Włosi od półtora roku nie mogą wybrać sędziów TK.
Włosi od półtora roku nie mogą wybrać sędziów TK. Screen YouTube, kanał M5sParlamento

18 miesięcy zażartych sporów, pokrzykiwań o łamanie zasad, przerzucania się odpowiedzialnością i kontrowersyjnych kandydatów na sędziów z prokuratorskimi zarzutami. Wszystkie opcje polityczne chcą przed narodem wypaść dobrze i wyrażają swoje oburzenie. Tak naprawdę jednak tylko pogłębiają kryzys. Od dziś głosowania nad wyborem nowych członków do Trybunału Konstytucyjnego odbywać się będą codziennie. Aż do skutku. Albo też znudzenia tematem tej resztki obywateli, którą ten przydługi serial jeszcze obchodzi.

REKLAMA
Prawo we Włoszech mówi krótko: wakat na stanowisku sędziego Trybunału może trwać najwyżej miesiąc. Zapisy konstytucji jednak najwyraźniej niewiele obchodzą izbę niższą, czyli posłów. To właśnie w ich gestii leży wybór trzech członków tej instytucji. Od półtora roku nie mogą się zgodzić na żadną kandydaturę. Czy należy się temu dziwić, skoro niektórzy zgłaszani przez nich kandydaci, tacy jak Giovanni Pitruzzella są aktualnie obciążeni prokuratorskimi zarzutami?
Na południu Europy mamy do czynienia z kompletną obstrukcją. Tu demokracja nie jest naruszana tylko dzień w dzień się ją kompromituje.
logo
Matteo Renzi, premier z ramienia Partii demokratycznej nie potrafi przeforsować swoich kandydatów. Fot. Flickr BTO/http://bit.ly/1MeIoEP/CC BY 2.0/http://bit.ly/1mhaR6e
3/5 głosów. Tej magicznej bariery wymaganej we włoskim prawie dla powołania sędziego nikt nie umie przekroczyć. Formacje nie potrafią się między sobą porozumieć. Rządząca wespół z tzw. nową prawicą Partia Demokratyczna przy żadnym kandydacie nie może uzbierać odpowiedniej większości. 30 głosowań z rzędu zakończyło się porażką.
Tak jak i u nas istotą sporu nie jest "jakiś tam sędzia", tylko wybranie osób przy których dana opcja polityczna będzie mogła przeforsować wszystko, co będzie chciała. Podstawową rzeczą o którą toczy się bój jest ordynacja wyborcza. Rządząca koalicja bez powołania "swoich" sędziów o jej zmianie może tylko pomarzyć. Więc opozycja jej nie odpuszcza ani na krok. Prezydent Sergio Mattarella straszy rozwiązaniem parlamentu (ma do tego prawo), ale nikt naprawdę w to nie wierzy. Bo to właśnie jego formacja rządzi i walczy o zmiany w ordynacji.
Co na to Włosi? Na początku się oburzali. Teraz raczej się śmieją. Czasem wstydzą. Najczęściej jednak po prostu przełączają kanał. No bo ile można? U nas Trybunał to cały czas gorący temat. Wbrew temu co twierdzą niektórzy politycy PiS sondaże pokazują jasno, że uważamy tę kwestię obecnie za najważniejszą. Ale gdyby męczono nas z tym przez 18 miesięcy?

Napisz do autora: manuel.langer@natemat.pl