Czekoladowe już ci się nudzą? Czas na burakowy krem i marchewkowy sorbet
Czekoladowe już ci się nudzą? Czas na burakowy krem i marchewkowy sorbet Fot. Arkadiusz Ścichocki/ Agencja Gazeta

„Lody powinny być słodkie”. Tak reaguje większość osób z redakcji, kiedy zwierzam im się z mojej przygody z wytrawnym smakiem w warszawskiej lodziarni „Limoni”. Cytryna z bazylią czy limonka z szałwią jest zrozumiała, ale burak, koper i marchewka to dla większości już zbytnia ekstrawagancja. Lody to deser, lody to bita śmietana i spływająca polewa czekoladowa, ale nie obiad czy dodatek do sałatki. Rozpoczęła się lodowa rewolucja.

REKLAMA
Lody to smak lata. Czekoladowe, pistacjowe, waniliowe to klasyki, które kojarzą nam się z pierwszym morzem, słoną wodą i piekącym słońcem. Każdy ma swój ulubiony smak, który przywołuje wspomnienia z dzieciństwa. Kręcone lody z automatu sprzedawane na plaży, oszronione w kostce wydobywane z zamrażalnika, kulkowane kupowane na niedzielnym spacerze. Lody to temat rzeka. Najlepsze lodziarnie, kuszące desery i lepiące się dodatki. Do niedawna lodowa strefa była słodka, deserowa i kaloryczna, od pewnego czasu nabrała jednak nowego wymiaru: wytrawnego. W warszawskiej lodziarni Limoni można poszaleć z koperkowymi, odważyć się na ziemniaczane i przegryź łososiowe. Lodożercom nic nie jest straszne!
– Myślę, że to ciekawy koncept. Podoba mi się to, że w Warszawie coraz więcej pojawia się miejsc ze ścisłą specjalizacją – mówi Grzegorz Łapanowski, kucharz. – Wytrawne lody to ekstrawagancja, ale sam chętnie ich spróbuję. Fajnie, że Warszawiacy otwierają się na nowe smaki. Nie wiem czy pomysł się sprawdzi, czy jest tylko przejściową modą, ale życzę im jak najlepiej. Wiadomo, że na rynku lodowym najlepiej sprzedaje się klasyka, ale warto eksperymentować – dodaje kucharz. Trudno powiedzieć czy wytrawny smak to eksperyment, czy raczej powrót do tradycji. Według Giacomo Canteri, właściciela lodziarni, pierwsze lody na świecie miały smak szparagów. Zresztą to, co nietypowe dla jednych, jest zupełnie normalne dla innych. W Japonii lody o smaku wołowych języczków, ośmiornic i tuńczyka stoją na półce obok toffi i czekolady. Podobnie we Włoszech, gdzie już od wielu lat eksperymentuje się z ciekawymi połączeniami.
– Kiedy przyjechałem trzy lata temu do Polski, od razu zauważyłem lodową niszę – wspomina Canteri, właściciel Limoni. – Lody w Warszawie były za słodkie, miały dziwną konsystencje i nijakie smaki. W mojej rodzinie robi się lody od ponad 60 lat, mam więc wiele do powiedzenia w tej sprawie. We Włoszech pyszne lody są na każdym rogu ulicy, w Warszawie trzeba po nie stać w kolejce. Kiedy odwiedzałem kilka lat temu Polskę, pomyślałem, że to dobry pomysł na biznes. Warszawa to duże, energiczne i coraz bardziej otwarte miasto. Mieszkańcy cenią tu oryginalne produkty i dobry smak, mają już dość masowych produktów. Początkowo robiłem tylko klasyczne lody, w tym roku postanowiłem zaaksperymentować. We Włoszech marchewkowe czy rabarbarowe, to żadna nowość. Tu szokują i to mnie cieszy.
Rzeczywiście po wejściu do jednej z lodziarni Limoni można się zdziwić. Póki co, wytrawne lody sprzedawane są na kulki – każda kosztuje 4 złote – jednak w bliskiej przyszłości właściciel planuje też serwować normalne potrawy z lodami. Łosoś z kulką koperkowych, wędzona ryba z kulką cebulową albo gazpacho z odrobiną zmrożonej pieczonej papryki. Fantazja właściciela nie zna granic. W ten piątek premierę będą miały lody oscypkowe. Do tej pory hitem były buraczane. Giacomo twierdzi, że Polska kuchnia jest świetną inspiracją. Może więc doczekamy się śledziowych, schabowych albo chociaż o smaku zasmażanej kapusty. Od kiedy dowiedziałam się, że w Londynie sprzedaje się lody zrobione z mleka matki, nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Być może wytrawne lody, to tylko przejściowa moda. Fajnie jednak, że znajdują się ludzie, którzy chcą jeszcze próbować nowych rzeczy i działać. Lodziarnie Limoni od kilku dni przeżywają oblężenie, tym bardziej, że w weekendy otwarte są do drugiej w nocy. Już nie kebab, frytki czy hamburger, a lody stają się nocną przekąską. Wytrawne, smaczne i wcale nie takie kaloryczne, jakby się wydawało. Zaszalejmy latem.