W Nowy Rok skończyły się prawa autorskie do "Mein Kampf" zastrzeżone na 70 lat przez kraj związkowy Bawaria. Obwarowania, które miały przeciwdziałać propagowaniu nazizmu przestały działać. Teraz każdy może wydawać, tłumaczyć i rozpowszechniać książkę Hitlera. Sprawdziłem o co tyle krzyku i okazuje się, że dzieło Hitlera jest zwyczajną grafomanią.
Książka została napisana przez Adolfa Hitlera w czasie jego pobytu w więzieniu w Landsbergu po nieudanym puczu Monachijskim w 1923 roku. Pierwsza cześć dzieła pisanego w stylu diatryby została opublikowana w 1925 roku, zaś druga w 1927. W czasach III Rzeszy "Mein Kampf" uważane było za lekturę obowiązkową. Wydano ponad 12 mln sztuk książki, swój egzemplarz dostawała też każda para nowożeńców oraz każdy maturzysta.
Samo dzieło od dawna budziło kontrowersje nie tylko ze względu na treść. Niejasna jest sprawa autorstwa. Sam Hitler podobno nie potrafił swoich myśli przelewać na papier i skorzystał z pomocy. Mieszanina autobiograficznych wątków i przemyśleń politycznych musiała zostać uporządkowana przez "autora widmo" a właściwie dwóch autorów. O właściwą narrację w książce dbali przyszły zastępca Führera Rzeszy Rufolf Hess oraz Bernhard Stempfle, katolicki ksiądz z Bawarii, będący również dziennikarzem i fanatycznym antysemitą. Analizując treść "Mein Kampf" badacze zauważyli zaskakujące podobieństwa do artykułów Stempflego.
Inną ciekawostką jest też tytuł książki. Hitler wymyślił nazwę „Cztery i pół roku walki z kłamstwami, głupotą i tchórzostwem”. Max Amann, zarządzający wydawnictwem Eher-Verlag namówił Hitlera do zmiany na prosty i chwytliwy tytuł: "Moja walka".
Autobiografia czy przesłanie?
Wracając do samego dzieła, w Polsce nie ma go obecnie w sprzedaży, ale znalezienie tłumaczenia w internecie nie jest żadnym problemem. Postanowiłem więc zgłębić książkę, która na 70 lat stała się tematem tabu.
Układ "Mein Kampf" jest dość niejasny. Rozpoczyna się jak autobiografia, jednak nie brak przemyśleń politycznych – jak chociażby w notce o miejscowości urodzenia jest mowa o konieczności zjednoczenia Austrii i Niemiec. Biografia jest również mocno podkoloryzowana i co najmniej mitotwórcza. W ten sposób dowiadujemy się jak "niezłomny" młody uczeń Adolf Hitler nie śpiewa hymnu Austrii, lecz pieśń niemiecką, za co groziły mu poważne konsekwencje.
Niektóre opisy są emocjonalne, chociaż momentami wygląda to na mistyfikację. Tak jak mowa o czci dla ojca, którego Hitler później publicznie deprecjonował, podobnie jak jego udział w swoim wychowaniu. Dyktator zwykł mawiać wtedy, że jedyne co dobrego dostał od rodzica, to krótkie nazwisko, w sam raz dla polityka. Być może ciepłe słowa o ojcu wynikały z chęci budowania wizerunku tradycyjnej rodziny, dobrze widzianego wśród konserwatywnego elektoratu.
Życiorys Hitlera, obecnie powszechnie znany – tu opisany jest jako zmaganie się z systemem monarchii Habsburskiej, która popada w coraz większą degradację przez swoją słowianofilię. Wiedeń – miasto piękne, lecz całkowicie zniszczone przez multikulturowość – ten wątek przewija się przez kolejne strony, by znów w niemal takiej samej formie zostać wplecionym w opowieść. Widać, że Hitler nie miał przygotowanego planu opowieści.
O wiele ciekawsze z punktu widzenia badacza są przemyślenia Hitlera dotyczące polityki. Zarzucał Żydom posiadanie prasy i dominację w życiu artystycznym. Nie podobał mu się jednocześnie liberalizm, który prezentowali niektórzy Żydzi. Przyszły kanclerz uważał, że największym złem jest odejście od tradycyjnego modelu społeczeństwa i systemu wartości.
Hitler zarzuca też żydowskie pochodzenie socjaldemokratycznej prasy. Nie przywołuje jednak żadnych dowodów – wystarczą mu słowa "odkryłem", "dowiedziałem się", "zauważyłem". Hitler doskonale czuł się w roli tropiciela żydowskich powiązań. Nie odbiegał przy tym od współczesnych antysemitów – główne argumenty oparte są na prostym "wiem".
Czytadło
Sama lektura książki nie zajmuje zbyt dużo czasu, polskie tłumaczenie ma niewiele ponad 100 stron. Czy jest ciekawe? Jako dokument i pewien zapis ducha epoki z pewnością. Jednak moim zdaniem, ani pod względem czytelności myśli, ani zastosowanego języka (co najmniej w tłumaczeniu) książka pozostawiła wiele do życzenia.
"Mein Kampf" jest zwyczajnie nudne i infantylne. Zawiera coś co dzisiaj nazwalibyśmy "mową nienawiści" z dodatkiem teorii spiskowych. Brak jest tu chociażby płynnego języka, nawiązań do analiz politycznych.
Przy Alfredzie Rosenbergu, Juliusu Langbehnie, Moellerze van den Brucke oraz Leo Schlageterze – czyli głównych ideologach nazizmu – Hitler wypada zwyczajnie słabo. To co się rzuca w oczy to nikła spójność dzieła. W jednym akapicie Hitler pisze o podstawach do rozwoju narodowego, po czym momentalnie przenosi swoją myśl na Żydów działających rzekomo jak pasożyty na społeczeństwie. Hitler potrafi też sobie zaprzeczać.
Widać też słabe oczytanie Wodza Rzeszy i brak wykształcenia akademickiego. Mówiąc wprost... dzieło pisał prostak i mimo starań Rufolfa Hessa oraz Bernharda Stempfle nie udało się stworzyć ciekawej książki. I zapewne ten niewykształcony prostak nigdy nie zdobyłby władzy gdyby nie kryzys gospodarczy. "Mein Kampf" dzisiaj mogłoby być odbierane jako dzieło dawno zapomnianego trybuna ludowego.
Hitler pisał z rozgoryczeniem o swoich towarzyszach: "Na tym spotkanie kończyło się, każdy śpieszył do wyjścia. Jeden na piwo, inny do kawiarni, a jeszcze inny po prostu na świeże powietrze." To zadrażnienie wraca, widać bowiem, że Hitler uwielbia miłość tłumów. Nie udało mu się dostać na kierunek malarski na Akademii Wiedeńskiej, więc szuka poklasku dla swoich demaskatorskich, przemyśleń.
I wreszcie – Polacy. Wiele się mówi o ciepłym stosunku Hitlera do naszego kraju przed 1937 rokiem. Przyszły dyktator miał bowiem komplementować naszych rodaków a nawet uważać go za wzór dla Niemców. Jak więc przedstawiony jest kraj który jako pierwszy sprzeciwił się Hitlerowi? To dość dziwne, ale na kartach znajdziemy zaledwie jedną wzmiankę i to dotyczącą postawy rządu niemieckiego wobec naszych pradziadów podczas I wojny światowej. Hitler uważa, że Niemcy zaprzepaściły swoją szansę nie wykorzystując potencjału Polaków jako sojuszników.
"Drażniono tylko Polaków nigdy nie traktując ani ich, ani tej polityki poważnie. W efekcie nie było ani zwycięstwa dla Niemiec, ani pojednania z Polską, a wywołało to tylko wrogość Rosji." – pisał Hitler.
W dalszych rozdziałach jest jednak niemal mowa o konieczności uzyskania na terenach Słowiańszczyzny Lebesraumu - przestrzeni życiowej dla German. Hitlerowi najwyraźniej takie rozdwojenie jaźni nie przeszkadzało.
Przeczytałem całe sztandarowe dzieło Hitlera. Otrzymał on za nie olbrzymie pieniądze, które spływały jeszcze do 1945 roku. Od każdego egzemplarza Hitler brał 10-15 proc. tytułem honorarium. Na książce mógł zarobić więc nawet kilka milionów marek.
Nie zmienia to jednak faktu, że jego słynna książka to nudny gniot. Uwolnienie praw autorskich nic nie zmieni. Apologeci Hitlera z pewnością z chęcią już dawno przeczytali dzieło. Dla innych osób, poza zawodowo pracującymi historykami, książka będzie chaotyczna, nudna i bez polotu.
Poziom przekonania o światowych spiskach i własnej wyjątkowości bardziej przypomina raczej współczesne niewielkie portale prawicowe, gdzie zarówno Kaczyński, jak i Tusk są nazywani Żydami. I zapewne, gdybym miał czytać "Mein Kampf" dla przyjemności nie przebrnąłbym przez to chaotyczne i nudne dzieło. Gorsze dla promocji nazizmu wydaje się tworzenie z Hitlera postaci popkulturowej niż dystrybucja jego książki, która w złym świetle stawia intelekt wodza.
Napisz do autora: piotr.celej@natemat.pl
Reklama.
Adolf Hitler
z książki "Mein Kampf"
To jest żydowska prasa, która w absolutnie fanatycznej kampanii oszczerstw odrzuca wszystko, co może być uważane za podporę narodowej niezależności, cywilizacji i ekonomicznej autonomii narodu. Ryczy szczególnie przeciwko tym, którzy nie ulegają Żydowskiej dominacji albo których intelektualne zdolności jawią się Żydom jako niebezpieczeństwo. Nieświadomość prawdziwej natury Żydów okazywana przez masy i brak instynktownego przestrzegania naszych wyższych klas czynią ludzi łatwymi ofiarami żydowskiej kampanii kłamstw.
Adolf Hitler
z "Mein Kampf"
Pod wpływem mojej choroby matka w końcu uznała, że po przerwie wrócę do szkoły realnej, a później będę mógł uczęszczać do akademii. Były to najszczęśliwsze dni, jak przepiękny sen. I naprawdę miał to być tylko sen. Dwa lata później śmierć matki położyła kres tym wszystkim planom. Jej choroba od początku nie dawała wielkich nadziei na uleczenie, jednak jej śmierć była dla mnie wielkim ciosem. Swojego ojca czciłem, a matkę kochałem.
Adolf Hitler
z książki "Mein Kampf"
Trend myślenia żydostwa jest jasny. Trzeba zbolszewizować Niemcy, czyli wyniszczyć niemiecką narodową inteligencję, a przez to rozkruszyć siły niemieckiego świata pracy pod jarzmem żydowskich Światowych finansów, co ma być wstępem do dalszego rozszerzenia żydowskiego planu podbicia świata.
Adolf Hitler
z książki "Mein Kampf"
Judaizm wiele stracił w moich oczach, kiedy poznałem przejawy jego działalności w prasie, literaturze i dramatopisarstwie. Na nic nie zdadzą się już obłudne zapewnienia. Wystarczy tylko popatrzeć na ich plakaty i przestudiować nazwiska tych natchnionych twórców obrzydliwych wymysłów na potrzeby kina czy teatru, które są im przypisywane, żeby się na nie na zawsze uodpornić. Ta zaraza, która została wszczepiona naszemu narodowi, była gorsza niż czarna śmierć. Zacząłem uważnie studiować nazwiska wszystkich twórców tych plugawych produktów życia artystycznego. Efektem była coraz bardziej nieprzychylna postawa, jaką kiedykolwiek zajmowałem w stosunku do Żydów. Chociaż moje uczucia mogły się sprzeciwiać temu tysiąc razy, rozum musiał jednak wyciągać właściwe wnioski.
Adolf Hitler
z książki "Mein Kampf"
Autentyczny Aryjczyk był prawdopodobnie nomadem, a dopiero później, po pewnym czasie, osiedlił się - to dowodzi, że on nigdy nie był Żydem! Nie, Żyd nie jest nomadem, ponieważ nawet nomadowie mieli określony stosunek do pracy. Praca tak długo była podstawą ich dalszego rozwoju, dopóki nie posiedli koniecznych, umysłowych właściwości. Ale nomadowie posiedli umiejętność tworzenia ideałów, tak więc ich koncepcja życia może być obca aryjskiej rasie, ale nie obojętna. Ta koncepcja nie miała miejsca w przypadku Żyda, on nigdy nie był nomadem, był pasożytem na ciele innych narodów. Zdarzało się, że opuszczał dotychczasową sferę swego życia, nie dla własnych zamiarów, ale w konsekwencji wydalenia go przez narody, których gościnności nadużywał. Jego rozmnożenie na całym świecie jest typowe dla pasożytów! On zawsze poszukuje nowych żerowisk dla swojej rasy.
Adolf Hitler
z książki "Mein Kampf"
Ja sam osobiście miałem zaszczyt przemawiać do tłumu, który liczył około sześćdziesięciu tysięcy ludzi, jako jeden z mówców. Przygotowania zostały uwieńczone ogromnym sukcesem, ponieważ pomimo wszystkich gróźb ze strony czerwonych udowodniono po raz pierwszy, że nacjonalistyczne Monachium było zdolne maszerować ulicami.
Adolf Hitler
z książki "Mein Kampf"
Dlatego Rzesza jest dzisiaj zmuszona dla samoprzetrwania uszczuplać coraz bardziej suwerenne prawa poszczególnych państw, nie tylko z ogólnego, naturalnego punktu widzenia, ale także dla zasady. Widząc, że wytacza ostatnie krople krwi ze swoich obywateli przez swoją politykę
Adolf Hitler
z książki "Mein Kampf"
Droga, którą kroczył Aryjczyk, była jasno wyznaczona. Będąc zdobywcą podbił "niższych ludzi", aby pracowali pod jego kontrolą, stosownie do jego woli i celów. Chociaż wymuszał ciężką pracę, to jednak nie tylko ochraniał ich życie, ale także zapewniał lepszą egzystencję od tej, jaką wiedli dawniej na wolności. Tak długo, jak się czuł zwierzchnikiem, nie tylko utrzymywał swoje panowanie, ale był także poplecznikiem i piastunem kultury.