
– Dostajemy dużo informacji od ludzi, że wprowadzamy w błąd. Ale my nigdzie nie powiedzieliśmy, że jest to lek – mówi Agnieszka Masłowska z Apteki św. Stanisława. Consolatyna, bo o niej mowa, do złudzenia przypomina prawdziwe lekarstwo, a oferowane jest jako "lek duchowy".
Czasami dotknięcie chorego w stanie paliatywnym i pogłaskanie po głowie bardzo dużo daje. To widać w hospicjach. Ale czy można nazwać dotknięcie ręką lekiem duchowym? Nie stosowałbym takiej nomenklatury, bo ona może wprowadzać w błąd. Bo pierwszym słowem jest lek. Drogi, tani... nowoczesny, generyczny.
W mediach burza, ale producent nie kryje zadowolenia. Sprzedaż trwa od trzech tygodni, a zainteresowanie produktem jest bardzo duże. – My nigdzie nie mówimy, że nie powinno się korzystać z porady psychologa – mówi Agnieszka Masłowska.
Dla mnie krzyżyk i modlitewnik to nie jest lekarstwo. Zresztą, to słowo ma chyba w słowniku jakieś wyjaśnienie...
Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl
