
Reklama.
Nigdy nie zaczęłam rozmowy ze złymi intencjami. Zadawałam merytoryczne pytania – wspomina dziennikarka Beata Tadla. – Andrzej Duda był po prostu nieprzygotowany do rozmowy. Był przerażony. Jego całe ciało drżało, nogi i kolana najbardziej. Do twarzy miał przyklejony uśmiech, do końca, to była maska.
W taki sposób dziennikarka zapamiętała debatę między dwoma kandydatami na prezydenta. Po programie posłowie PiS zarzucali jej, że była agresywna, napastliwa wobec Andrzeja Dudy. Sama twierdzi, że to Duda powinien ją przeprosić za to „jak odpowiadał, a właściwie jak nie odpowiadał na moje pytania”. I za to, co mówił po programie. Tadla uważa, że atak pisowskich mediów na nią miał przykryć fakt, że kandydat nie potrafił odpowiedzieć na żadne z zadanych pytań.
źródło: "dziennik.pl"
Napisz do autora: pawel.kalisz@natemat.pl