– Poszedłem kiedyś do banku i powiedziałem, że nie chcę już płacić za prowadzenie konta i stał się cud, zaproponowano mi darmowe usługi – w rozmowie z naTemat bloger Mr Złotówa opowiada, jak bronić się przez chciwością banków.
Klienci, nie ma przecież innej opcji. Banki nie są instytucjami charytatywnymi, działają dla zysku, więc małymi krokami, po złotówce, wprowadza się opłaty za konta, karty płatnicze usługi, które dotychczas były darmowe. Wskutek podatku na rzecz budżetu Skarbu Państwa oraz większym wpłatom na Bankowy Fundusz Gwarancyjny bankom zmaleją zyski. Ale wcale nie będzie oznaczać to strat, ani nawet bliskiego ryzyka strat, bo banki będą niezmiennie zarabiać, aczkolwiek mniej. Dla mnie każda taka podwyżka to ewidentny przejaw chciwości.
Czyli możliwe, że już powinniśmy przeszukać kieszenie i konta?
Przykłady mógłbym mnożyć. Raiffeisen postanowił wprowadzić opłatę miesięczną w wysokości 3 zł za kartę płatniczą wydaną do kont: Wygodnego Premium i Oszczędnościowego. W Citibanku prowizja za wypłaty z bankomatów wzrasta z 3 do 5 zł. Warto przypomnieć historię oferty T-Mobile Usługi Bankowe (wcześniej Alior Sync). Jeszcze rok temu konto i karta były bezwarunkowo darmowe, a bank miał sporo klientów ze względu na naliczanie wysokiego zwrotu za płatności kartą w Internecie. Z czasem moneyback został wycofany i pojawiła się opłata za kartę w wysokości 6 zł miesięcznie.
Choć w tym banku, działającym głównie internetowo, a więc z młodymi, mobilnymi klientami, zarządzający zapewne zauważyli, co się dzieje. Na forach internetowych roiło się od wpisów poirytowanych klientów i zapowiedzi rezygnacji z konta. Wypowiedzeń umów było więc pewnie dużo. W końcu zwrot za płatności kartą przywrócono. Aczkolwiek w dość okrojonej formie.
Nie tak dawno media żyły wypowiedzią Ministra Finansów Pawła Szałamachy. Stwierdził on, że prezes PKO BP, banku kontrolowanego przez Skarb Państwa, złoży oświadczenie publiczne, w którym zaprosi klientelę konkurencji, w przypadku gdy prywatne banki próbowałyby podwyższyć swoje opłaty
Niestety, słowa te nie okazały się proroczymi, bo to właśnie największy bank w Polsce, dołączył do grona tych przodujących w podnoszeniu opłat i prowizji. W tym roku banki zdecydowanie częściej obniżają oprocentowanie lokat (choć od ostatnich cięć stóp przez RPP minęło kilkanaście miesięcy). Tu faktycznie sytuacja dla oszczędzających się pogarsza - o dobre oprocentowanie jest coraz trudniej, a lokaty powyżej 3 proc. są rzadkością już tylko jako bonus dla nowych klientów.
Kto z klientów straci najwięcej?
Podwyżki opłat po kieszeni uderzają przede wszystkim długoletnich, lojalnych klientów posiadających konta czy karty starego typu, a więc założone kilka, kilkanaście lat temu (kiedyś wabikiem dla nich było pewnie to, że konto i karta były darmowe - teraz część z nich przyzwyczajona do swej bankowości internetowej, z ustawionymi zleceniami stałymi i numerem rachunku podanym u pracodawcy wyższe opłaty jakoś przeboleje, mniej osób powie "dość! zmieniam bank”.
Właściwie to dlaczego obrywają ci lojalni klienci?
Dla pracowników banków w pierwszej kolejności liczy się zaspokojenie statystyk sprzedaży nowych produktów. W branży liczą się wzrosty, nowi klienci, nowe konta i karty. Taki stary klient zazwyczaj już skorzystał z tego co mu potrzebne. Infolinia dzwoni do niego, z nowymi produktami, a on uparcie odmawia. Może jak mu się rodzina powiększy to weźmie kredyt na większe auto. Ugrzązł w banku na lata i jest idealnym celem do strzyżenia. Przykładów jest sporo. Mój znajomy od lat posiada Konto Złote w PKO BP. Na początku miał je za darmo. Z czasem opłaty wzrosły do 16,50 zł. A teraz opłata wynosić będzie już 19,90 zł. To strasznie drogo.
Jest jakiś próg bólu tych opłat, po osiągnięciu którego powinniśmy sobie powiedzieć zmieniam bank?
Bankowo należy się nam darmowe konto osobiste i do niego karta płatnicza bez opłat. To są podstawowe usługi, a banki wystarczająco dobrze mogą zarabiać na innych produktach.
No to co może zdziałać taki posiadacz złotego konta?
(śmiech) I to jest właśnie bardzo zabawne, bo przy wykazaniu odrobiny zaangażowania można jednak zaoszczędzić. W PKO BP możliwa jest konwersja konta, czyli numer rachunku, dostęp do bankowości zostają bez zmian, za jednorazową opłatą 50 zł. Taką opłatę da się przeżyć, bo po 3 miesiącach jest się "do przodu" z nowym kontem, np. "Za Zero" (aby nic nie płacić za konto i kartę trzeba wydać kartą miesięcznie co najmniej 300 zł). Choć są banki, które tak przychylnie do konwersji nie podchodzą i dają zaporową stawkę za zmianę taryfy. Przykładem jest Alior Bank, który za taki aneks do umowy żąda 150 zł.
Powiedzieć do widzenia? Czy to działa?
O jeszcze jak. Często wystarczy złożenie wniosku z wypowiedzeniem usług. Od razu zadzwonią "ale dlaczego?" i wtedy dzieją się cuda. Nagle bank, który liczył sobie 10 czy nawet więcej złotych za prowadzenie konta zaoferuje usługi za darmo.
Żyje pan z bloga, który wynajduje oferty banków, na których można odzyskać kilkaset złotych, co nazywa pan "bankobraniem", teraz trudniej o takie oferty?
Coroczne podwyżki są standardem, który obserwuję w bankach od lat. Zazwyczaj są po to, by "stare" konta poszły w odstawkę, a uświetnić pojawienie się nowości i produktu, który jest ofertą "na witrynę", za 0 zł, a najlepiej jeszcze z dodatkowymi gratyfikacjami (premią, zwrotami, nagrodą lub lokatą na powitanie z ekstra oprocentowaniem). Banków, które oferują bezwarunkowo darmowe konto jest sporo. Konta w wariancie bez karty m.in. Internetowe w Alior Banku, Godne Polecenia w BZ WBK, Lubię to! Konto w Banku BPH, Idealne w Idea Bank, Direct w ING, Konto Inteligo, eKonto standard w mBanku, Wymarzone w Raiffeisen Polbank, konto w T-Mobile Usługi Bankowe. To oferty "sztandarowe" - dla nowych klientów.
Nieco inaczej jest w przypadku kont z kartami. Dziś o bezwarunkowo darmową kartę płatniczą do konta jest o wiele trudniej niż kilka lat temu. Taką ofertę, która obejmuje konto, kartę, przelewy i bankomaty za 0 zł bez żadnych warunków ma wyłącznie niewielki - działający tylko internetowo - Bank Smart. W innych występują jakieś warunki do spełnienia, aczkolwiek nie są to warunki wyśrubowane. By za kartę nic nie płacić w BPH (Lubię to! Konto) wystarczy wykonać 4 płatności miesięcznie), w mBanku (eKonto standard lub plus 5 płatności), Inteligo czy Idea Banku wystarczy wykonać transakcje na sumę min 100 zł. Warunki są więc proste - opłat można uniknąć bez większego wysiłku.
Dlaczego bardziej opłaca się być nowym klientem niż tym starym wiernym?
Jak już mówiłem, dla sprzedawcy z banku liczy się ten nowy klient. Od liczby nowych dostają premie za zrealizowanie planów sprzedaży itd. Jak w telekomach, masz tam numer od 5 lat i już ci nie zaoferują iPhona za złotówkę, masz gorsze warunki niż ci co przechodzą od konkurencji. Zachęcam więc do tego, aby zawsze być tym "nowym". Trzeba trzymać rękę na pulsie i gdy tylko coś nam przeszkadza i uwiera - a zazwyczaj są to wyższe opłaty - to warto powiedzieć cześć zmieniam bank. Umowa z bankiem nie wiąże dożywotnio
MrZłotówo, dlaczego właściwie występujesz pod pseudonimem?
Kiedyś byłem zawodowo związany z branżą finansową. Teraz żyję z tylko z bloga, a swojej wiedzy używam do wynajdywania "delicji" i do poszerzania wiedzy Polaków na temat bankowości. Utwierdzania w przekonaniu, że w relacjach bank-klient to obydwie strony są podmiotami, a często więcej do powiedzenia ma wręcz ten drugi. To klient ma swobodę odejścia i wtedy bank nie zarobi na nim ani grosza. W pierwszym roku działalności bloga odzyskałem od banków ponad 6 tys. zł. Korzystałem z różnych ofert, gdzie banki dają coś w zamian za otwarcie konta, lokaty, generalnie powierzenie swoich pieniędzy. To daje mi dużo frajdy, jednak nie mam aspiracji by zostać blogowym celebrytą.