
Aleksander Doba zdecydował o powrocie do Polski. W zeszłym tygodniu najsłynniejszy podróżnik ostatnich lat wyruszył z Jersey City. Miał przepłynąć przez Atlantyk do Lizbony. Niestety po kilku dniach podróży, zaraz po wypłynięciu na ocean, bardzo wysoka fala przewróciła jego kajak. Doba nie odniósł żadnych obrażeń.
REKLAMA
Aleksander Doba w kajaku miał spędzić 100 dni. Wyruszył 29 maja, a w Lizbonie, która była jego punktem docelowym, miał zjawić się 9 września - dokładnie w swoje 70 - te urodziny.
Te plany pokrzyżowała mu jednak tropikalna burza Bonnie. Przez kilka dni Doba chronił się przed nią w okolicach mostu Verrazano, a kiedy doszedł do wniosku, że zagrożenie minęło, wypłynął na szerokie wody. Niestety spowodowana silnym wiatrem wysoka fala przewróciła i uszkodziła jego kajak. Wszystkie urządzenia elektroniczne są mokre i nie mogą już zapewnić podróżnikowi bezpieczeństwa i łączności.
Aleksander Doba wiedział, że trwa sezon huraganów, jednak po analizie prognoz doszedł do wniosku, że da sobie radę. Mówił, że weźmie byka za rogi. Podczas poprzednich podróży zmagał się z kilkumetrowymi falami, ale jak zapewniał, konstrukcja jego kajaka zapewnia mu niezatapialność.
Jak pisaliśmy w naTemat, na początku zeszłego roku Aleksander Doba otrzymał tytuł Podróżnika Roku przyznawanego przez czytelników amerykańskiej edycji prestiżowego magazynu "National Geographic". Pochodząc z zachodniopomorskich Polic podróżnik wzbudził uznanie pasjonatów podróżowania spędzając ponad pół roku na pełnomorskim kajaku, którym samotnie pokonał Ocean Atlantycki.
źródło: RMF 24
