
Rząd mógłby wprowadzić dodatkowe kryterium dochodowe ograniczając wypłaty dobrze zarabiającym albo zmienić formę wypłaty zasiłku. Takich planów oficjalnie nie ma, ale pojawiły się już komentarze, że 500 złotych na dziecko mogłoby być wypłacane w postaci bonów, obligacji skarbu państwa. Taki pomysł rzuciła przecież Małgorzata Zaleska, prezes Giełdy Papierów Wartościowych.
W ustawie mamy zapisane, że pierwszy jej przegląd będzie do końca września przyszłego roku i to jest ten moment, gdzie będziemy chcieli odnieść się do różnych postulatów, bo to też jest jeden z takich postulatów. Ewentualne jakieś korekty będą po wrześniu 2017 roku
Pierwszy udało się wprowadzić, choć kilka banków znalazło furtkę, aby go nie płacić. Nad drugim wciąż trwają dyskusje z branżą handlową. To wszystko jednak za mało by sfinansować zasiłki należne 2,5 milionom rodziców i ich pociechom. Ta kwota to oprócz dotacji dla ZUS i emerytur jeden z największych wydatków państwa.
Program 500+ został wprowadzony szybko i dość prowizorycznie. Faktycznie rząd nie zdążył przygotować dobrze strony dochodowej programu. Budżet państwa ma jednak to do siebie, że poszczególnym przychodom np. z podatków, z prywatyzacji, dywidend spółek skarbu państwa nie są przypisane cele wydatkowania. W dużym uproszczeniu, nie ma więc nigdzie zapisane, że jeśli zabraknie wpływów to nie starczy na dzieci. Za każdym razem deficyt budżetowy pokrywany jest poprzez powiększanie długu państwa.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl