
– Najlepsza emerytura to taka, do której nie mogą się dobrać politycy. Nastąpił koniec OFE, a w ZUS zwyczajnie nie wierzę. Polacy przestańcie się łudzić, że ten system zapewni komukolwiek godne życie na starość. Weźcie sprawy we własne ręce. Oszczędzajcie, kupujcie mieszkania na wynajem tak, jak ja – podsumowuje reformę emerytalną OFE Sławomir Muturi.
Jestem przerażony nieefektywnością rządowego systemu. Płacimy ponad tysiąc złotych miesięcznych składek, aby po 40 latach pracy otrzymać… jaka tam teraz jest średnia emerytura? 2100 złotych? Ja kalkuluję to inaczej. Odkładając 1000 złotych już po 100 miesiącach mógłbym kupić kawalerkę na wynajem, może nawet z niewielkim kredytem, ale własną. Oszczędzając dalej i reinwestując zysk z najmu po kolejnych 10 latach kupiłbym kolejne mieszkanie i tak dalej. Po ponad 30 latach pracy miałbym emeryturę zapewnioną z wynajmu 3-4 mieszkań, czyli lekko licząc 4 tysiące miesięcznie bez żadnej ZUS.
Takie działania wymaga żelaznej dyscypliny i zaciskania pasa, ale Muturi jest najlepszym przykładem, że można. Skąd wziął się w biznesie? Ojciec Muturiego jest Kenijczykiem, pracującym przed laty jako wykładowca na jednej z warszawskich uczelni, matka, Polką, a Sławomir na początku lat 90. trafił do międzynarodowej firmy konsultingowej Arthur Andersen. – Pamiętam swoją pierwszą wypłatę 7,2 miliona złotych w starych złotówkach, to jeszcze przed denominacją złotówki. Wszystko, co zostało po odliczeniu kosztów życia, zamieniłem na dolary i wpłaciłem na konto walutowe - dokładnie 22 dolary. W następnym miejscu kolejne 27 dolarów i tak dalej – opowiada.
Arthur Andersen zbankrutował po kłopotach na rynku USA. Gdyby Muturi kontynuował karierę biznesowego konsultanta, zapewne zostałby partnerem w jakiejś polskiej korporacji. Takim w białej koszuli i krawacie, z kosztownym domem w Konstancinie i aucie odnawianym w 5-letnim leasingu. Wybrał jednak życie poniżej statusu nowobogackiej klasy średniej. Za to dziś jest internetowym guru teorii nazywanej dochodem pasywnym. To ta część pieniędzy, która wpada co miesiąc na konto z innych źródeł niż praca zarobkowa: odsetek z lokat, wpływów z najmu mieszkań czy z reklam na blogu internetowym.
Muturi przekonuje, że to wszystko jest w zasięgu każdego średnio-zarabiającego Polaka, zwłaszcza współczesnych 30-latków, 40-latków, którzy mają jeszcze czas, by zacząć oszczędzanie i inwestowanie. W najbliższych latach szykuje się też wielki międzypokoleniowy transfer bogactwa. Wkrótce odejdzie pokolenie pierwszych przedsiębiorców, którzy zaczęli pracować na własny rachunek po 1989 roku. Zostawi po sobie udziały w firmach, własnościowe mieszkania, czy domy…
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
