Sławomir Muturi dzięki oszczędzaniu i inwestowaniu w wynajmowane mieszkania  uwolnił się od ZUS
Sławomir Muturi dzięki oszczędzaniu i inwestowaniu w wynajmowane mieszkania uwolnił się od ZUS fot. Agencja Newseria

– Najlepsza emerytura to taka, do której nie mogą się dobrać politycy. Nastąpił koniec OFE, a w ZUS zwyczajnie nie wierzę. Polacy przestańcie się łudzić, że ten system zapewni komukolwiek godne życie na starość. Weźcie sprawy we własne ręce. Oszczędzajcie, kupujcie mieszkania na wynajem tak, jak ja – podsumowuje reformę emerytalną OFE Sławomir Muturi.

REKLAMA
Teorię „finansowej wolności” można by uznać najwyżej za piękną bajkę, gdyby nie fakt, że sam Muturi już zerwał się ze smyczy emerytalnego systemu. Siedem lat temu ostatecznie porzucił pracę, bo wystarczające dochody do życia zapewniają mu właśnie wpływy wynajmu mieszkań. Stał się ich właścicielem dzięki regularnemu oszczędzaniu. I choć zaczynał od 22 dolarów oszczędności, dziś jest rentierem. Żyje skromnie, zamienił samochód na skuter, ale kiedy w Polsce nastaje zima wyjeżdża do ciepłych krajów. I to właśnie ten 50-latek, a nie miliony emerytów, jest autentycznym bohaterem słynnych prezentacji OFE, które pokazywały dostatnią starość pod palmami.
Polacy żyją iluzją, że polski system emerytalny coś im zapewni – mówi Muturi. Tymczasem wystarczy podsumować, że rząd PiS wytrzymał zaledwie 9 miesięcy zanim dobrał się do pieniędzy zgromadzonych w OFE. Owszem, Jarosław Kaczyński i wicepremier Mateusz Morawiecki twierdzą że znacjonalizowany kapitał chcą oddać Polakom na indywidualne konta, ale już zapowiadają, że 25 procent trafi do Funduszu Rezerwy Demograficznej. Duża prowizja jak na hojny gest. A przecież FRD to skarbonka, z której rząd wypłaca sobie, kiedy potrzebuje i ile chce. Dwa lata wcześniej OFE z połowy kapitałów ograbiła koalicja PO-PSL. Tym samym zaufanie do budowanego od 17 lat systemu legło w gruzach.
Sławomir Muturi

Jestem przerażony nieefektywnością rządowego systemu. Płacimy ponad tysiąc złotych miesięcznych składek, aby po 40 latach pracy otrzymać… jaka tam teraz jest średnia emerytura? 2100 złotych? Ja kalkuluję to inaczej. Odkładając 1000 złotych już po 100 miesiącach mógłbym kupić kawalerkę na wynajem, może nawet z niewielkim kredytem, ale własną. Oszczędzając dalej i reinwestując zysk z najmu po kolejnych 10 latach kupiłbym kolejne mieszkanie i tak dalej. Po ponad 30 latach pracy miałbym emeryturę zapewnioną z wynajmu 3-4 mieszkań, czyli lekko licząc 4 tysiące miesięcznie bez żadnej ZUS.

Droga do 100 mieszkań
Takie działania wymaga żelaznej dyscypliny i zaciskania pasa, ale Muturi jest najlepszym przykładem, że można. Skąd wziął się w biznesie? Ojciec Muturiego jest Kenijczykiem, pracującym przed laty jako wykładowca na jednej z warszawskich uczelni, matka, Polką, a Sławomir na początku lat 90. trafił do międzynarodowej firmy konsultingowej Arthur Andersen. – Pamiętam swoją pierwszą wypłatę 7,2 miliona złotych w starych złotówkach, to jeszcze przed denominacją złotówki. Wszystko, co zostało po odliczeniu kosztów życia, zamieniłem na dolary i wpłaciłem na konto walutowe - dokładnie 22 dolary. W następnym miejscu kolejne 27 dolarów i tak dalej – opowiada.
Po kilku latach było go stać na zakup kawalerki nieopodal ronda ONZ w Warszawie. Zapłacił za nią 85 tys. zł. Wynajął za jedną setną tej kwoty. Kolejne mieszkanie kupił z oszczędności oraz z wpływów z najmu pierwszego. Ten schemat powielał przez lata, a oszczędności przyrastały niczym tocząca się kula śniegowa. Muturi korzystał także z kredytów hipotecznych (ale nie na 100 procent wartości mieszkania), by po kilkunastu latach stać się właścicielem aż 100 wynajmowanych mieszkań w kilku największych miastach w Polsce.
logo
Kaznodzieja wolności finansowej YouTube.com
Życie rentiera
Arthur Andersen zbankrutował po kłopotach na rynku USA. Gdyby Muturi kontynuował karierę biznesowego konsultanta, zapewne zostałby partnerem w jakiejś polskiej korporacji. Takim w białej koszuli i krawacie, z kosztownym domem w Konstancinie i aucie odnawianym w 5-letnim leasingu. Wybrał jednak życie poniżej statusu nowobogackiej klasy średniej. Za to dziś jest internetowym guru teorii nazywanej dochodem pasywnym. To ta część pieniędzy, która wpada co miesiąc na konto z innych źródeł niż praca zarobkowa: odsetek z lokat, wpływów z najmu mieszkań czy z reklam na blogu internetowym.
– Nie obchodzi mnie wiek emerytalny. W 2009 roku zorientowałem się, że nie potrzebuję pracować, aby żyć – dodaje Muturi. I opowiada, jak założył firmę zajmującą się zarządzaniem wynajmowanymi mieszkaniami. Przyłączyło się do niego grono fanów i czytelników jego książek. Sami dołożyli własne mieszkania do puli. Z dwoma tysiącami lokali Mzuri (tak nazywa się firma) prawdopodobnie jest jedną z największych, działających na rynku wynajmu. Sam przedsiębiorca realizuje dziś nietypowe hobby – odwiedził z plecakiem wszystkie państwa świata. Nawet terytoria zależne czy wysepkę Pitcairn. Kiedy w Polsce nastają chłody, ewakuuje się do ciepłych krajów. Ostatnią zimę spędził w Singapurze. Też „po taniości”. Twierdzi, że noclegi w małych hotelach i żywienie w lokalnych knajpach kosztowało go mniej niż życie w Warszawie.
Polacy bez ZUS?
Muturi przekonuje, że to wszystko jest w zasięgu każdego średnio-zarabiającego Polaka, zwłaszcza współczesnych 30-latków, 40-latków, którzy mają jeszcze czas, by zacząć oszczędzanie i inwestowanie. W najbliższych latach szykuje się też wielki międzypokoleniowy transfer bogactwa. Wkrótce odejdzie pokolenie pierwszych przedsiębiorców, którzy zaczęli pracować na własny rachunek po 1989 roku. Zostawi po sobie udziały w firmach, własnościowe mieszkania, czy domy…
– Zachęcam, aby nie przeznaczać tego na konsumpcję, podróże dokoła świata, podnoszenie statusu życia. Budujmy prywatny filar emerytalny znajdujący się poza zasięgiem kaprysów polityków – przekonuje rozmówca naTemat. – Nawet jeśli nie uda wam się osiągnąć pełnej wolności finansowej, to przekonacie się, że już 2-3 tysiące stałego dochodu miesięcznie da wiele satysfakcji. Mury domów można ubezpieczyć i tych pieniędzy nikt wam nie odbierze – mówi dalej.
Ryzyko posiadania wynajmowanych mieszkań? Znacie przecież typowe bolączki naszego rynku - utarczki o kaucję, remonty, rzetelność najemców i wynajmujących. Może jeśli PiS nie zabraknie woli walki o dobrą zmianę, za kilka lat zrealizuje program Mieszkanie Plus, a wtedy spadną stawki czynszów. Demografowie twierdzą, że Polska zacznie się wyludniać i nie będzie potrzeba aż tak wielkiej liczby nowych mieszkań na rynku. Muturi szacuje, że potencjał w nieruchomościach na dekady. W Polsce na tysiąc mieszkańców przypada przecież około 340 mieszkań. Na Węgrzech, z którymi tak lubimy się porównywać, współczynnik wynosi 430, a w krajach UE około 500.
Muturi nie zgadza się z twierdzeniami urzędników ZUS i polityków, że gdyby dać Polakom wolną rękę w zabezpieczeniu własnych emerytur, to miliony z nich wylądują w pomocy społecznej. Będą narzekać jak Krzysztof Cugowski, który płacił 3 grosze składki, a potem był zdziwiony, że jego emerytura wyniesie 500 zł? – Dopiero uczciwe postawienie sprawy uwolniłoby prawdziwy potencjał Polaków do oszczędzania. Wiele osób zrobiłoby lepszy pożytek z własnych składek – kończy.

Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl