Miała pokonać Instagrama, a wywołała skandal nad Wisłą. Internautów przestraszyły rosyjskie korzenie aplikacji i kontrowersyjne zasady prywatności. Czy Prisma jest niebezpieczna dla użytkowników? Sprawdziliśmy.
„Przeczytać politykę prywatności i… szybko usunąć” – takimi radami dzielą się użytkownicy iOS na Twitterze. O co chodzi? O aplikację Prisma, której popularność eksplodowała bez ostrzeżenia. Sprytne narzędzie błyskawicznie modyfikuje twoje fotki tak, że najlepsze filtry Instagrama zaczynają przypominać zabawę pięciolatka w Paincie. Uważni internauci zauważyli jednak, że apka przywędrowała do nas z Rosji...
Czy Prisma to komórkowy odpowiednik KGB?
Przerażeni użytkownicy zaczęli dzielić się fragmentami polityki prywatność. Okazało się, że jak na niewinny program do przerabiania zdjęć, Prisma podejrzanie dużo chce wiedzieć na temat tego co robimy w sieci.
Po zaakceptowaniu regulaminu, godzimy się na to by Prisma pamiętała co udostępniliśmy. Używanie aplikacji oznacza także zgodę na otrzymywanie powiadomień na maila. To brzmi jeszcze niewinnie. Najdziwniejsze warunki zaczynają się dalej. Prisma korzysta z pomocy aplikacji mierzących ruch w sieci. W ten sposób zbiera m.in. informacje o stronach, które odwiedzasz i jak często. Autorzy twierdzą, że pomaga to w ulepszaniu usługi.
Uczciwie informując, że w przyszłości mogą to być dane dla reklamodawców, Prisma zbiera informacje za pomocą plików cookies i technologii pixels oraz web beacons. Żeby zainstalować Prismę na telefonie nie musimy nic płacić. Patrząc na zasady prywatności wyraźnie jednak widać, że nie ma nic za darmo.
– Jeżeli nie płacimy, by kupić aplikację, opłata przybiera inną formę, płacimy swoim czasem oglądając reklamy lub swoją prywatnością, udostępniając informacje o sobie, np. dane geolokalizacyjne, preferencje wyszukiwania i przeglądanych stron WWW, a w skrajnych przypadkach zdjęcia lub inne wrażliwe informacje – komentuje Piotr Kupczyk z Kaspersky Lab Polska.
Po co to wszystko?
Dzięki regulaminom i umowom licencyjnym możemy sami zdecydować, czy funkcjonalność nowej aplikacji jest na tyle wartościowa, byśmy byli w stanie "zapłacić" za nią swoimi informacjami.
Pobieżne zapoznanie się z zasadami używania Prismy pozostawia wrażenie, że autorzy posunęli się jednak trochę za daleko. Czy faktycznie taka ilość informacji jest potrzebna do zabawy grafiką?
– Dzielenie się prywatnymi informacjami z firmami jest już tak powszechne, że takie warunki mnie nie dziwią. To nie znaczy jednak, że są w porządku. W zamian za informacje u użytkowniku, najwięksi „szpiedzy” naszego życia, tacy jak Google czy Facebook oferują potężne usługi, oraz pewną możliwość ograniczenia wglądu w naszą prywatność. Prisma to jednostkowy produkt, który chce uzyskać nad nami ogromną władze. Rozsądek podpowiada ostrożność – ocenia dr Marek Palczewski, medioznawca z Uniwersytetu SWPS.
Z prywatności rezygnujemy nawet bez Prismy
Nie brakuje jednak głosów, które przypominają, że polityka prywatności Prismy nie jest dużo „straszniejsza” od zapisów, które znajdziemy w regulaminach innych aplikacji. Często wynika to z zapobiegliwości prawników, którzy usiłują przewidzieć każdą sytuację i nie oznacza to, że wszystko co przeczytamy w polityce prywatności jest stosowane.
Na przykład aplikacja przetwarza zdjęcia na serwerze (co przede wszystkim odciąża moc obliczeniową telefonu i przyśpiesza pracę algorytmów Prismy) i zastrzega prawo do przechowywania kopii. Biorąc pod uwagę popularność appki, mamy tu do czynienia z ogromnym zbiorem danych. Dane traktowane są jako całość, a nie jednostkowo, aby dokuczyć konkretnej osobie.
– Aplikacja nie korzysta z żadnych uprawnień, które nie mają sensu z biznesowego punktu widzenia. Prosi, co oczywiste, o dostęp do naszych zdjęć i aparatu oraz internetu. Te uprawnienia każdy z użytkowników iPhone’a może sprawdzić, oraz w każdej chwili odwołać, przechodząc do Ustawień Systemu i klikając w Prisma w sekcji Aplikacji – zwraca uwagę Piotr Konieczny, szef zespołu bezpieczeństwa niebezpiecznik.pl, firmy zajmującej się włamywaniem na serwery innych firm za ich zgodą, w celu namierzenia błędów bezpieczeństwa w ich infrastrukturze teleinformatycznej, zanim zrobią to prawdziwi włamywacze.
Jak przekonuje ekspert, jeśli chcemy snuć czarne scenariusze i teorie spiskowe, to warto zauważyć, że większość osób w pierwszej kolejności przetwarza w aplikacji swoje selfie. Autorzy mogą więc dowiedzieć się jak wyglądamy i odszukać na tej podstawie inne nasze zdjęcia w internecie, w tym nasze profile społecznościowe, co pozwoli im na sprofilowanie naszej osoby, poznanie zainteresowań, poglądów politycznych itp.
Kontynuując tę wizję, możemy założyć, że na wgrywanych do Prismy zdjęciach można uruchomić algorytmy rozpoznawania obrazu i np. zauważyć, że na zdjęciu naszego biura, które "testowo obrabialiśmy" w Prismie, znajduje się opakowanie po konkretnym leku. Albo, że wszystkie fotografie wrzucamy po północy, z jednego obszaru (fotografie mają zapisane koordynaty GPS miejsca w którym zostały wykonane), a obszar ten odpowiada dzielnicy z pubami, a w dodatku na prawie każdym z nich trzymamy w ręku piwo jednej marki.
– Tak zbudowany profil może posłużyć do wyświetlania nam sprofilowanych reklam w trakcie korzystania z aplikacji lub odsprzedaży naszego profilu do innych firm, np. sieci reklam. Póki co, nie ma jednak żadnych dowodów na to, że aplikacja rzeczywiście tak działa. Należy jednak zawsze mieć świadomość, że to co wgrywamy do internetu zostaje tam na zawsze i może być publicznie dostępne dla wszystkich, nawet jeśli początkowo, to "coś" udostępniliśmy tylko jednej firmie – podsumowuje Konieczny.
Praktycznie każdy, kto korzysta dziś z internetu, ma konto w przynajmniej jednym serwisie internetowym. Informacje dostarczane przez użytkownika przechowuje także Facebook i działający pod jego skrzydłami Instagram. Nie jest także tajemnicą, że informacje o użytkowniku są zbierane do wyświetlania reklam.
Prisma chce więcej. Ostrzega m.in. przed obserwowaniem na jakie strony wchodzimy i zastrzega także możliwość przekazywania tych informacji zewnętrznym, na razie anonimowym firmom. Nawet jeśli informacja na nasz temat stanie się anonimowa w wielkim zbiorze, to i tak dla tej, doskonałej aplikacji, jest to poważna wpadka, która burzy poczucie zaufania.