
Reklama.
– Antoni Macierewicz przyjął zasadę, że jeśli kompania honorowa występuje, to musi być odczytany apel smoleński. No dobrze, jak ja umrę, to przysługuje mi kompania honorowa. Co to znaczy? Że przed moim grobem będzie się też czytać apel smoleński? Uważam, że to jest niewłaściwe. Chciałbym, żeby przy moim grobie - tak jak na pogrzebie mojej żony - były piękne wspomnienia, przemówienia – to fragment wywiadu, którego Kieżun udzielił portalowi wp.pl.
Pada w nim więcej kontrowersyjnych słów, które mogą mu bardzo zaszkodzić. A to dlatego, że prawicowe media często go cytowały i uznawały za autorytet. Nawet wtedy, gdy tygodnik "Do Rzeczy" oskarżył go o współpracę z SB.
– Jeśliby przyjąć, że uczestnicy katastrofy smoleńskiej polegli, trzeba by potwierdzić, że to był zamach. To jest przeświadczenie bardzo daleko idące. Jest bardzo dużo elementów niespójnych i podejrzliwych, ale jednak niepotwierdzonych. A nawet gdyby były potwierdzone, to jest zupełnie coś innego. Nie da się porównać przecież walki o życie, o ojczyznę z wypadkiem samolotu – przekonuje dziś profesor.
Dalej mówi o odpowiedzialności Lecha Kaczyńskiego za Smoleńsk. – Poza tym trzeba się zastanowić, kto jest odpowiedzialny za to. No niech pani się zastanowi. Kto najwyższy rangą odpowiada za katastrofę tupolewa? Za to, że jednym samolotem poleciał prezydent i całe dowództwo armii, plus czołówka polityków. (...) Najbardziej odpowiedzialny jest Lech Kaczyński. Prezydent nie powinien wsiąść do samolotu, w którym jest czołówka polityczna i całe dowództwo wojska – przekonuje, dodając jeszcze kwestie odpowiedzialności dowództwa wojska.
Źródło: WP.pl