
Reklama.
"Nasza akcja była nieplanowana, decyzja zapadła wczoraj w nocy. Bez reżyserii i zupełnie spontanicznie przyszedł, kto mógł, a było nas bardzo mało, zaledwie kilkanaście osób, jako komitet powitalny" – pisze Bojar. Prezydent i jego żona pojawili się w konsulacie 40 minut przed planowanym spotkaniem z organizacjami żydowskimi. Według Polki, wcale jednak do niego doszło.
Zbiorowisko i tak czekało przed wejściem do budynku. "Nie musieliśmy lać hektolitrów wazeliny, jak to robiła wczoraj polonijna ciemnota w Amerykańskiej Częstochowie – czytamy. – Mieliśmy Dudę na wyciągnięcie reki. Teksty: "Duda, to ci się nie uda, marionetka, notariusz" same w zgodnym rytmie cisnęły się na usta. ... a za nami gwizdy, ponieważ Wszyscy mieliśmy gwizdki. Ochronę zamurowało (...) Mina Dudy BEZCENNA. W tym czasie Agata, wysyłała nam buziaki i gesty gratulacyjne" – relacjonuje Bojar.
Z tekstu dowiadujemy się, że jest działaczką nowojorskiego KOD. I nie tylko. Niewielką grupą zainteresowały się obecni przed konsulatem dziennikarze. "Oświadczyliśmy, że Polonia, to nie jest tylko pisowska ciemnota, nie damy sobie wyprać mózgów,nie pozwolimy na reżim i nie chcemy tandetnego prezydenta, który jest pośmiewiskiem" – pisze. Podkreśla, że jest dumna ze swojej opinii i tego, co zrobiła. "Stanęłam twarzą w twarz z malutką miernotą" – kwituje, dziękując swoim współtowarzyszom. "Polska może być dumna" – stwierdza.