
"Podczas drogi powrotnej z Brukseli do Warszawy na lotnisku natknęliśmy się na grupę kibiców Legii wracających z meczu w Madrycie. Zaczęło się całkiem niewinnie, kiedy jeden z kibiców zaintonował, jeszcze na belgijskim lotniskowym terminalu "SLD - KGB"" – pisze na Facebooku Krzysztof Gawkowski, wiceprzewodniczący SLD. W samolocie, a potem na parkingu w Modlinie mogło dojść do rękoczynów.
REKLAMA
Sympatycy Legii pokazali Hiszpanom prawdziwą "klasę" - kilkunastu stanie w czwartek przed sądem w Madrycie. Tych, którzy podobnych kłopotów unikną, na swoje nieszczęście spotkał działacz SLD Krzysztof Gawkowski. Spotkanie szczegółowo opisał w mediach społecznościowych.
Z wpisu polityka dowiadujemy się, że kibice dawali do wiwatu słownymi zaczepkami, uspokajali się tylko gdy najpierw obsługa lotniska w Brukseli, a potem załoga samolotu groziły im poważnymi konsekwencjami. W międzyczasie jednak pozwalali sobie na rzucanie obelg w stronę Gawkowskiego. "Los chciał, że w samolocie siedziałem z grupą kilkunastu kibiców, z których jeden w sposób wyjątkowo miły dopytywał mnie czy jestem "chrześcijańskim pedofilem", na moje pytania cóż ma dokładnie na myśli otrzymałem jedynie odpowiedź, że skoro "j•••ny lewaku" tego nie rozumiesz to znaczy nic nie rozumiesz!" – można przeczytać.
Gawkowski całe zdarzenie opisuje jako "operę mydlaną", której finał rozegrał się na parkingu portu lotniczego w Modlinie. Pewnych siebie rzezimieszków, wołających m.in. "a przy****lić ci", spacyfikowały dwie starsze kobiety. Je też obrazili, ale koniec końców zrezygnowali z dalszej "pogawędki". Gawkowski kończy post przeprosinami "cały piłkarski świat za barachło, które wylęgło się pośród kibicowskiej braci".
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
