Politycy powinni się przyzwyczajać do tego, że jeśli powiedzą coś kontrowersyjnego, będą musieli się tłumaczyć. Przed taką koniecznością stanął minister zdrowia Konstanty Radziwiłł i testu nie zdał. Jego resort nie potrafił wytłumaczyć na jakiej podstawie polityk twierdzi, że niektóre nastolatki kilka razy w miesiącu sięgają po tabletki "dzień po", co miało być powodem przywrócenia na nie recept.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł ma tendencję do mało przemyślanych wypowiedzi. Trzeba do nich zaliczyć tę z wywiadu w Radiu ZET, gdzie uzasadniał wprowadzenie recept na tabletki "dzień po". Przekonywał, że nastolatki zażywają je nawet kilka razy w miesiącu, co jest niebezpieczne dla zdrowia.
Skąd minister wziął takie dane? Odpowiedź, której udzielił jego resort jest niemal tak samo kuriozalna, jak same słowa ministra. – Konstanty Radziwiłł opierał się na wiedzy i informacjach powszechnie znanych środowisku naukowemu i medycznemu, będącej przedmiotem wielu dyskusji i analiz – pisze w odpowiedzi doradca ministra Maciej Binkowski.
I dalej: – Wątek zagrożeń wynikających z nieuregulowanej dostępności antykoncepcyjnych przeznaczonych do stosowania w określonym czasie po stosunku płciowym stanowił wyłącznie poboczny element szerszej dyskusji nie wymagającej cytowania ściśle określonego źródła – czytamy w liście cytowanym przez Marka Tatałę, wiceprezesa Forum Obywatelskiego Rozwoju.