Nicklas Bendtner - nie dość, że odpadł z turnieju, to jeszcze będzie musiał zapłacić 100 tysięcy euro
Nicklas Bendtner - nie dość, że odpadł z turnieju, to jeszcze będzie musiał zapłacić 100 tysięcy euro fot. football365.com

Duńczyk Nicklas Bendtner został właśnie ukarany przez UEFĘ. Czym sobie na to zasłużył? Uderzył z byka rywala? Sędziego? Zwyzywał czarnoskórego rywala od małp? Nie, nic z tych rzeczy. Duńczyk w meczu z Portugalią, po zdobyciu swojej drugiej bramki, zsunął spodenki, ukazując majtki a na nich reklamę firmy bukmacherskiej. Niby błaha rzecz, którą można by wytłumaczyć chwilą euforii. Ale nie dla UEFY. Dla federacji to zbrodnia straszna.

REKLAMA
- Dostałem je od kolegi i nie miałem żadnych złych zamiarów - tłumaczył się piłkarz. Jak się jednak okazuje - zamiary to jedno, a przepisy to drugie. Zwłaszcza ten tyczący się mistrzostw Europy, który głosi, że na każdym elemencie stroju piłkarza nie mogą być widoczne reklamy sponsorów. Paddy Power to irlandzka firma bukmacherska. Co więcej jej właścicielem jest przyjaciel piłkarza. Ten sam, który mu podarował tę część garderoby.
Kpiny z logiki
O tym, że UEFA taki turniej jak ten chce marketingowo zawłaszczyć, wiadomo nie od dziś. Wiadomo też, że wszelkie reklamowanie innych firm, niepowiązanych z federacją, jest przez nią odbierane jak atak. Takie wypowiedzenie wojny. Nieważne czy przypadkowe, czy czynione z pełną świadomością.
Komentarz internauty,
pod filmikiem na Youtube.com

Jestem przekonany, że firma Paddy Power bez problemu pokryje ten rachunek.


Gdy tworzy się wszelkiego rodzaju kodeksy, powinno się kierować elementarną logiką. Taka prosta zależność - kara adekwatna do wykroczenia. Im poważniejszy czyn tym kara surowsza. UEFA od tej zasady postanowiła odstąpić. Więcej - federacja najwidoczniej robi sobie z niej kpiny. A pokazują to kolejne podejmowane przez nią decyzje. Także te w trakcie polsko-ukraińskiego turnieju.
Przykład niedawny. Mecz Włochy-Chorwacja. Gdy Mario Balotelli dochodzi do piłki, część fanów z Bałkanów naśladuje małpy, z trybun miał też polecieć banan. Rasizm - plaga współczesnego futbolu. Problem, który UEFA podejmuje na tylu konferencjach, z którym walczy w tylu różnych programach. Kara? Jeszcze jej nie wymierzono ale nie spodziewajmy się by była wysoka. Gdy w Zagrzebiu obrażano czarnoskórego reprezentanta Anglii Emila Heskey'go, Chorwaci musieli zapłacić ok. 22 tysięcy euro. Neonazistowskie flagi i przyśpiewki podczas ćwierćfinału Euro 2008 z Turcją? To kosztowało mniej. 15 tysięcy euro.
Piłkarz gorszy niż bandyta
Dwa razy więcej zapłacą Rosjanie. 30 tysięcy euro to kara za rzucanie na boisko rac i radzieckie symbole, które zaobserwowano na trybunach w czasie meczów grupowych. Polacy przed meczem z Rosją bili się z kibicami przeciwnika na ulicach miasta. Później, w trakcie spotkania, też rzucali race. Kara dla naszego związku? Śmieszna, nadająca się na kabaret. Cztery tysiące euro.
Sygnał, jaki tego typu decyzjami wysyła UEFA, ma tyle wspólnego z elementarną logiką co Grzegorz Lato z umiejętnym zarządcą. Co Franciszek Smuda z Jose Mourinho. Legia Warszawa z Realem Madryt. Człowiek rzucający na boisko racę nie jest zdaniem federacji prawdziwym przestępcą. Podobnie jak rasista naśladujący na trybunach małpę oraz bandyta atakujący kibiców innej drużyny na ulicach miasta. Prawdziwym przestępcą jest on, Nicklas Bendtner. Człowiek, który na majtkach ma logo wrogiej firmy.
Wrogiej? Po prostu nie swojej. Ale dla UEFY kto nie swój ten wróg.