Zgadnijcie ile ofert pracy pojawiło się dla politologów? Przez cały rok, w Warszawie, czyli na największym rynku pracy, gdzie zarejestrowanych jest 400 tys. pracodawców. Otóż pojawiła się dokładnie jedna oferta pracy w tym zawodzie. Zarazem w urzędzie zarejestrowało się 159 bezrobotnych dyplomowanych politologów, co mniej więcej odpowiada "rocznej produkcji" absolwentów tego kierunku studiów tylko na Uniwersytecie Warszawskim.
Kulturoznawcy mają gorzej. Przez cały rok pojawiło się dla nich dokładnie zero ofert pracy. Jednocześnie zarejestrowało się 98 bezrobotnych specjalistów tej dziedziny. Socjolodzy lepiej, ale też źle, 5 ofert (rok wcześniej zero) i 120 bezrobotnych magistrów.
Po statystykach, jakie przedstawił Urząd Pracy m. stołecznego Warszawy można spokojnie zamknąć wspomniane kierunki studiów, ewentualnie wprowadzić 100-procentową odpłatność za naukę dla tych, którzy chcą zrobić sobie krzywdę na własne życzenie. Wykształcenie jednego humanisty kosztuje około 63 tys. złotych – wynika z danych finansowych Uniwersytetu Warszawskiego. To wszystko przy niemal zerowym zainteresowaniu pracodawców tymi specjalistami.
Humaniści będą płacić
O wprowadzeniu odpłatności za studia na niektórych kierunkach wspominały już nawet środowiska naukowe. Przypomnijmy, że na zlecenie resortu nauki trzy zespoły – z Uniwersytetu Humanistyczno-Społecznego SWPS, Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Instytutu Allerhanda – przygotowały projekty ustaw zmieniającej system studiowania. Jeden z projektów zakłada, że kierunki studiów powinny zostać podzielone na trzy typy: regulowane (np. architekci, lekarze), uniwersyteckie (strategiczne dla rozwoju gospodarki np. IT, programiści) oraz nieregulowane. Te ostatnie nie będą oferowane bezpłatnie – donosił w lutym "Dziennik Gazeta Prawna".
Studenci protestują. Eksperci racjonalizują to tak. Jeśli największe uniwersytety w Polsce otrzymują ponad 500 mln dotacji na działania dydaktyczne, to czy powinny również kształcić bezpłatnie ekspertów np. od języka Azteków, którzy następnie trafiają na bezrobocie lub zmuszeni są podjąć całkiem inne zajęcie.
O jedno miejsce na Politologii na UW w tym roku akademickim rywalizowało blisko 4 kandydatów. Ponad trzech przypadało na kulturoznawstwo - cywilizacja śródziemnomorska. Tymczasem te wciąż popularne kierunki studiów nie idą w parze z oczekiwaniami pracodawców. Może należałoby powiedzieć kandydatom zapłać za swoje studia marzeń, a potem radź sobie sam? Albo ostrzegać słowami Donalda Tuska: "Wiem, że to brzmi mniej dumnie. Ale naprawdę lepiej być pracującym spawaczem niż kiepskim politologiem bez pracy".
Zerowemu zainteresowaniu politologami towarzyszą tysiące ofert pracy w innych specjalnościach:
Przedstawiciel handlowy 2 174 oferty
Magazynier 1956
Doradca klienta 1853
Sprzątaczka biurowa 1 844
Kierowca autobusu 1 435 (to rekord! 14 ofert na jednego bezrobotnego)
Telemarketer, pracownik call center 1451
To jednak nie jest praca na miarę marzeń, ambicji i pieniędzy, jakie wyobrażają sobie magistrowie. Urząd pracy podsumowuje to tak:
Portret bezrobotnego
Jednocześnie osoby bezrobotne wyrażają niemałe oczekiwania wobec pracodawców co do oferowanego za pracę wynagrodzenia i warunków zatrudnienia. Żądania respondentów są wyraźnie nieadekwatne do oczekiwań stołecznych przedsiębiorców. Wynikiem tego są powtarzające się odmowy zatrudnienia traktowane jako wyraz niemal nierealistycznych oczekiwań i złej woli pracodawców.
Jeśli to wszystko jeszcze was nie zniechęciło, mamy "succes story" o polskim politologu. To Waldemar Sługocki z reklamy kierunku politologia na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. "Niezapomniane chwile, przede wszystkim ze względu na możliwość studiowania bardzo ciekawego kierunku, w równie ciekawym czasie, który – moim zdaniem – wciąż trwa i trwać będzie, tak długo jak długo ciekawym będziemy go kształtować. To kierunki dla ludzi ciekawych otaczającego nas świata, dla tych, których intryguje to, co dzieje się w Polsce, Europie, na świecie i to w różnych wymiarach: politycznym, społecznym i gospodarczym".
Sługocki ukończył politologię w 1997 roku następnie pozostał na uczelni uzyskując profesurę. Od teorii przeszedł jednak do praktyki, zapisując się do Platformy Obywatelskiej. Został posłem tej partii, potem sekretarzem stanu w ministerstwie infrastruktury. Po wyborach w 2015 roku jest senatorem. I nadal poleca te studia.
Liczba „umysłów humanistycznych” szukających pracy po studiach, nie jest adekwatna do zapotrzebowania polskiej gospodarki. Duża konkurencja wśród nich na rynku pracy powoduje, że pracodawcy mogą przebierać w kandydaturach i swobodnie ustalać stawki wynagrodzenia. Wyjątkiem są jedynie osoby biegle władające (niestandardowymi) językami obcymi, posiadające rzadkie umiejętności i kwalifikacje. Jednak wynagrodzenia takich magistrów znacznie odbiegają od absolwentów kierunków ekonomicznych czy technicznych.