Grzegorz Bonder, król konkursów, loterii. Ministerstwo Finansów wynajęło go do walki z szarą strefą.
Grzegorz Bonder, król konkursów, loterii. Ministerstwo Finansów wynajęło go do walki z szarą strefą. materiały Unique One
Reklama.
Wysyłasz SMS-y na konkursy, bierzesz udział w loteriach? Pewnie nawet nie wiesz komu wysyłasz pieniądze. A to właśnie przez Unique One, firmę-króla polskich loterii i konkursów przepływa rzeka pieniędzy. Bonder rozdawał już samochody od Lotto, auta za batony, podobnie zwiększał sprzedaż mięsa z fabryki w Sokołowie, zup Winiary czy nakręcał klientów telefonii Solorza do zakupów. Tymi samymi metodami miał walczyć z szarą strefą. To przez niego Narodowa Loteria Paragonowa wybuchła z siłą petardy, gdy w ciągu ponad roku zarejestrowano przeszło 100 mln paragonów, zapewniając budżetowi strumień podatków z szarej strefy.
Grzegorz Bonder, Unique One

Takie loterie to nie polski pomysł. Choćby w Portugalii wpadło do budżetu ponad 120 mln euro dzięki loterii paragonowej. U nas pomysł wypalił jeszcze lepiej. W ciągu jednego miesiąca zarejestrowano 15 mln paragonów. To kilkakrotnie więcej niż szacowaliśmy w założeniach akcji. Dla porównania kiedy jakaś znana marka organizuje konkurs z samochodem jako wygraną do zabawy włącza się około 500 tys. klientów.

Ministerstwo Finansów wytypowało branże, w których chciało przyzwyczaić obywateli do brania paragonów. W jednym miesiącu były to zakłady fryzjerskie czy przewozy taksówką, w innym sprzedaż paliw na stacjach, usługi naprawy samochodów oraz restauracje. Ku zdziwieniu organizatorów, skutek podatkowy był lepszy niż słynny nalot na tysiąc warszawskich restauracji. Nie wspominając już o kosztach operacji puszczenia na trzy dni w teren grupy urzędników. – Skala działania loterii była odczuwalna w przychodach podatkowych każdej z promowanych branż. Jeśli zarejestrowaliśmy kilka milionów paragonów od fryzjerów, to można się zakładać, że tylu ostrzyżonych Polaków co w tym miesiącu, nie płaciło nigdy wcześniej podatku za usługę – komentuje urzędnik Ministerstwa Finansów. Dodaje, że trudno jednak o precyzyjne dane na ten temat.
Zwyciężczyni ostatniego losowania samochodu zarejestrowała 500 paragonów. Każdy zakup musiał opiewać na minimum 10 złotych. Nietrudno policzyć, że w sumie musiała "legalnie wydać" 5000 złotych.
Zawodowcy
Bonder zdradza, że w konkursie Ministerstwa Finansów próbowali także zawodowi konkursowicze i łowcy nagród. To grupa kilkuset osób w Polsce żyjących ze zdobywania i późniejszej sprzedaży nagród. Jednak przy tak masowej frekwencji ich metody nie miały szans. Nawet rejestrując kilka tysięcy paragonów zebranych choćby z koszy na śmieci, wciąż mieli promil szansy na wygraną.
Co innego konkursy SMS-owe. Kilka lat temu zdarzało się, że quiz wiedzy z bazą 2000 pytań gangi konkursowiczów rozpracowywały w 72 godziny. Potem zaś byli w stanie najszybciej odpowiadać na pytania. Dziś rynek loterii jest już lepiej przygotowany na zawodowych graczy. Po wielu latach Bonder zna imiona i nazwiska zawodowców na pamięć. Firmy i organizatorzy tak ustalają reguły zabawy, by się ich pozbyć, lub aby nie mieli wpływu na wynik.
Teoria z pola
Skąd Bonder wziął się w biznesie? – Zaczynałem od hurtowego handlu napojami. Szukając odpowiedzi na pytanie, co się sprzedaje i dlaczego zainteresowałem się marketingiem. Tym marketingiem najbliższym klientowi, tam gdzieś na samym dole biznesu, a nie wymyślaniem teorii zza biurka – dodaje. Po latach założył agencję marketingową. Swoje własne przemyślenia nazwał "teorią marketingu pola" – nie mylić z marketingiem biurkowym. W tym polu idzie mu zresztą całkiem dobrze. Obroty Unique One na loteryjnym biznesie to w ciągu ostatnich lat 8-9 mln złotych rocznie. Firma jest zyskowna.
Kiedy ministerstwo finansów planowało loterię paragonową, Bonder ujął ich najlepszym przygotowaniem tematu. "Kupcie tylko samochody, a potem to już samo zadziała, bo każdy ma jakiś paragon w kieszeni, a Polacy uwielbiają grać" – miał powiedzieć.

Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl