
Takie loterie to nie polski pomysł. Choćby w Portugalii wpadło do budżetu ponad 120 mln euro dzięki loterii paragonowej. U nas pomysł wypalił jeszcze lepiej. W ciągu jednego miesiąca zarejestrowano 15 mln paragonów. To kilkakrotnie więcej niż szacowaliśmy w założeniach akcji. Dla porównania kiedy jakaś znana marka organizuje konkurs z samochodem jako wygraną do zabawy włącza się około 500 tys. klientów.
Bonder zdradza, że w konkursie Ministerstwa Finansów próbowali także zawodowi konkursowicze i łowcy nagród. To grupa kilkuset osób w Polsce żyjących ze zdobywania i późniejszej sprzedaży nagród. Jednak przy tak masowej frekwencji ich metody nie miały szans. Nawet rejestrując kilka tysięcy paragonów zebranych choćby z koszy na śmieci, wciąż mieli promil szansy na wygraną.
Skąd Bonder wziął się w biznesie? – Zaczynałem od hurtowego handlu napojami. Szukając odpowiedzi na pytanie, co się sprzedaje i dlaczego zainteresowałem się marketingiem. Tym marketingiem najbliższym klientowi, tam gdzieś na samym dole biznesu, a nie wymyślaniem teorii zza biurka – dodaje. Po latach założył agencję marketingową. Swoje własne przemyślenia nazwał "teorią marketingu pola" – nie mylić z marketingiem biurkowym. W tym polu idzie mu zresztą całkiem dobrze. Obroty Unique One na loteryjnym biznesie to w ciągu ostatnich lat 8-9 mln złotych rocznie. Firma jest zyskowna.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl