Gdyby potwierdziły się rewelacje "Gazety Polskiej" i TV Republika, do lamusa trzeba będzie odrzucić teorie o trzech wybuchach i o bombie termobarycznej.
Gdyby potwierdziły się rewelacje "Gazety Polskiej" i TV Republika, do lamusa trzeba będzie odrzucić teorie o trzech wybuchach i o bombie termobarycznej. Fot. Kadr z filmu "Smoleńsk"
Reklama.
W Telewizji Republika pokazano wczoraj wywiad z Rosjaninem. Dotarli do niego także reporterzy "Gazety Polskiej". Niestety nie poznaliśmy ani jego personaliów, nie pokazano twarzy, nawet głos był zniekształcony. Podczas rozmowy z dziennikarzami z "Gazety Polskiej" opowiadał, co miał widzieć 10 kwietnia 2010 roku. Gdyby okazało się, że świadek nie konfabuluje, to jego opowieść rzucałaby nowe światło na zdarzenia sprzed siedmiu lat.
– Szedłem rano w stronę lotniska – opowiada Rosjanin, który miał być świadkiem, jak w pewnym momencie z mgły wyłonił się płonący samolot. Tupolew miał mieć w ogniu cały bok. Chwilę później Rosjanin miał usłyszeć huk, po którym zapanowała cisza.
Telewizja nie informuje, w jaki sposób dopiero teraz udało jej się dotrzeć do świadka, który przez tyle czasu milczał. Nie wyjaśniono też, jakie niebezpieczeństwo mu grozi i dlaczego telewizja tak skrzętnie ukrywa tożsamość swojego rozmówcy. W dalszej części programu skupiono się na zaniedbaniach rządu Tuska i błędnym rozpoznaniu szczątków pasażerów lotu do Smoleńska.
Tymczasem do rewelacji TV Republika i "Gazety Polskiej" już się odniósł szef MON, Antoni Macierewicz. Minister obrony narodowej stwierdził, że relacja jest bardzo ważna i potwierdza doniesienia innych świadków, którzy widzieli, jak z silników samolotu wydobywał się ogień. Wciąż jednak nie wiadomo, dlaczego nie ma śladu po awarii w zapisach z czarnych skrzynek.
źródło: TV Republika