
Reklama.
Związków między prezydenturą Trumpa, a fikcyjną walką o władzę Franka Underwooda dopatrywano się już od samego początku prezydentury tego pierwszego. Zresztą, sam odtwórca głównej roli a zarazem producent słynnego serialu, w jednym z wywiadów powiedział, że kwestie, które mówi w oko kamery są skierowane do Donalda Trumpa. Można doszukać się też wielu podobieństw w tym co robi Frank Underwood, a tym jak poczyna sobie Trump. Teraz także na spotkaniu przywódców 20 najsilniejszych gospodarek świata, sceny z serialu przeniosły się do rzeczywistości.
W "House of Cards", Frank Underwood gościł serialowego prezydenta Rosji, Wiktora Petrowa w Białym Domu. Ten drugi jest zresztą wyraźnie wzorowany na Putinie. Postarano się o podobne rysy twarzy, skłonności do maczyzmu, sprawowanie rządów twardą ręką, intrygi przeciwko Stanom Zjednoczonym i charakterystyczne rosyjskie myślenie polityczne.
Spotkanie Trumpa z Putinem to niemal kopia kadru z "House of Cards". Ta sama, zawieszona w powietrzu, wyciągnięta ręka prezydenta USA. To samo, pogardliwe wręcz spojrzenie prezydenta Rosji. I bezczynne, nie wyrażające chęci do uścisku dłonie Putina/Petrowa. Choć trzeba przyznać, że znaleziono podobne zdjęcie, tyle że z Barackiem Obamą.
Nie wiadomo tylko, po której stronie fikcja bardziej przenika do rzeczywistości. A może jest wręcz odwrotnie.