Dramat na wakacjach. Dziennikarz "Financial Times" mył ręce, został wciągnięty przez krokodyla
Bartosz Świderski
15 września 2017, 16:25·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 15 września 2017, 16:25
24-letni brytyjski dziennikarz pracujący dla "Financial Times" został wciągnięty do wody przez krokodyla na Sri Lance. Mężczyzna był tam prywatnie, brał lekcje surfingu. Po prostu mył ręce. Jego ciało znaleziono dzień później.
Reklama.
Zwłoki 24-latka nurkowie znaleźli w zabłoconej części laguny w pobliżu miejscowości Panama, 360 kilometrów na wschód od stolicy wyspy Colombo. – Na prawej nodze było sześć albo siedem ran – poinformował agencję AFP przedstawiciel miejscowej policji. Sekcja zwłok wykaże bezpośrednią przyczynę śmierci.
Dziennikarz na Sri Lance był z przyjaciółmi. Brał tam lekcje surfingu w miejscu zwanym Elephant Rock. Świadkowie powiedzieli reporterom, że w pewnym momencie 24-latek oddalił się od grupy, żeby znaleźć ustronne miejsce. Wtedy udał się w okolice, o których wiadomo, że jest w nich pełno krokodyli. W czasie mycia rąk po prostu został wciągnięty do wody.
Miejscowi mówili również, że to pierwszy taki wypadek w tej okolicy. Według nich zawsze było tam bezpiecznie. Właściciel innej szkoły surfingowej, zlokalizowanej niedaleko miejsca wypadku, poinformował, że widział ludzi, którzy z kolei widzieli dziennikarza wciąganego do wody przez krokodyla. Jak przekazał, krokodyl pociągnął go rzeką wgłąb dżungli.
– Nasze myśli są z jego rodziną, przyjaciółmi i tymi, których kochał. Jesteśmy w kontakcie z nimi i pomagamy im w tym trudnym czasie – przekazał James Lamont z "Financial Times".