Ten wyrok może pociągnąć za sobą prawdziwą lawinę pozwów ze strony kierowców, którzy płacili mandaty na podstawie nagrania pokazanego im w policyjnym samochodzie. Sąd Rejonowy w Lublinie orzekł, że nagrania z takich rejestratorów montowanych w radiowozach nie mogą być dowodem w sprawie.
Zaczęło się od sprawy Emiliana P, a
całą historię opisuje portal moto.pl. Pan Emilian został złapany przez policjantów, którzy jadąc za nim radiowozem nagrywali, jak BWM Emiliana P. przekracza dozwoloną prędkość. Sprawa jakich tysiące i wydawać by się mogło, że i tym razem kierowca stoi na przegranej pozycji. Jednak finał tej sprawy jest zaskakująco inny.
Sąd Rejonowy dla Lublina orzekł, że BMW i radiowóz poruszały się z różnymi prędkościami, w dodatku samochód Emiliana P. hamował, tym samym nie sposób jednoznacznie stwierdzić, czy nastąpiło naruszenie przepisów ruchu drogowego jedynie na podstawie dostarczonego przez policję nagrania. Zdaniem sędziego zapis z rejestratora nie może być dowodem, tym samym zwolnił Emiliana P. z odpowiedzialności. Tylko patrzeć, jak sądy zostaną zasypane podobnymi sprawami.