
Reklama.
"Od 20 lat żyję i pracuję dla dzieci z niepełnosprawnością. Policzyłam. Moje życie splotło się z życiem ok. 300 takich dzieci. Mogłam lepiej lub gorzej poznać historię ich rodzin. Jak choćby los rodziny Marysi" – napisała siostra Eliza Myk. Marysia urodziła chorą córkę. Kobieta cierpiała na szok poporodowy i nie była nawet w stanie spojrzeć na dziecko. Jednak na rok przed śmiercią pięcioletniej Marysi matka odwiedziła ją w domu, gdzie opiekowały się nią zakonnice, i przez ostatni rok życia dziewczynki przytulała ją tak mocno, jak tylko mogła. W ten sposób chciała nadrobić stracony czas.
Siostra Eliza Myk daje jasno do zrozumienia, że nie brakuje matek, które przerasta pokochanie niepełnosprawnego dziecka. Pisze także o ojcach, którzy opuszczają rodziny, nie mogąc pogodzić się z losem, który ich spotkał. "Nauczyłam się ich nie oceniać, ale współczułam i razem z siostrami dajemy tym dzieciom dom, aby pomóc rodzinom w przyjęciu życia ich 'niedoskonałego' dziecka. Jestem w stanie zrozumieć lęk rodziców przed przyjęciem dziecka z niepełnosprawnością" – relacjonowała s. Eliza Myk. Takie słowa mają ogromne znaczenie w odniesieniu do projektu Kai Godek o nazwie "Zatrzymaj aborcję".
Prawda o uczestnikach "Białego Piątku"
Co więcej, s. Eliza Myk odniosła się do uczestników "Białego Piątku" – akcji, która stała w opozycji do "Czarnego Piątku", a jej celem była walka w obronie życia poczętego. Siostra zdradziła, że wśród jej znajomych na Facebooku jest wiele osób, które publicznie deklarują wsparcie dla ruchu pro-life i uczestnictwo w "Białym Piątku", ale ich prawdziwa postawa temu przeczy. "Od tych osób doświadczyłam osobiście niechęci do naszych domów dla niepełnosprawnych dzieci" – zadeklarowała siostra zakonna.
Co więcej, s. Eliza Myk odniosła się do uczestników "Białego Piątku" – akcji, która stała w opozycji do "Czarnego Piątku", a jej celem była walka w obronie życia poczętego. Siostra zdradziła, że wśród jej znajomych na Facebooku jest wiele osób, które publicznie deklarują wsparcie dla ruchu pro-life i uczestnictwo w "Białym Piątku", ale ich prawdziwa postawa temu przeczy. "Od tych osób doświadczyłam osobiście niechęci do naszych domów dla niepełnosprawnych dzieci" – zadeklarowała siostra zakonna.
"Te osoby w ogóle nie były poruszone, kiedy mówiłam, że nie możemy dopuścić, aby chłopcy byli pozbawieni po raz kolejny swojego domu. Jakby nie wierzyły, że może na takich dzieciach komuś zależeć. Chętniej stwierdzały, że budujemy ten dom dla własnej chwały, itp. a dziś publicznie opowiadają się za życiem. To się nazywa hipokryzja?" – zastanawiała się.