Ten wpis to skandal niemal taki jak samo przeszukanie.
Ten wpis to skandal niemal taki jak samo przeszukanie. Fot. Renata Dąbrowska/Agencja Gazeta

Policja skomentowała słowa Anny Rokicińskiej, która została bezpodstawnie zatrzymana w swoim domu i zakuta w kajdanki. Gehenna trwała kilka godzin, po czym powiadomiono poszkodowaną, że doszło do pomyłki. Nie dziwi więc ogromne wzburzenie kobiety, na które skandalicznie zareagowano na oficjalnym profilu polskiej policji w serwisie Twitter.

REKLAMA
"Strasznie słabe. Ta dziennikarka podkręca i robi show płacze, ale mimo wszystko przypuszczam, że niestety nasi policjanci mogli pozwolić sobie na różne gadki. Przypuszczam, że skoro w tym domu był podobno taki bałagan jak na melinie, to ten wygląd uśpił ich czujność" – napisano na Twitterze. Kompromitujący tweet został jednak szybko usunięty.
Przypomnijmy, że do dziennikarki radiowej Trójki Anny Rokicińskiej bez pukania wpadło sześciu nieumundurowanych pracowników policji z Radomia, którzy zakuli kobietę. Później okazało się, że zajście było pomyłką. – Zakuli mnie przy dzieciach w kajdanki. Prawie rzucili na ziemię. Wyrzucono mi wszystkie rzeczy z szafy, zrobiono tam potworny kipisz. Naniesiono błota do domu. Przeszukano cały dom. Dzieci oczywiście się rozpłakały – relacjonowała Polskiemu Radiu wzburzona Anna Rokicińska.
Bezprawne przeszukanie i groźby
Policjanci przeszukali także plecak niewinnej kobiety, w którym był mikrofon Trójki i jej legitymacja prasowa. – Zabrano komórki, pendrive'y. Wszystko trwało trzy godziny, po czym pojawił się człowiek, który powiedział, że to pomyłka – dodawała napadnięta przez radomskich policjantów reporterka Trójki.
Jakby tego było mało, zdaniem Anny Rokicińskiej funkcjonariusze zachowywali się agresywnie i mieli jej grozić. – Szantażowano mnie, mówiąc, że oprócz mnie aresztowany zostanie również mój mąż, a dzieci trafią do policyjnej izby dziecka. Wmawiano mi, że ukrywam coś, że nie chcę niczego powiedzieć – mówiła. Stróże prawa mieli też być niekulturalni i rozmawiać na tematy prywatne.
Jak doszło do pomyłki? Mundurowi poszukiwali w tym samym mieście kobiety o takim samym imieniu. Twierdzili, że poszukiwana jest zamieszana w proceder wyłudzania kredytów i cyberprzestępczość.
Policja już wytłumaczyła się ze swojego wpisu na Twitterze. "Wpis, który pojawił się krótko na profilu, to był komentarz użytkownika podany na nasz profil i OMYŁKOWO skopiowany. Nie powinno mieć to miejsca. Chociaż Tweet szybko usunięto, za ten błąd przepraszam, biorąc odpowiedzialność za to, co się stało. Mariusz Ciarka, rzecznik KGP" – powiadomiono.