Jedyne co zostało po niedzielnym spotkaniu oprócz żalu i rozgoryczenia kibiców, to wywiady polskich reprezentantów, w których próbują tłumaczyć się z mundialowej porażki. W rozmowie z Michałem Pazdanem padło pytanie o przygotowania do mistrzostw świata. Odpowiedź jest co najmniej zastanawiająca.
W rozmowie z Tomaszem Włodarczykiem z "Przeglądu Sportowego"Michał Pazdan przyznał, że tylko przez pierwsze 15 minut spotkania reprezentacja Polski potrafiła jakkolwiek przeciwstawić się drużynie z Ameryki Południowej. Piłkarz żałuje też bramki straconej tuż przed przerwą i "odkrycia się" w drugiej odsłonie, co kosztowało nas sromotną porażkę.
– Jakości piłkarskiej po naszej stronie było jak na lekarstwo. Grając na niskim pressingu, nie potrafiliśmy wyjść z porządnym kontratakiem. Mnie boli ta stracona bramka do przerwy, bo może potem zrobiłoby się więcej miejsca, Kolumbia by się otworzyła. Niestety, nie wyszło tak, jak planowaliśmy – przyznał Pazdan.
Padło też pytanie o przygotowania reprezentacji do Mundialu, także w aspekcie fizycznym, bo jak pokazało spotkanie, nawet pod tym względem Polacy odstawali od swoich rywali. I tu padło dosyć dziwne i niejasne stwierdzenie polskiego obrońcy, które może wywołać wiele domysłów.
– Teraz chyba nie ma sensu o tym mówić. Może kiedyś przyjdzie na to czas. Na kadrę przyjeżdża się, żeby wygrywać. To nam się kompletnie nie udało. Trzeba było zdobyć punkty z Senegalem, ale jak się traci takie bramki... Kolumbia była od nas po prostu lepsza. Dwa lata temu na Euro wszystko zagrało, tutaj było zupełnie odwrotnie. Byliśmy dziwnie spięci, nie potrafiliśmy grać w piłkę na wysokim poziomie. Niestety – zakończył rozmowę Michał Pazdan.
Jak wyglądały zatem przygotowania kadry do Mundialu? Pozostały tylko domysły. Dodajmy jednak, że od dłuższego czasu plotkuje się o tym, że wybór Soczi na miejsce bazy polskiej drużyny był nietrafiony – z powodu panujących tam upałów. To z kolei mogło uniemożliwić regenerację.