Małgorzata Manowska zdecydowała się zabrać głos w sprawie plotek, jakoby miała zostać nowym prezesem Sądu Najwyższego. – Zgłosiłam się tylko jako kandydat na sędziego SN. Wyboru prezesa dokonuje Zgromadzenie Ogólne – twierdzi Manowska.
– Tak, zgłosiłam swoją kandydaturę do Sądu Najwyższego, ale wyłącznie jako sędzia. Obecnie jestem dyrektorem Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Mam nadzieję jeszcze długo spełniać się w tej roli – potwierdziła część medialnych doniesień Małgorzata Manowska w rozmowie z Onet.pl
Ale tylko część. Zaprzeczyła, jakoby miałaby zostać prezes Sądu Najwyższego i przejąć władzę po Małgorzacie Gersdorf. – Dziwią mnie te sugestie. Przecież wyboru dokonuje Zgromadzenie Ogólne, które samo wybiera pięciu kandydatów. A więc informacje o tym, że sama planuję zgłoszenie swojej kandydatury, są błędne – twierdzi Manowska.
Wiceminister Łukasz Piebiak pozytywnie ocenia tę potencjalną kandydaturę. – To znakomity fachowiec. Jeśli zgłosi swoją kandydaturę, byłaby również dobrym pierwszym prezesem SN – powiedział wiceminister sprawiedliwości. Jednak ministerstwo oficjalnie zaprzecza, jakoby było z Manowską "po słowie" w sprawie jej kandydowania na stanowisko prezesa SN.
Na stanowisko dyrektora KSSiP powołał ją Zbigniew Ziobro 21 stycznia 2016 roku. Borys Budka dowodzi na Twitterze, że Manowska nie rozumie istoty niezależności sądów, jeśli będąc dyrektorem podległej Ziobrze instytucji chce jednocześnie kandydować na stanowisko sędziego SN.