Komisja Macierewicza przedstawia raport i kończy prace. We wstydzie, czy w chwale? [Waszym zdaniem]
Franciszek Orliński
10 sierpnia 2012, 11:40·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 10 sierpnia 2012, 11:40
- To nie był wypadek, to nie był przypadek, to był skutek dwóch eksplozji w powietrzu - tym ustaleniem kończą się prace komisji Antoniego Macierewicza. Jej celem było wyjaśnienie powodów katastrofy w Rosji. Czy ten cel osiągnęła, to pytanie do Was.
Reklama.
Przez wiele miesięcy Antoni Macierewicz stawiał oskarżenia, wyciągał wnioski, z których część przejdzie do historii. O skrzydle TU-154, które "nie miało prawa pęknąć" w zderzeniu z brzozą słyszeli wszyscy. Jest tylko problem z udowodnieniem tego na matematycznym modelu. Profesor Binienda ostatecznie przekonał tylko twardogłowych wyborców PiS.
Podobnie jest z eksplozjami w powietrzu. Profesor Szuladziński z Australii, który postawił tą tezę okazał się być właścicielem firmy otwartej za dwa dolary. Nigdy nie przekonał do swojej teorii ani śledczych, ani większości naukowców.
W końcowym raporcie Antoni Macierewicz twierdzi, że katastrofa smoleńska była skutkiem knucia przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu przez Donalda Tuska i Władymira Putina. Przekonuje, że piloci Tupolewa w ogóle nie chcieli lądować w Smoleńsku, a samolot rozerwały "dwie eksplozje". Macierewicz nie ustalił co to były za ładunki, skąd się tam wzięły, kto za to odpowiada. Mówi natomiast, że kończy prace, mimo że nie zebrał jeszcze wielu materiałów.
Raport Macierewicza wydrukuje księgarnia Gazety Polskiej i pewnie czytelnicy Gazety Polskiej go kupią.
Jak oceniacie komisję Macierewicza? Czy kończy prace we wstydzie, czy w chwale? Czy szkodziła, czy pomagała? Czy zasiewała szkodliwe podejrzenia, czy podsuwała wątpliwości, których rozważanie pomagało w śledztwie smoleńskim.