
Wystarczyło, by arcybiskup Józef Michalik zaprosił do polski zwierzchnika rosyjskiej cerkwi i zaproponował apel o polsko-rosyjskie pojednanie, a z miejsca z sojusznika prawicy stał się jej wrogiem. Teraz "Gazeta Polska" wypomina mu związki z SB, a poseł PiS pisze, że żadnego pojednania z "putinowską barbarią" mimo wysiłku arcybiskupa nie będzie.
Dla prawicowych komentatorów taki apel to zdrada, a wizyta Cyryla w Polsce w ogóle nie powinna się odbyć. Powód? Katastrofa smoleńska. "Przyczyny katastrofy w Smoleńsku są niewyjaśnione, ale matactwa władz Rosji oczywiste, dlatego zaproszenie Cyryla do Polski jest błędem" - napisał na Twitterze socjolog Zdzisław Krasnodębski.
Wypada zgodzić się z tymi, którzy mówią, iż na prawdziwe polsko-rosyjskie pojednanie jest za wcześnie. (…) Ale sytuacja, w której w relacjach z wielkim sąsiednim narodem dominują toksyczność, nieufność i pretensje, jest przecież w oczywisty sposób zła. Pojednania teraz nie będzie, ale można wstąpić na wiodącą do niego drogę. Deklaracja Kościoła i Cerkwi może być jej początkiem CZYTAJ WIĘCEJ
– W ostatnich miesiącach te komentarze wokół Rosjan i katastrofy smoleńskiej trochę ucichły. Teraz, przy okazji wizyty Cyryla, cała prawica znów krzyczy – komentuje w rozmowie z naTemat Władimir Kirijanow, rosyjski dziennikarz mieszkający w Polsce, redaktor "Rosyjskiego Kuriera Warszawskiego".

