Wystarczyło, by arcybiskup Józef Michalik zaprosił do polski zwierzchnika rosyjskiej cerkwi i zaproponował apel o polsko-rosyjskie pojednanie, a z miejsca z sojusznika prawicy stał się jej wrogiem. Teraz "Gazeta Polska" wypomina mu związki z SB, a poseł PiS pisze, że żadnego pojednania z "putinowską barbarią" mimo wysiłku arcybiskupa nie będzie.
"Obóz smoleński zawył" - tak senator Jan Filip Libicki skomentował reakcję części prawicy na wizytę patriarchy Cyryla w Polsce. Cyryl spotka się m.in. z prezydentem Bronisławem Komorowskim, a wspólnie z przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski arcybiskupem Józefem Michalikiem zaapeluje o pojednanie narodów Polski i Rosji.
Lustracja arcybiskupa Michalika
Dla prawicowych komentatorów taki apel to zdrada, a wizyta Cyryla w Polsce w ogóle nie powinna się odbyć. Powód? Katastrofa smoleńska. "Przyczyny katastrofy w Smoleńsku są niewyjaśnione, ale matactwa władz Rosji oczywiste, dlatego zaproszenie Cyryla do Polski jest błędem" - napisał na Twitterze socjolog Zdzisław Krasnodębski.
Atmosfera wokół przyjazdu zwierzchnika rosyjskiej cerkwi prawosławnej przeczy temu, co jeszcze do niedawna wydawało się oczywiste. "Abp Michalik był bowiem uznawany przez publicystów za ultrakonserwatystę. Teraz zrobił coś nieoczekiwanego atakując kluczową tezę prawicy sugerującą, że katastrofa smoleńska była tak naprawdę mordem, popełnionym przez Rosją, a polscy liberałowie byli co najmniej wspólnikami" - podkreśla dziś niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Abp Michalik w nowej roli rzecznika polsko-rosyjskiego pojednania z miejsca stał się dla niektórych przeciwnikiem walki o "prawdę smoleńską". Aleksander Ścios na łamach "Gazety Polskiej" lustrując Cyryla i nazywając go agentem KGB, podobnie potraktował abpa Michalika wypominając mu rejestrację przez Służbę Bezpieczeństwa w czasach PRL.
Pojednanie w cieniu katastrofy smoleńskiej
Poseł PiS Stanisław Pięta skrytykował apel kościelnych hierarchów o pojednanie w nieco mniej zawoalowany sposób. "Żadnego pojednania z putinowską barbarią nie będzie! Tak więc niech Cyryl I, Patriarcha Moskwy i Wszechrusi, współpracownik KGB o pseudonimie >Michajłow< , pomodli się do swojego zwierzchnika pułkownika KGB Putina i nie fatyguje się do Polski. Gdyby jednak uparł się przyjechać, to niech nie zapomni zabrać z rosyjskich archiwów wszystkich dokumentów śledztwa katyńskiego, wszystkich dokumentów obławy augustowskiej i wszystkich dokumentów śledztwa smoleńskiego" - napisał na Facebooku.
Wtórowała mu na łamach portalu wPolityce Anna Fotyga, była minister spraw zagranicznych w rządzie PiS: "Komu służy to pojednanie? Dlaczego, choć to ważne wydarzenie, nikt nie zabiera głosu? Milczą historycy, religioznawcy, milczy laikat. Ta cisza jest przerażająca, dźwięczy mi w uszach".
Kto nie z nami, ten zdrajca
– W ostatnich miesiącach te komentarze wokół Rosjan i katastrofy smoleńskiej trochę ucichły. Teraz, przy okazji wizyty Cyryla, cała prawica znów krzyczy – komentuje w rozmowie z naTemat Władimir Kirijanow, rosyjski dziennikarz mieszkający w Polsce, redaktor "Rosyjskiego Kuriera Warszawskiego".
Zdaniem Kirijanowa "polską tradycją" jest to, że każdy, kto opowie się za porozumieniem z Rosjanami, staje się celem ataków. – Tak w Polsce było i jest. Wypowiadając się pochlebnie o Rosji można zostać pachołem Putina i zdrajcą – dodaje dziennikarz.
Wypada zgodzić się z tymi, którzy mówią, iż na prawdziwe polsko-rosyjskie pojednanie jest za wcześnie. (…) Ale sytuacja, w której w relacjach z wielkim sąsiednim narodem dominują toksyczność, nieufność i pretensje, jest przecież w oczywisty sposób zła. Pojednania teraz nie będzie, ale można wstąpić na wiodącą do niego drogę. Deklaracja Kościoła i Cerkwi może być jej początkiem CZYTAJ WIĘCEJ