
Dzisiejsza "Rzeczpospolita" stawia tezę, że skoro Polacy coraz częściej i więcej kupują w tzw. dyskontach – sklepach z bardzo niskimi cenami – to znaczy, że naród biednieje. Eksperci jednak nie zgadzają się z tą teorią i wykazują, że w dyskontach kupujemy, bo jesteśmy rozsądni. Nie wstydzimy się tego i bynajmniej nie uważamy, że Biedronka czy Lidl to sklepy dla biedaków.
Polacy liczą kasę
"Już trzech na czterech Polaków przynajmniej raz w miesiącu robi zakupy w dyskontach" – pisze "Rzeczpospolita". I podaje, że wartość sprzedaży w tych sklepach w czerwcu wzrosła o ponad 13 proc. Z kolei małe, osiedlowe sklepiki albo tracą, albo stoją w miejscu. "Powód? Dyskonty są tańsze, a mamy coraz mniej pieniędzy" – stwierdza "Rz".
Na ich popularność, jak stwierdza Andrzej Sadowski, składa się kilka elementów. – Bez wątpienia te sieci mają coraz większy zasięg. I to nie tylko w Polsce B, ale też dużych
Bez wątpienia te sieci mają coraz większy zasięg. I to nie tylko w Polsce B, ale też dużych miastach, w miejscach, gdzie stoją apartamentowce.
Przede wszystkim jednak, Lidl, Biedronka, Kaufland czy Netto są po prostu tanie. A Polacy coraz bardziej to doceniają. I bynajmniej nie dlatego, że są biedni. – Polacy edukują się ekonomicznie i nauczyli się liczyć pieniądze. Dotarło do nich, że wielkie sieci mają wysokie ceny i po prostu potrafią obliczyć, gdzie im się bardziej opłacą zakupy – ocenia dr Janusz Steinhoff.
Oprócz zdrowego rozsądku przy wydawaniu pieniędzy, kieruje nami jeszcze jedna rzecz podczas robienia zakupów w dyskontach. – Postawiły na jakość, dobry produkt. I mam takie wewnętrzne poczucie, że to z tego wynika ich popularność – mówi nam dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki.
Dzięki temu, że jakość produktów i usług w dyskontach szybko rośnie, nie patrzymy na nie już negatywnie. Konrad Piasecki przyznaje: – Ja nigdy nie traktowałem tego w kategorii dyshonoru. Z początku patrzyłem na dyskonty podejrzliwie, ale w swojej
Ja nigdy nie traktowałem tego w kategorii dyshonoru. Z początku patrzyłem na dyskonty podejrzliwie, ale w swojej okolicy mam jeden i teraz normalnie z nich korzystam. I nie mam poczucia, że to wstydliwe.
To wszystko sprawia, że Polacy polubili dyskonty: za ceny, za rosnącą jakość i łatwy dostęp. – One wypierają po prostu inne sklepy – twierdzi Konrad Piasecki. Warto przypomnieć, że jeszcze kilka lat temu media i politycy grzmieli o potrzebie zatrzymania monopolizacji handlu przez największe sieci sklepów. – W ministerstwie gospodarki zastanawialiśmy się swojego czasu, jak zapobiec monopolizacji handlu przez hipermarkety. W wielu krajach Unii walczy się z dominującą pozycją tych sieci – opowiada dr Steinhoff.

