
BGŻ Arena pod Warszawą to jeden z najnowocześniejszych torów kolarskich w Europie. Jego budowę w 97% sfinansował resort Joanny Muchy i wydał na to okrągłe sto milionów złotych. Polski Związek Kolarstwa, który jest właścicielem obiektu, musi dopłacić wykonawcy jeszcze 6 milionów. PZKol jednak tonie w długach i nie ma pieniędzy, by zapłacić Mostostalowi Puławy. Jeśli należność nie zostanie uregulowana, obiekt może zostać zlicytowany za sumę znacznie niższą, niż wydało na niego państwo.
Jak wynika z informacji naszych rozmówców, taka sytuacja to wynik błędów popełnianych na przestrzeni lat.
- Prace związane z tym torem były bardzo skomplikowane, wystąpiło tam wiele nadużyć i niegospodarnych zachowań - wyjaśnia Beata Bublewicz, parlamentarzystka PO z komisji sportu. - Za te pieniądze można by utrzymać kilka innych obiektów sportowych lub wydać je na inicjatywy sportowe dla dzieci.
- Brakujące pieniądze to mała kwota, w porównaniu do całości wydanej na tor. Nie wyobrażam sobie, by przez 6 milionów ta hala miałaby być zlicytowana. Teraz nie można się wycofać - oświadcza twardo posłanka Platformy.
Według niej, istnieje sensowne rozwiązanie z tej sytuacji. Trzeba znaleźć dobrego zarządcę, który przy okazji mógłby spłacić dług i na przykład zostać udziałowcem. Niezależnie od obranej drogi, zdaniem deputowanej, trzeba to zrobić tak, by nie ucierpiał skarb państwa.
Największą popularnością w Polsce cieszą się piłka nożna, siatkówka i te dyscypliny, w których akurat wygrywamy. Kulturystyce przyniósł sławę Robert Burneika, znany szerzej jako Hardkorowy Koksu.
Rowerowy sport ma się fatalnie...
Jeśli tak stan się utrzyma, to specjalnie sprowadzona syberyjska sosna będzie do wyrzucenia.
- To ogromna krzywda dla polskiego sportu - uważa Beata Bublewicz.
... A ministerstwo "nie ma czasu"
