Gry planszowe i komputerowe coraz częściej służą firmom do rekrutacji pracowników. To zjawisko nazwano grywalizacją.
Gry planszowe i komputerowe coraz częściej służą firmom do rekrutacji pracowników. To zjawisko nazwano grywalizacją. Lars Kastilan / Shutterstock.com

Rozmowy z kandydatami i analiza CV już nie wystarczą. W Polsce coraz częściej w rekrutacji nowych pracowników korzysta się z gier – zarówno tych planszowych, jak komputerowych. Czym jest "grywalizacja"?

REKLAMA
Pierwsza była sieciowa strzelanka "America's Army", która pomagała wojskowym w USA rekrutować w swoje szeregi młodych ludzi. Dziś także prywatne firmy dostrzegły potencjał tkwiący w elektronicznej (ale nie tylko) rozrywce i z jej pomocą poszukują przyszłych pracowników – pisze "Rzeczpospolita".
"Rzeczpospolita"

Kosmetyczny gigant L'Oreal od trzech lat zachęca młodych ludzi, by w wirtualnym świecie gry biznesowej "Reveal" wcielili się w postać pracownika firmy, który uczestniczy w kampanii wprowadzającej na rynek nowy produkt. Co roku startuje w niej kilkuset polskich uczestników, którzy zdobywając doświadczenie w różnych działach firmy, podejmują strategiczne decyzje biznesowe i sprawdzają się w ćwiczeniach symulacyjnych bliskich realnym sytuacjom. Najlepsi trafiają do skróconego procesu rekrutacji w stażowym programie rozwoju talentów. CZYTAJ WIĘCEJ


Do podobnych rozwiązań sięga Unilever i niektóre firmy rekrutacyjne, a samo zjawisko zwane po angielsku "gammifaction" funkcjonuje już w języku polskim jako "grywalizacja". Po podobne, oparte na grach i symulacjach metody sięgają także uczelnie biznesowe, które chcą w ten sposób skuteczniej kształcić przyszłych menedżerów. Eksperci podkreślają, że różnego rodzaju planszowe rozgrywki znacznie ułatwiają naukę, ale i ocenę praktycznych umiejętności potencjalnych kandydatów do pracy.
"Rzeczpospolita"

– Firmy widzą, że klasyczne metody szkoleniowe przestają być atrakcyjne. Szukają więc nowych skutecznych rozwiązań – twierdzi Przemysław Gałek, szef MindLab Games. Jak podkreśla, gry są zwykle uzupełnieniem programu szkoleń, w których chodzi nie tylko o nową wiedzę i umiejętności, ale i rozwój nowych postaw. Tych ostatnich nie da się wykształcić na tradycyjnych kursach. – Co z tego, że pracownicy znają zasady obsługi klienta i potrafią je stosować, skoro tego nie robią, bo im się nie chce – mówi Gałek. CZYTAJ WIĘCEJ


Więcej w "Rzeczpospolitej".