Michał Tusk, syn premiera, procesuje się z "Faktem" za publikację po aferze Amber Gold
Michał Tusk, syn premiera, procesuje się z "Faktem" za publikację po aferze Amber Gold Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta
Reklama.
Gdy w lipcu wybuchła afera Amber Gold na jaw wyszły powiązania Michała Tuska, syna premiera, z Marcinem P. - właścicielem Amber Gold i linii lotniczych OLT Express. To właśnie tam pracował Michał Tusk, który jednocześnie zajmował się analizami marketingowymi na gdańskim lotnisku. Wiele osób dostrzega tu konflikt interesów a "Fakt" informował o tym nad wyraz dobitnie.

Na stronach internetowych Fakt.pl bił wtedy czerwony tytuł: "Tuskowi grozi 10 lat odsiadki?!" (tego zdania dotyczy pozew). Zdjęcie Michała Tuska zostało podpisane tak: "Michał Tusk, syn premiera Donalda Tuska, może pójść do więzienia nawet za 10 lat. Za co? Za sprawę OLT Express". W tekście czytamy: "Przedstawiciele organizacji przeciwdziałających korupcji nie mają wątpliwości: Michał Tusk może na długie lata pójść do więzienia. Na pytanie: Jaka kara grozi Michałowi Tuskowi, Tomasz Kwiatek, prezes Stowarzyszenia Stop Korupcji, odpowiada: Aż 10 lat więzienia".

Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Według Romana Giertycha twierdzenia przedstawione w "Fakcie są nieuprawnione i gazeta powinna za nie przeprosić. Mecenas Tobiasz Szychowski, pełnomocnik tabloidu przekonuje, że informacje gazety są prawdziwe, a poza tym zdanie, którego dotyczy pozew to pytanie podkreślone wykrzyknikiem. Ważnym elementem w sprawie będzie też stwierdzenie, czy Michał Tusk to osoba publiczna. Według "Faktu" tak, bo pracowała jako dziennikarz (w "Gazecie Wyborczej Trójmiasto"), a podczas kampanii wspierał ojca.

– Dyskusyjna teza, ale bez znaczenia w tym procesie – mówi mec. Giertych. Żąda przeprosin (nie ma roszczeń finansowych na rzecz powoda ani na cel społeczny) za "próbę przedstawienia afery Amber Gold jako rzekomo afery Michała Tuska, gdy tymczasem jest to młody człowiek, który jest ofiarą Marcina P., a nie żadnym współwinowajcą".

Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Wczoraj (14 listopada) Giertych nie zgodził się na ugodę i podtrzymał żądanie przeprosin. Pełnomocnicy "Faktu" nie mają zamiaru do tego dopuścić i żądają przesłuchania Marcina P. oraz Tomasza Kwiatka, rzekomo autora wypowiedzi o którą toczy się proces. Sprawie dodaje kolorytu fakt, że jeszcze kilka lat temu Giertych był wicepremierem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego i ostro krytykował Platformę. Dziś jest z nią coraz częściej łączony.