
K.W: Dziękuję ci, Tomku. Ale tak, niewiele jest rzeczy, które można przewidzieć. Poza tym – my nie ściemniamy.
Wiesz Tomku, że Montargis słynie z produkcji pralinek?
- Hmm... a wiesz co to są pralinki?
- No takie czekoladki ...
- Nie, to takie najstarsze linki internetowe.
T.J: Daj Boże, żeby ktoś usiadł i przez trzy bite godziny przedstawiał sylwetki kolarzy, którzy jadą w ucieczce. Przecież każda z nich zajęłaby minutę. I to jest wszystko, co o kolarzu można powiedzieć.
- Nie rozumiem, czemu Lars Berger nie przeniesie się do biegów... świetny biegacz, kiepski strzelec...
- Może pilnuje młodszej siostry i biega gdzieś tam za nią z karabinem
- Eee... Przecież Tora Berger jest brzydka!
- No wiesz! Czy to, że się tobie nie podoba oznacza, że nie grozi jej żadne niebezpieczeństwo?!
- No nie, żaden mężczyzna za nią nie będzie chodził... Ale za taką Magdaleną Neuner pobiegłbym ze swoim karabinem.
Martwi panów to, że dziennikarstwo przenosi się prasy do internetu?
Dziennikarz sportowy jest lepszy od politycznego?
- A co, chcesz powołać komisję śledczą do zbadania zniknięcia i niepokazywania Chavannela na 13 etapie Tour de France?
- Wiesz, nie, mam już dość tych wszystkich komisji śledczych.
- Ale gdybyś został jej przewodniczącym, to mówiłbym do ciebie ''panie przewodniczący''.
- A ja bym ci wyłączył mikrofon.
- No to ja wystąpiłbym z wnioskiem formalnym.
- No to co, też bym ci wyłączył. Ustawiłbym sobie takie urządzenie i bym ci wyłączył.
Jeszcze jest jedno. Zaczynają się wiadomości w telewizji informacyjnej. I mamy pierwszy news – ktoś nazwał jakoś tam kogoś z innej partii. Dowolnie – durniem, bucem, ubekiem. I potem drugi news. Tamten z innej partii zwołuje konferencję prasową i mówi: „wcale taki nie jestem, taki jest tamten”
Giną felietony, problem ma dziennikarstwo. A kolarstwo? Umarło? Umiera? Jest śmiertelnie chore? Próbuje się wykaraskać? Jaką diagnozę postawiliby doktorzy Jaroński i Wyrzykowski?
T.J: Nie mam żadnych dowodów, ale taka jest moja teoria. Ci panowie robią co mogą, by zniszczyć kolarstwo. A do tego swoje dokładają zawodnicy. Ale pamiętajmy, że ktoś im na to wszystko pozwalał. Mieściło się w różnych ramach, a teraz wychodzi, bo się przestało mieścić nagle?
Jest jakiś zawodnik w czołówce, za którego mogą panowie zaręczyć, że nie sięgał, nie sięga po doping?
T.J: Tam jest jeszcze lepiej. Zastanawia mnie to, że w polskiej piłce mamy aferę korupcyjna, udowadnia się, że kilkanaście spotkań zostało ustawionych, a tych wyników się nie weryfikuje. A kto by zwrócił wszelkie rzeczy, związane z totalizatorem i zakładami? No bo jeśli Zagłębie Lubin wcale nie wygrało, a uznano, że mecz był oszukany i powinno przegrać, to sorry, ale powinniśmy przeanalizować cały zestaw zależności. Od Armstronga wszyscy domagają się teraz zwrotu pieniędzy. A piłka nożna ma nad sobą ochronkę. Nikt nie będzie podcinał gałęzi.
K.W: Powiedziałbym, że jest największą moją porażką w karierze dziennikarza sportowego. To porażka osobista, bo był mi osobą bardzo dobrze znaną.