Brutalni izraelscy żołnierze zabijają rodzinę młodego chłopaka. Młodzian postanawia walczyć z okrutnym okupantem i robi to w jedyny słuszny sposób: granatami i karabinem. Razem z podobnymi sobie bojownikami. Matka nawet nie spodziewa się jego powrotu do domu, mówi jedynie, żeby był dzielny. Tak, od najmłodszych lat, Hamas pierze dzieciom mózgi, by wyrastali z nich samobójcy.
Izrael jako naród krwiopijczych szczurów, uzależnione od amerykańskich dolarów. Izrael jako podły najeźdźca, który czyha na palestyńskie dzieci, ziemię i krew. Izrael, z którym trzeba walczyć za wszelką cenę, nawet jeśli to cena własnego życia – taki przekaz płynie ze skrajnie antyizraelskich kreskówek, które dzieci mogą oglądać na w irańskiej i palestyńskiej telewizji.
Za produkcję tych koszmarnych obrazów odpowiada głównie Hamas i Hezbollah. Źródeł finansowania tej działalności należy zaś upatrywać w Iranie, chociaż nie ma żadnych dowodów na to, że to z irańskich pieniędzy powstają takie produkcje. Jedno jest jednak pewne – terrorystyczne kreskówki trafiają do palestyńskich (i nie tylko, ale głównie) dzieci, od najmłodszych lat wpajając im jeden życiowy cel: męczeńską śmierć za wiarę i naród. I najlepiej, żeby przy okazji zabrać ze sobą do grobu jak najwięcej Żydów.
Po co terrorystom kreskówki
Twórcy takich terrorystycznych kreskówek mają kilka celów. Po pierwsze, zasiać w dzieciach nienawiść do wroga, czyli Izraela, Żydów. Często też w parze z Izraelem w
UWAGA, WAŻNE!
Ten tekst nie jest ani proizraelski, ani propalestyński. Moim celem nie było opowiedzenie się po żadnej ze stron czy pokazanie jak źli są Palestyńczycy – a można by odnieść takie wrażenie, bo to ich dotyczy większość filmików. Chciałem jedynie pokazać, jak terroryści (i przynależność narodowa nie ma tu znaczenia) są w stanie daleko się posunąć w swoim okrucieństwie, manipulacji i dążeniu do zniszczenia.
animacjach tych występują Stany Zjednoczone jako krwiożerczy, imperialistyczny potwór, większy brat nikczemnego Izraela. Ten cel dość łatwo osiągnąć, wszak dzieci jak gąbka chłoną to, co je otacza. Czasem – jak w przypadku poniższego filmiku – Hamas robi to dość topornie.
Zauważyć należy, że Hamas wzywa do nienawiści nie tylko do Izraela, ale nawet tych Palestyńczyków, którzy sprzeciwiają się terrorystom. W tym przypadku – Fatahowi, czyli jednej z palestyńskich partii. Szczur naczelny, pokazany na początku filmiku na tle palestyńskiej flagi, który przemawia, to Mohammed Dahlan – działacz polityczny Fatahu, który współpracował z USA w celu obaleniu Hamasu w Strefie Gazy w 2007 roku. Hamas uznał Dahlana za amerykańskiego zdrajcę i jak widać, pokazuje go jako służalca niszczącego Palestynę za dolary. To o tyle ważne, że pokazuje jedną, zasadniczą kwestię: Hamasowi, jeśli ktokolwiek w to jeszcze wątpił, zależy głównie na wojnie, a nie pomocy Palestyńczykom.
Król Lew w służbie Hamasu
Hamasowy "Lion King", jak zazwyczaj mówiły o tej kreskówce media, wzbudził spory szok w zachodnim świecie, a jego emisję wycofano. To jednak wyjątek wśród tego typu produkcji. Zazwyczaj terrorystyczne kreskówki są lepiej wykonane, a ich przekaz jest głębszy niż "znienawidzić Izrael". I tu dochodzimy do drugiego celu, a zarazem etapu w wychowaniu małego samobójcy: kreowaniu postaw i wzorców. Oczywiście, taka edukacja zaczyna się już od najmłodszych lat:
Historia o małej Gazie, która – niegdyś szczęśliwa, piękna i beztroska – traci rodziców, jest na pewno poruszająca. Kto bowiem nie współczuje dziewczynce (symbolizującej los Palestyńczyków), która straciła oboje rodziców w wyniku ataku wroga? Ale autorzy kreskówki wyrażają się jasno: mała Gaza płacze, ale jest silna, wie, co ma robić: wziąć odwet na krzywdzicielach. Nie będzie uciekać ani uznawać przegranej.
Ważne jest, że kreskówka pokazuje to jako postawę zupełnie naturalną u dziecka: zacisnąć zęby i zemścić się na oprawcach, jakąkolwiek dostępną metodą. Chwycić za kamień i uderzyć w najbliższego wroga w zasięgu wzroku. Przekaz ten wzmacnia śmierć dziewczynki: oprawca nie tylko zabija rodziców, ale też małe dziecko, które przecież stało na przeciw tylko z kamieniem w ręku. Ale, drogie dziecko, nie martw się – nawet jeśli umrzesz, próbując się zemścić, oddajesz swoje życie z godnością – przekazują twórcy. Ba, na koniec dowiadujemy się, że zostanie samobójczym męczennikiem jest godne naśladowania – i że jeśli to zrobimy, inne dzieci pójdą w nasze ślady. W tym obrazie jeszcze jeden element jest bardzo istotny: cała fabuła zostaje praktycznie "wyśpiewana", w dość melodyjny i wpadający w ucho sposób. To na pewno ułatwia przyswojenie dzieciom treści, którą terroryści próbują maluchom wpoić.
Z podobnym przekazem mamy do czynienia powyżej. Warto zwrócić uwagę, że ponownie kreskówka nakłania dzieci do rzucania kamieniami w izraelskich oprawców. Filmik zarazem przekonuje, że chociaż kamień jest mały, to efekt jego użycia może być wielki. Wizualnie przedstawiono to tak, że chłopiec z kamieniem w ręku jawi się wręcz jako superbohater z nadprzyrodzoną mocą. Taka wizja kusząca jest dla wszystkich dzieci, ale to przecież nie wszystko. "Zapisz swoje imię na wrotach do Nieba" – zachęca piosenka w tle.
Istotne też jest, że w piosence padają słowa: "Wyjdźcie ze wszystkich tuneli, okien i drzwi. / Dołącz do mnie ze swoim kamieniem / Nie boimy się strzałów złych ludzi". Ponownie animacja przekonuje, że młody człowiek, jeśli zdecyduje się wziąć udział w walce, nie będzie w niej sam, że jest to niemal wspólny obowiązek walki z wrogiem.
W tej kreskówce o wiele dobitniej widać też zachęcanie do męczeństwa w imię walki z Izraelem. Kiedy bowiem młody chłopak z kamieniem ginie od strzału izraelskiego żołnierza, głos w tle zmienia się na kobiecy, kojący, zapewne mający przypominać matkę. Głos uspokaja, że nic się nie stało: dziecko wypełniło swoje pragnienie zostania męczennikiem. Zatroskana kobieta przekonuje, że chłopiec, który zginął za swój kraj, nie jest uważany za martwego.
Szczyt indoktrynacji
Taki sam zabieg, ale jeszcze bardziej dosłownie, zastosowali twórcy tej kreskówki:
Poprzednie animacje były krótkie, stawiały na mocny i zwięzły przekaz oraz trafiającą do dzieci formę. W obu poprzednich przypadkach mieliśmy bowiem do czynienia z melodyjną pieśnią w tle, która pewnie szybciej trafia do pamięci dziecka, niż obejrzane obrazy. Ostatni pokazywany przeze mnie film to już coś więcej: cała historia, ze sporym ładunkiem emocjonalnym. Widać więc, że jest ona adresowana do starszych dzieci, niż była np. historyjka o małej Gazie.
Historia zaczyna się tak, że trudno nie poczuć współczucia: rodzinę napadają izraelscy żołnierze, którzy – jak dowiadujemy się ze słów matki – zdążyli zabić jej dziecko. Żołdacy, oczywiście, przedstawieni są w najgorszy możliwy sposób – brutalni, krwiożerczy, nie słuchają, zabijają też matkę. Dalej, na oczach małej dziewczynki i jej brata, żołnierze władowują w ojca cały magazynek nabojów.
Młody chłopak, w kolejnej scenie poprzysięga sobie zemstę na zabójcach brata, ojca i matki. Jest załamany, płacze, ale dostaje wsparcie od jednego z dalszych członków rodziny. Poszkodowany chłopak mówi, że musi być jakiś sposób walki z tymi "kryminalistami". Język jest w tych produkcjach bardzo ważny: Izraelici są nim sprowadzani wyłącznie do roli nieludzkich oprawców i krwiożerczych bestii.
Obaj chłopcy udają się do siedziby ruchu oporu, a bojownicy obiecują pomóc. Przedstawiciel ruchu przekonuje, że zna mordercę palestyńskiej rodziny – oficera imieniem Ariel – i opowiada o nim jako bezlitosnym zbrodniarzu, który nie pochyla
Czemu konflikt izraelsko-palestyński dzieli nawet Polaków?
Konflikt między Izraelem i Palestyną budzi ogromne emocje nie tylko wśród bezpośrednio zainteresowanych. Z wielkimi obawami obserwuje go całe środowisko międzynarodowe. Nawet Czytelnicy dzielą się na tych proizraelskich i propalestyńskich. Skąd takie emocje? Wyjaśniał to w wywiadzie dla naTemat prof. Piotr Balcerowicz. CZYTAJ WIĘCEJ
się nawet nad dziećmi. Opowiada o innych występkach izraelskiego wojaka, a tym samym wzbudza zaufanie. Zaufanie niezbędne do tego, by dwaj młodzi chłopcy, którzy niedawno stracili rodzinę, przyłączyli się do ruchu oporu.
Warto zauważyć, że bojownik wcale nie zachęca wprost do przyłączenia się do walki, nie namawia do tego w żaden sposób. Mówi tylko, że trzeba położyć kres okrutnym praktykom Ariela i wydaje odpowiednie polecenia swojemu towarzyszowi. Ten zaś odpowiada krótko: mamy za mało ludzi. Młodzieńcom zapala się w głowie żarówka – mogą przecież przyłączyć się do akcji i zabić Ariela. Przedstawiciele ruchu oporu udają, że się wahają, twierdzą, że przecież chłopcy nie potrafią używać broni – ale ostatecznie się zgadzają, bo "nie ma innego wyjścia". Przewrotna praktyka, mająca doprowadzić do tego, że to ochotnicy sami, bez względu na wszystko, decydują się na walkę, a nie za namową lub pod przymusem. Czują się potrzebni. Bojownicy tylko przestrzegają, że na misji można zginąć i zostać męczennikiem, udając troskę.
W tej rozmowie bardzo istotna jest przemowa jednego z chłopców (zaczyna się w 6 minucie). Podkreśla on bowiem: poczucie wspólnoty w stracie ("Nie chodzi tylko o zemstę za brata, matkę i ojca. Ten krwiożerczy człowiek musi zostać ukarany za wszystkie swoje zbrodnie") i jedność w tym, że Palestyńczykom odebrano ziemię. Ma to zwiększać motywację, utwierdzać w przekonaniu, że Izrael to zły najeźdźca, z którym
W konflikcie Izraela i Palestyny cierpi wielu postronnych
można walczyć można tylko militarnie. Jeden z członków ruchu oporu na koniec jeszcze bardziej umacnia decyzję młodzianów, mówiąc: "Pochwalam waszą głęboką wiarę". Kto miał przyjemność poznać muzułmanów ten wie, że wiara i religia jest wśród nich traktowana o wiele poważniej, niż w Zachodniej cywilizacji. Bojownik nie mógł więc już powiedzieć większej pochwały.
Ostatnim ogniwem, które ma utwierdzić młodych mężczyzn w słuszności ich decyzji, jest matka jednego z nich. Żegna chłopców, podkreślając, żeby "nie dali się pobić wrogowi" i pokazali "jak dzielne i bohaterskie są dzieci Palestyny". Kobieta daje im swoje błogosławieństwo, ale nie mówi nic o tym, żeby wrócili, że będzie się martwić. To ma pokazywać, że śmierć w walce, śmierć męczeńska, jest czymś zupełnie normalnym i chwalebnym, nawet dla najbliższych.
Wojna nigdy się nie kończy
Oczywiście, akcja ruchu oporu kończy się porażką. Najważniejsze jest jednak, że na ich miejsce przychodzi kolejny młody chłopiec, który bierze do ręki arafatkę i… No właśnie, pokazuje, że walka nigdy się nie kończy, że nigdy nie idzie ona na marne.
Kreskówki te doskonale pokazują jednak, jak daleko Hamas jest w stanie się posunąć, by zniszczyć Izrael. I tą nienawiścią terroryści próbują zarażać swoich rodaków już od najmłodszych lat.