Zbliża się 29. Puchar Narodów Afryki. Zambia już po upływie roku musi bronić trofeum, bo od tej pory mistrzostwa będą rozgrywane w latach nieparzystych. Africa Cup of Nations ma ogromne znaczenie dla kibiców, którzy oprócz tego, że tańczą, śpiewają i dmą w wuwuzele, potrafią też podpalić stadion ze wściekłości. Równie ważny jest turniej dla polityków, którzy wiedzą, że niepowodzenie może się niekorzystnie odbić na ich władzy. Dlatego wielokrotnie ingerują w sprawy swoich drużyn, np. prezydent Togo Faure Gnassingbé osobiście przekonywał Emanuela Adebayora do występu w reprezentacji.
Politycy ingerują w futbol
Tegoroczny turniej Africa Cup of Nations będzie rozgrywany w RPA, na pięciu stadionach - tych samych, które gościły uczestników Mistrzostw Świata w 2010 roku. Dzięki gotowej infrastrukturze, na przygotowania do turnieju wydano około 160 mln zł. Pierwotnie PNA miał być rozgrywany w Libii. Decyzję zmieniono ze względu na trwającą do niedawna w tym kraju wojnę domową. Wydarzenia polityczne mają duży wpływ na mistrzostwa Afryki. – To jest taki dramat piłki nożnej w Afryce – mówi w rozmowie z naTemat Michał Zichlarz, autor książki „Afryka gola”. – Większość federacji jest kontrolowana przez rządy, bo politycy wiedzą, że jeśli jest sukces, cały kraj świętuje, a jeśli przyjdzie porażka, odbije się to na nastrojach ludności i może się wydarzyć coś złego – dodaje.
Dlatego politycy starają się zadbać o jak najlepszy wynik swojego kraju, osobiście angażując się w sprawy reprezentacji. Prezydent Togo Faure Gnassingbé nakłaniał do powrotu do kadry Emanuela Adebayora. Piłkarz Tottenhamu, już dwukrotnie rezygnował z gry w reprezentacji. Po raz pierwszy w 2010 r., po tym jak autokar przewożący drużynę Togo został ostrzelany. Zginęli wówczas trzej członkowie ekipy, a kilku piłkarzy zostało rannych. Drużyna wycofała się z turnieju, do czego nakłaniał premier kraju. W efekcie afrykańska federacja futbolu nałożyła na zespół karę finansową i wykluczyła Togo z dwóch edycji PNA. Adebayor ponownie wystąpił w reprezentacji po niemal dwóch latach. Po raz drugi mówił o zakończeniu kariery w kadrze, gdy federacja po jednym z meczów nie wypłaciła zawodnikom premii za zwycięstwo. Ostatecznie piłkarz dał się przekonać do gry w mistrzostwach prezydentowi swojego kraju.
Film promujący Puchar Narodów Afryki 2013
Samego siebie przeszedł przywódca Gwinei Równikowej, jednego z gospodarzy poprzedniego turnieju. Nie dość, że reprezentacja kraju składała się z najemników – w meczu inauguracyjnym PNA nie zagrał żaden piłkarz urodzony w tym kraju! – to jeszcze obiecał swoim zawodnikom gigantyczną premię. Tak tę sytuację opisywał na łamach Piłki Nożnej Zbigniew Mroziński: „Krajem rządzi Teodoro Obiang Nguema Mbasogo. Kwitnie korupcja, nadużywana jest władza, ale dzięki odkryciu w latach 90. XX wieku złóż ropy naftowej prezydent dorobił się ogromnej fortuny. Dlatego stać go na tak wysokie premie dla piłkarzy, tyle że miejscowa ludność zarabia niewiele ponad 20 euro miesięcznie i klepie biedę.”
Przegrywasz - jesteś nikim
Niepokojący jest poziom nietolerancji kibiców do przegranej. – Byłem na finale afrykańskiej Ligi Mistrzów – opowiada Zichlarz. – Na 10 minut przed końcem, gdy wynik był rozstrzygnięty, stadion był już pusty, bo kibice słabszego zespołu byli tak wściekli – wspomina. Oczywiście, kiedy wynik jest sprawą otwartą, kibice są bardzo głośni, używają wuwuzeli, tańczą, grają na bębnach. – Oglądając turniej w telewizji, nie mamy świadomości, jak żywiołowo zachowują się kibice – mówi Zichlarz. Potrafią jednak być również agresywni.
Gdy Senegal w 2008 r. odpadł z turnieju, kibice próbowali spalić stadion w Dakarze, co udaremniła policja i wojsko. „Fani” zdołali jednak spalić siedzibę piłkarskiej federacji. Już pierwszego dnia ostatnich mistrzostw policja gazem łzawiącym tłamsiła zamieszki. Spotkania ćwierćfinałowe poprzedzała minuta ciszy ku czci ofiar rozrób w Egipcie. Podczas meczu w tym kraju na boisko wtargnęli uzbrojeni „kibice”. W wyniku burd zginęło ponad 70 osób, ok. tysiąc zostało rannych. Po tym wydarzeniu, w lutym ubiegłego roku, zawieszono tamtejszą ligę. To z kolei wpłynęło na brak awansu Egiptu, zresztą po raz drugi z rzędu, do finałów PNA. Jest to sporym zaskoczeniem, bo Egipt wygrał trzy edycje w latach 2006-2010.
Skrócone kwalifikacje, porażki faworytów
W tegorocznym turnieju zabraknie też kilku innych faworytów, na co wpływ mogły mieć skrócone kwalifikacje. Dotychczas Puchar Narodów Afryki był rozgrywany w latach parzystych, poprzedzając mistrzostwa Europy lub świata. Od bieżącego roku rozgrywki na Czarnym Lądzie będą się toczyć w latach nieparzystych. Po zakończeniu poprzedniej edycji nie było wiele czasu na rozegranie eliminacji, dlatego zmieniono ich formułę. Drużyny nie rywalizowały w grupach, lecz w parach - w systemie mecz i rewanż. Uczestnicy poprzedniego turnieju przystępowali do kwalifikacji dopiero w trzeciej rundzie. W ich przypadku o awansie decydowały zatem zaledwie dwa mecze. Na tym etapie sensacyjnie odpadł Kamerun, wyeliminowany przez Republikę Zielonego Przylądka. W pierwszym meczu tych zespołów zabrakło Samuela Eto’o, który odmówił przyjazdu na zgrupowanie. Również w tym przypadku w sprawę zaangażowali się politycy, premier Kamerunu i minister sportu. Udało im się nakłonić Eto’o do zmiany decyzji, piłkarz zagrał w rewanżowym meczu, lecz awans wywalczył zespół rywali.
Najlepsze momenty Pucharu Narodów Afryki 2012
Republika Zielonego Przylądka będzie jedynym debiutantem w zbliżających się mistrzostwach kontynentu. Trener zespołu, Lucio Antunes, który na co dzień pracuje jako kontroler ruchu lotniczego, przebywał w grudniu na stażu w Realu Madryt. Tę wizytę pomógł zorganizować prezydent kraju Jorge Carlos Fonseca - donosił sport.pl. Oprócz Egiptu i Kamerunu wśród finalistów zabraknie Senegalu. Decydujący o awansie mecz z Wybrzeżem Kości Słoniowej został przerwany po drugiej bramce Didiera Drogby. Kibice sfrustrowanych gospodarzy próbowali wtargnąć na murawę i rzucali w kierunku boiska kamienie. Piłkarzy ewakuowano. W burdach na trybunach ucierpiał m.in. minister sportu Senegalu.
Frekwencja ta sama, poziom gry rośnie
Wyzwaniem dla organizatorów turnieju jest przyciągnięcie kibiców. O ile można być spokojnym o zapełnienie miejsc na stadionach podczas meczów gospodarzy, zdarza się, że inne spotkania ogląda garstka widzów. Np. mecz Sudanu z Burkina Faso w ubiegłym roku oglądały tylko 132 osoby, choć mecz odbywał się na stadionie o pojemności 37 tysięcy miejsc. Jak informuje strona Afrykańskiego Związku Piłki Nożnej, na tegoroczny turniej sprzedano dotychczas ponad 350 tysięcy biletów, a celem jest osiągnięcie pół miliona jeszcze przed startem imprezy. – Pamiętam taki mecz w Egipcie w 2006, gdzie na stadionach przymusowo siedzieli poprzebierani w kolorowe dresy żołnierze, co wyglądało komicznie – wspomina Zichlarz.
Prowadzący blog afrykagola.pl uważa, że poziom rozgrywek systematycznie się podnosi. W rozmowie z Kubą Radomskim na łamach naTemat tak skomentował stwierdzenie, że w meczach PNA 2012 dominował chaos: - Ja bym mówił raczej o spontaniczności, skłonności do indywidualnych akcji. Taka reprezentacja Wybrzeża Kości Słoniowej ma uznanych graczy z Europy, każdy chce błyszczeć i ciężko ich zgrać - tłumaczył. Atrakcyjność widowisk mają zapewnić zawodnicy na co dzień grając w klubach europejskich. W kadrach wszystkich uczestników turnieju około 40% stanowią piłkarze grający w Europie. Najwięcej w lidze francuskiej (ponad 50), angielskiej (19) i portugalskiej (17). Szansę na grę będą mieli również reprezentanci Burkia Faso - Prejuce Nakoulma z Górnika Zabrze, oraz Abdou Razack Traore, który właśnie zamienił
Oficjalna piłka PNA 2013
gdańską Lechię na turecki Gaziantepspor. Choć eksperci sugerują, że grający w Europie podczas PNA odprawiają pańszczyznę, Zichlarz zapewnia, że każdy gracz marzy o tym, by zdobyć mistrzostwo Afryki.
Zambia broni trofeum
W Africa Cup of Nations 2012 zwyciężyła Zambia, a jej triumf miał wymiar symboliczny. W 1993 roku reprezentacja tego kraju zginęła w katastrofie lotniczej w stolicy Gabonu - Libreville. Przed rozgrywanym w tym mieście finałem piłkarze odwiedzili miejsce katastrofy. Zambia pokonała faworyzowane Wybrzeże Kości Słoniowej, mające w składzie gwiazdy europejskich boisk. Finał był pełen dramaturgii - przestrzelona jedenastka przed Drogbę w regulaminowym czasie gry, rewelacyjny bramkarz Mwenee i ostateczne rozstrzygnięcie w rzutach karnych. Kogo należy upatrywać do roli faworyta w nadchodzącej edycji? – W pierwszym szeregu WKS i Ghanę – mówi Zichlarz. – Mocna będzie Zambia, może Nigeria. Czarnym koniem może zostać Demokratyczna Republika Kongo. Groźne będzie Mali. A może ktoś z północy Afryki? To jest taki turniej, w którym wszystko może się zdarzyć – kończy Zichlarz.
Turniej potrwa od 19 stycznia do 10 lutego. Mecze będą transmitowane na antenie Eurosportu.