Na Śląsku trwa strajk generalny.
Na Śląsku trwa strajk generalny. Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Gazeta

Od rana trwa na Śląsku pierwszy od ponad 30 lat strajk generalny. Strajkują pracownicy komunikacji miejskiej, górnicy, nauczyciele, pracownicy służby zdrowia i dyspozytorzy ruchu kolejowego. Choć zapał u nich spory, gorzej ze znajomością postulatów. Najczęściej pada kwestia zarobków, choć oficjalnie nie jest ona przedmiotem protestu.

REKLAMA
Nawet 100 tysięcy związkowców z 600 zakładów protestuje od rana na Śląsku. To pierwszy od 30 lat strajk generalny. Nie jeździ komunikacja miejska i pociągi, w szkołach odwołano część lekcji, a w przychodniach i szpitalach prowadzi się strajk włoski. Jednak protestujący nie wiedzą zbytnio o co walczą.

– Postulatów nie znam – przyznaje. – A strajk popieram, bo chodzi mi o zarobki. Teraz dostaję 2,5-3 tys. zł na rękę. Może jak będzie strajk, to nam też coś skapnie, Nie wiem jeszcze, jak będzie wyglądał protest. Nie dostałem jeszcze polecenia od związku, czy mam coś zablokować albo coś innego. Mówimy Piotrowi, że nie chodzi płace, ale o pakiet klimatyczny, reformę NFZ czy finansowanie szkół przez samorządy. Robi wielkie oczy.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Podobnie reagują inni kierowcy autobusów przepytywani przez dziennikarzy "Gazety Wyborczej". Jak powody strajku podają złą sytuację kraju, sprzeciw wobec rządów Donalda Tuska lub po prostu wolę większości.
O strajku zdecydowano dwa tygodnie temu, po fiasku rozmów ze stroną rządową. Protest ma potrwać do godz. 10.00. Związkowcy będą domagali się ograniczenia umów śmieciowych i likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia. Wezmą w nim udział kolejarze, pracownicy komunikacji miejskiej, hut i zakładów ciepłowniczych.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"