Wywiad-rzeka Tomasza Terlikowskiego z księdzem Tadeusz Isakowiczem-Zaleskim "I chodzi mi tylko o prawdę", która dziś się ukazuje, może wstrząsnąć opinią publiczną. Jednym z tematów, które są w niej poruszane jest istnienie "lobby homoseksualnego" w Kościele.
Janusz Omylińśki: Czy jest w Kościele lobby homoseksualne?
Ksiądz Wojciech Lemański: Powiem tak, problem homoseksualizmu dotyka wszystkie wspólnoty, więc Kościół nie jest wolny od tego zjawiska. Na jednym ze spotkań z księżmi w diecezji warszawskiej ksiądz prymas emeryt Józef Glemp, wtedy metropolita warszawski powiedział: - Kiedy obejmowałem tę diecezję nie spodziewałem się jak silne jest lobby homoseksualne w Kościele. Oczywiście wiedzieliśmy, że nie miał na myśli Kościoła w Austrii, czy w Belgii, ale Kościół polski, a prawdopodobnie konkretnie warszawski. Skoro ksiądz prymas tak powiedział, to zapewne coś takiego jak lobby homoseksualne w Kościele istnieje. Może ksiądz Isakowicz-Zaleski zdobył więcej informacji na ten temat.
Opiera się na aktach służb specjalnych…
Akta SB są specyficznym wglądem w rzeczywistość Kościoła. SB wyszukiwała i gromadziła to, co było niewygodne dla Kościoła Katolickiego. Najbardziej interesował ich ten ksiądz, który miał kochankę i dzieci na boku, czy inny, który był alkoholikiem i rozbijał się samochodem po pijaku. To jest spojrzenie wypaczone. Ale oczywiście nie poddaje w wątpliwość istnienie takiego zjawiska. Podobnie było i jest z przypadkami homoseksualizmu pośród księży. I nie jest to problem nowy w Kościele tylko znany od setek lat. Teraz tylko może być to bardziej widoczne. Kiedyś to zjawisko było uważane za szkodliwe, teraz jest postrzegane przez niektórych jako… cool?
To jedno z tych stwierdzeń księdza Isakowicza-Zaleskiego z którymi się głęboko nie zgadzam. Niektóre wypowiedzi księdza są niesprawiedliwie uogólniające. Skąd ma takie informacje? Na jakiej podstawie oskarża całe środowiska, Watykan? To jest tak jak z człowiekiem który idąc drogą mija słupy i zauważy tylko te złamane. Isakowicz zobaczył dziesięć takich słupów i myśli, że wszystkie są zepsute. Jak się zobaczy w SB-eckich teczkach doniesienia na temat jednej postaci, to może urosnąć do uogólnienia. Ja bym był ostrożny w tak radykalnych twierdzeniach.
A czy Kościół zamiata skandale przestawiając księży jak pionki na szachownicy, np. wysyłając ich do Watykanu?
Raczy pan żartować. Do Watykanu to można przenieść jakiegoś dostojnika, zwykłych księży przesyła się do innej parafii, albo mianuje kapelanem szpitala, klasztoru albo cmentarza. Takie przeniesienie może być jednym z elementów rozwiązania problemu, ale nie może być jedynym. Kościół nie ma struktur do badania tego rodzaju oskarżeń jak np. pedofilia. Dlatego pierwszym krokiem powinno być przekazanie sprawy do państwowego wymiaru sprawiedliwości, by kompetentnie zbadał wskazane zdarzenia. Potem przychodzi czas na wyciągniecie konsekwencji wobec sprawców i oczywiście zadośćuczynienie wobec ofiar. Może nawet należałoby od opieki nad ofiarami rozpocząć działania ze strony Kościoła. Kościół na Zachodzie już boleśnie przerobił tę lekcję, więc można się od nich uczyć w tym zakresie.
Jak podaje ksiądz Isakiewicz-Zaleski zna "przypadek jednej z kurii, w której od biskupa do kamerdynera pracują wyłącznie osoby o takiej skłonności".
To kolejna forma insynuacji, ksiądz Isakiewicz-Zaleski operuje wiedzą tajemną. Jeśli operuje informacjami z teczek, to jak może oskarżać osoby, które zaczęły swoje kapłaństwo już po rozwiązaniu służb? W kuriach pracuje zazwyczaj kilkanaście a nawet kilkadziesiąt osób. Jak można rzucać takie oskarżenia wobec wszystkich? A poza tym, jeśli posiadł taką wiedzę, to powinien powiadomić o niecnym procederze Nuncjaturę Apostolska w Warszawie. Gdyby ta nie zareagowała, można by wtedy uchylić rąbka tajemnicy Panu Terlikowskiemu.
Może opiera się na plotkach?
Na podstawie plotek można oskarżyć każdego, w tym i księdza Isakowicza-Zaleskiego. Oczywiście Kościół nie jest bez winy. Jeśli dzieje się tak jak w diecezji poznańskiej, gdzie wobec biskupa padły naprawdę ciężkie zarzuty, powinno się wszystko do końca wyjaśnić, wyciągnąć wnioski. A tu parę dni temu ten biskup jest na sali, gdy episkopat zajmuje się problemem pedofilii w Kościele. To jest odbierane przez społeczeństwo jako naigrawanie się i ma prawo bulwersować. Jak czują się dawni klerycy z poznańskiej diecezji i ich rodziny, które to obserwują?
Czy to dobrze, że ksiądz Isakowicz-Zaleski napisał tę książkę? Szkodzi, czy pomaga Kościołowi?
Nikomu jeszcze prawda nie zaszkodziła. Ale odrzucałbym insynuacje, które się w tej książce pojawią. Boję się też, że efektem takiej książki może być to, że ludzie na każdego księdza będą patrzeć jak na potencjalnego homoseksualistę. Tworzy się przerażający obraz Kościoła. Jeśli stawia tam tak odważne tezy jak te przekazywane w dzisiejszych gazetach - to zdecydowanie przestrzelił. Może też to wszystko jest w złym momencie?
Co ksiądz ma na myśli?
W tej chwili w debacie jest sprawa finansowania Kościoła i stawianie takich oskarżeń w ogniu zażartych polemik, z pewnością nie przysłuży się Kościołowi. Jeśliby ta publikacja była wynikiem jakiegoś wydarzenia, to tak, ale wydaje się, że sama ma stać się wydarzeniem medialnym. Poza tym problem homoseksualizmu towarzyszy Kościołowi od dawna. Rozmawiałem kiedyś z księdzem Bronisławem Bozowskim, który w klasztorze Sióstr Wizytek pracował razem z księdzem-poetą Janem Twardowskim. Był niezwykłym duszpasterzem, często spowiadał księży. Mówił mi: Wojtek, narasta fala księży-homoseksualistów, ja się z tym w takiej skali, przez tyle lat nie spotkałem. Pocieszeniem może być to, że jeśli się spowiadają z takich czynów, to dostrzegają ich niewłaściwość.
Czy księdza Isakowicza-Zaleskiego czekają teraz jakieś nieprzyjemności?
Będzie to bardzo, bardzo, bardzo trudne zadanie dla chcących go zdyscyplinować. Jeśli go ukarzą, może wtedy on, albo ktoś inny powiedzieć, czy zasugerować, że karzący należą do tego lobby homoseksualnego. Ja się z księdzem Isakowiczem-Zaleskim nie zgadzam, ale czy to znaczy, że jestem homoseksualistą? Kto zaatakuje księdza Isakiewicza-Zaleskiego będzie miał duży problem. Ale zgadzam się, że przeszarżował. Podnoszony przez księdza wątek uwikłania politycznego krakowskiej kurii może prowadzić czytelnika do domniemywania, że także problem homoseksualizmu tej kurii dotyczy. Ksiądz Isakowicz-Zaleski ma jednoznaczne i skrajne poglądy i według nich klasyfikuje ludzi. Kiedyś padło takie publicystyczne rozróżnienie Kościoła w Polsce na toruński i łagiewnicki. Widać, że ksiądz Isakowicz-Zaleski jest zainteresowany tylko tym łagiewnickim. A są przecież i księża, i biskupi którzy wypowiadają się mocno politycznie i zupełnie odmiennie od kardynała Dziwisza, ale nimi ksiądz Isakowicz-Zaleski jakoś się nie zajmuje. Poczytaj blog księdza Wojciecha Lemańskiego