Styczeń 2011. Otwarcie Stadionu Narodowego w Warszawie
Styczeń 2011. Otwarcie Stadionu Narodowego w Warszawie fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta

Legia Warszawa nie oddaje pieniędzy za odwołany mecz posiadaczom karnetów, a UEFA w umowach dotyczących Euro 2012 zawarła, zdaniem UOKiK 25 nieprawidłowych przepisów. 

REKLAMA
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wytoczył przeciwko warszawskiej Legii i Europejskiej Federacji potężne działa. Stołeczny klub w swoich regulaminach nie bierze na siebie odpowiedzialności związanej z odwołaniem meczu i nie zwraca kibicom posiadającym karnety pieniędzy za niewykorzystaną imprezę w sytuacji zamknięcia stadionu z powodu np. decyzji administracyjnej. Mało tego, klub bez podania przyczyny (i wzięcia za decyzję odpowiedzialności) może dowolnie zmieniać terminy imprez.
Chodzi o spotkanie ligowe z Koroną Kielce. To właśnie tuż przed nim wojewoda mazowiecki zadecydował o zamknięciu Pepsi Areny. Kibice protestowali, domagali się zwrotu części kosztów poniesionych na karnet, ale klub szedł w zaparte. - To nie nasza wina, nie my o tym decydowaliśmy. Zrobił to wojewoda, a my nawet przeciwko temu protestowaliśmy - argumentowała Legia.
Dzwonimy do Filipa Mikołajczyka, kibica. Pytamy, co sądzi o sprawie. - Uważam tę decyzję za niezrozumiałą. Zdecydowanie mi się ona nie podoba. Nawet nie chodzi mi o te 30 zł, ale o stosowanie pewnych zasad. Z jednej strony rozumiem argumenty Legii, że to nie ona podjęła decyzję. Z drugiej ktoś jednak powinien za to odpowiedzieć. Może na przykład klub próbowałby wpłynąć na wojewodę? - słyszymy od niego w słuchawce.
Fragment pisma Legii w sprawie karnetów:

Zamknięcie stadionu dla publiczności na meczu z Koroną Kielce w dniu 6 maja 2011 r. było tzw. siłą wyższą, tj. odgórną decyzją Wojewody Mazowieckiego. W związku z taką sytuacją Klub nie zwraca kwoty wynikającej z zakupionego karnetu. Zamknięcie stadionu było decyzją, na którą Klub nie miał wpływu, co więcej wystąpił przeciwko niej. Po uzyskaniu przez Klub wyroku w postępowaniu administracyjnym Kibice będą mogli wystąpić z roszczeniem do Skarbu Państwa".

Ciekawą informację podał pod koniec lutego portal legionisci.com. Otóż jeden z kibiców zdecydował się złożyć w tej sprawie pozew przeciwko klubowi. Efekt? Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia wydał nakaz zapłaty całości dochodzonej kwoty. Wraz odsetkami.
Jak poinformował Urząd „Prowadzone od lutego postępowanie wykaże, czy klub piłkarski w swoich regulaminach stosował postanowienia wpisane do rejestru klauzul niedozwolonych.” Jeżeli tak będzie, Legia Warszawa może dostać zakaz stosowania tych przepisów. Kara finansowa nałożona na klub może wynieść nawet 10 proc. zeszłorocznych przychodów, czyli... Czyli nie wiadomo ile. W 2010 roku przychody Legii nie przekraczały 30 milionów złotych, w zeszłym roku pozyskali jednak głównego sponsora - Pepsi. Media spekulowały, że kontrakt może być warty nawet 7 milionów złotych. Do tego dochodzą wyższe przychody ze sprzedaży biletów.
Próbowaliśmy się skontaktować zarówno z rzecznikiem prasowym Legii Michałem Kociębą, jak również z dyrektorem do spraw prawnych Jarosławem Ostrowskim. Bez powodzenia. Jeden skierował nas do drugiego. Drugi nie odebrał.
UEFA działa na niekorzyść kibiców?
Aż 25 przepisów dotyczących sprzedaży biletów stosowanych przez UEFA nie podoba się urzędowi antymonopolowemu. Pozew przeciwko organizatorowi Euro w lutym trafił do Sądu Ochrony konkurencji i Konsumentów. Co budzi zastrzeżenia Prezes UOKiK? 
UEFA nie chce wziąć na siebie żadnej odpowiedzialności między innymi za opóźnienia w dostawie biletów. A to jest według Urzędu niedozwolone, bowiem opóźnienie może wystąpić z winy UEFA. Kolejną kwestią sporną jest przypadek kradzieży bądź zgubienia biletów. „Zgodnie z regulaminem organizatora wszystkie bilety są imienne, dlatego zdaniem Urzędu niezgodne z dobrymi obyczajami i rażąco naruszające interesy konsumenta jest ograniczanie udziału w wydarzeniu kibicom mogącym potwierdzić zakup.”
Europejska Federacja Piłkarska zapisała w regulaminach, że może zmienić daty, godziny i lokalizacje meczów w momencie „nieprzewidzianych okoliczności”. Zgodnie z prawem organizator musi takie „nieprzewidziane okoliczności” przewidzieć i konkretnie opisać, w przeciwnym razie każde okoliczności mogą okazać się „nieprzewidzianymi”, a na zmianie na przykład lokalizacji meczu może stracić kibic, który kupił bilet. 
„Dzień dobry, jestem policjantem/stewardem/ze służby porządkowej, proszę wstać i przesiąść się tam, gdzie panu wskażę” - zgodnie z regulaminem UEFA takie sytuacje mogą mieć miejsce, a kibic bez awanturowania się, musi miejsce zmienić, nawet jeżeli będzie to gorsze miejsce. Mało tego, bez prawa do odszkodowania. „Zajmowane miejsce, w opinii UOKiK, jest jednym z najbardziej istotnych warunków zawartej umowy.”
I na koniec, UEFA postanowiła, że jakiekolwiek skargi będą rozpatrywane w… Szwajcarii, gdzie organizacja ma swoją siedzibę. Zdaniem Urzędu wszelkie skargi powinien rozpatrywać sąd w kraju kibica. UOKiK chce, by sąd uznał stosowane przepisy za niedozwolone. Od tego momentu ich stosowanie byłoby zakazane. Pozew w tej sprawie trafił do sądu w sierpniu ubiegłego roku.
Jak dowiedzieliśmy się w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów, jeżeli sąd zgodziłby się z opinią Prezes UOKiK, już nigdy takie przepisy nie mogłyby być w Polsce stosowane. Problem w tym, że mało prawdopodobne jest, by w Polsce w najbliższych latach odbyły się podobne mistrzostwa. Może się więc okazać, że zmiany owszem, zostaną wprowadzone, ale nie pomogą już kibicom. Zostaje mieć nadzieje, że sąd zgodnie z doniesieniami medialnymi zbierze się 22 czerwca, zgodzi się z Urzędem i polscy kibice będą mogli dochodzić swych praw w polskich sądach.
Współpraca: JAKUB RADOMSKI