
Jubiler za darmo zreperował znajomemu bransoletkę, kwiaciarka obdarowała kogoś kartą życzeniową, barman nalewał piwo i nie wystawił rachunku – takich spraw dotyczy wiele obywatelskich donosów do skarbówki. Niektórzy upatrują w tym wzrastającej dbałości o przestrzeganie zasad, inni – zwykłej, niskiej zawiści.
M.in. zmuszał do pracy po 12h, w święta, odwoływał z urlopu, zaniżał zarobki, powiedział że ogłosi upadłość i jeśli nie zgodzimy się na porozumienie stron, zwolni nas z naszej winy i nikt nic nie udowodni.
“Czy istnieje możliwość anonimowego doniesienia tak, abym nie musiała podawać swoich danych? Jak? Sprawdzają w ogóle takie doniesienia?” – pyta na koniec internautka. Konrad Zawada, rzecznik prasowy Izby Skarbowej w Krakowie w rozmowie z naTemat twierdzi, że w przypadku przeprowadzania kontroli urzędy biorą pod uwagę wszelkie dostępne informacje, w tym również donosy. W 2012 roku w całej Małopolsce obywatele “uprzejmie donosili” do skarbówki 3075 razy, co oznacza wzrost o 12 proc. względem 2011 roku.
“W 2012 r. rekord padł na Śląsku. Tamtejsze skarbówki dostały łącznie 6339 zawiadomień o podejrzeniu” – pisał w marcu dla “Newsweeka” Jakub Korus. Z danych, do których dotarł dziennikarz wynika, że najczęściej donoszą mieszkańcy najbogatszych regionów kraju, a liczba donosów w całej Polsce sięgnęła w 2012 r. niemal 30 tys.
– W wielu przypadkach mamy do czynienia po prostu z dbałością o finanse państwa i dobrze – mówił o donosach do urzędów skarbowych Polskiemu Radiu psycholog Konrad Maj. Jego zdaniem rosnącą aktywność Polaków na polu donosicielstwa można tłumaczyć po prostu narodzinami w naszym kraju struktur społeczeństwa obywatelskiego. Z taką tezą nie zgadza się jednak socjolog, prof. Ireneusz Krzemiński.
Była żona mego brata tak się piekli o to, że jemu idzie po rozwodzie lepiej niż jej, że wsypała go za to, że nie wykazuje wszystkich dochodów. Teraz brat pietra ma jak nic, a ta się cieszy bo udało się jej go upokorzyć i zranić. CZYTAJ WIĘCEJ
– Nie widzę żadnych innych oznak budzenia się obywatelskich odruchów. Trudno twierdzić, że wyrażają się one tylko i wyłącznie w chęci donosicielstwa – mówi prof. Krzemiński. Jego zdaniem skalę zjawiska kłaść raczej należy na karb polskiej nieufności i wszechobecnego poczucia zawiści. – Dotyczy to wielu aspektów życia – także polityki i gospodarki. Nienawidzimy tych, którym się powiodło. W naukach społecznych taki mechanizm nazywa się resentymentem – mówi socjolog.
Przez wiele lat kształtowania się naszej tożsamości traktowaliśmy władzę jako coś obcego. Początkowo chłopi traktowali tak szlachtę, w związku z tym po rozwiązanie konfliktów nie chodziło się do pana, tylko próbowało to zrobić we własnym zakresie. Podczas zaborów władza w ogóle była obca, bo trzymana przez inne państwa. Podobnie wiele osób traktowało PZPR. CZYTAJ WIĘCEJ
Donosiciele w podzielonym społeczeństwie
Co ciekawe, pomimo społecznego potępienia donosicielstwo ma w polskim społeczeństwie bardzo długą historię. – To istotna część polskiego doświadczenia. Choć wszyscy twierdzą, że donoszenie jest czymś obrzydliwym, donosicieli było mnóstwo tak w czasie II wojny światowej, jak i w stalinizmie – ocenia prof. Krzemiński.

