
W taki oto sposób promujemy kraj i kulturę poprzez naszą sztandarową cechę, czyli narzekanie i marudzenie. Może ktoś wreszcie zrozumie naszą Polską mentalność.
To element naszej osobowości. Tacy już jesteśmy, że lubimy ponarzekać. Ostatnio swoimi spostrzeżeniami na temat Polaków podzielił się ze mną znajomy Grek. Opowiadał, że lubimy narzekać na pogodę. Jak jest gorąco, to przeszkadza im upał, kiedy jest zimno to zamarzają. Jak pada deszcz to albo za słabo albo za mocno. Słońce świeci za mocno, albo za słabo. I tak w kółko. Nigdy nie jest idealnie.
Jaki mamy sport narodowy? Narzekanie na polityków. Trzeba w końcu zrugać tych wszystkich darmozjadów. Biorą diety i nic nie robią w Sejmie, tylko się kłócą. Nic z tego nie wynika. Jedni nie potrafią dogadać się z drugimi, jeszcze inni ciągle węszą spisek. Do tego wszystkiego wszędzie są złodzieje. Jak się doczłapie taki do koryta, to już nie puści. A jak nie jest przy korycie, to narzeka na innych. Istna kraina marudzenia.
Lubimy ponarzekać, ale to nic złego. Taką mamy mentalność, że jeżeli ktoś się chwali to dobrze, bo nie musimy się wysilać z tym, że mają lepiej. My zawsze musimy mieć gorzej. Więc trudniej jak ktoś ma źle. Ciężko to przebić. Wiadomo, trawa u sąsiada jest zawsze bardziej zielona, żona sąsiada zgrabniejsza, samochód szybszy.
Mogli to przejąć od Brytyjczyków? Jakiś czas temu przeprowadzono badanie, które wykazało, że najbardziej narzekający klienci w Europie mieszkają na Wyspach. 96 procent Brytyjczyków powiedziało, że złożyłoby skargę do kierownika sklepu, gdyby uznali, że usługa była słaba. Natomiast podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie, kiedy po pierwszym tygodniu reprezentacja gospodarzy nie mogła zdobyć medalu, zasugerowano, by dodano jako nową dyscyplinę: narzekanie. Byli pewni, że to zapewni im złoto.