
Pisząc o aferze reklamowej wokół Roberta Lewandowskiego i Kuby Błaszczykowskiego większość mediów nie zauważa jednej, możliwej konsekwencji. Efektem tego co się dzieje może być odstraszenie sponsorów od reprezentacji. Po co mają łożyć oni miliony rocznie na całą narodową kadrę, jeśli mogą za niższą sumę dogadać się z jej kilkoma gwiazdami? Gwiazdy na tym zyskają, ale stracą Biało - Czerwoni. Lewandowski i Błaszczykowski mogą więc otworzyć puszkę Pandory. Czy zdają sobie z tego sprawę? Czy interes zespołu leży im na sercu?
Dlatego właśnie tylu zawodników Orange zażyczył, by wystąpiło w jego reklamówce. Agenci zawodników uznali to za nadużycie. Wypomnieli działaczom PZPN, że wartość marketingowa Lewandowskiego, Błaszczykowskiego i Szczęsnego, jest zdecydowanie wyższa niż reprezentacji. Od tego czasu Boniek stara się łagodzić sprawę, która może odbić się na relacjach reprezentacji z głównym sponsorem.
Oświadczenie Orange Polska
Od ponad dzisięciu lat Orange wspiera polską piłkę jako główny sponsor kadry narodowej. Kibicujemy Biało - Czerwonym, trzymamy kciuki za zwycięstwa w najbliższych meczach z Danią i Czarnogórą. Chcemy poświęcać całą naszą energię na pomoc narodowej drużynie w osiąganiu dobrych wyników.
Z przykrością i zaskoczeniem obserwujemy medialną dyskusję między piłkarzami kadry, ich menadżerami, a PZPN. Podkreślamy, że nie jesteśmy stroną tej dyskusji. Jako sponsor mamy zagwarantowane umową prawa w zamian za wsparcie, jakie dajemy drużynie od lat. Nasza współpraca układa się wzorcowo, zgodnie z zapisami kontraktu oraz zasadami życzliwych relacji.
Orange zawsze wywiązywało się ze wszystkich swoich zobowiązań. Oczekujemy wywiązania się naszych partnerów wobec nas. Jest to zgodne z zasadami, na jakich profesjonalny sport funkcjonuje od wielu lat. Jesteśmy przekonani, że rozumie to każdy, kto zna reguły światowego futbolu i marketingu sportowego.
Wierzymy w szybkie i pozytywne zakończenie trwającej dyskusji, tak by wszystkie jej strony mogły z pełną energią powrócić do tego co najważniejsze: wspierania Biało - Czerwonych na drodze do Rio de Janeiro.
Konrad Ciesiołkiewicz, dyrektor PR i Sponsoringu Orange Polska
Czy rzeczywiście Orange planuje dalszą współpracę z PZPN
Choć w tej chwili Orange stoi murem za PZPN, to jednak nie koniecznie musi uważać, że warto dalej łożyć pieniądze na związek. Firma może rozważać, czy nie lepiej zainwestować pieniądze nie we wszystkich Biało - Czerwonych, ale w pojedynczych zawodników. Orange rocznie wydaje 10 milionów złotych na kadrę. Tymczasem koszt wynajęcia Szczęsnego, Lewandowskiego i Błaszczykowskiego nie przekroczyłyby 6 milionów złotych.
Piłkarze
Lewandowski już występował w spotach dla sponsora, w których nie było całej reprezentacji. – Może być tak, że przy okazji poprzednich reklamówek PZPN im coś obiecało – uważa Mateusz Święcicki, dziennikarz Orange sport. – Grzegorz Lato mógł im obiecać, że zmieni pewne zapisy. Podejrzewam, że chodzi o to, że dogadał się z nimi, że następnym razem dostaną trochę więcej pieniędzy tytułem tego, że wystąpili bez reszty kadry w spocie – uważa dziennikarz, który od 2010 roku był na nagraniu każdej reklamy reprezentantów dla Orange.
– Nic nie obiecywałem. Reprezentanci mieli obowiązek wystąpić w reklamie i tak też czynili. Teraz nie chcą? To problem obecnego zarządu – powiedział nam Lato. Jednak Święcicki uważa, że tak nie jest. Dziennikarz OS twierdzi, że to kolejny trup, który wypada z PZPNowskiej szafy. Szczególnie, że w przeszłości piłkarze zawsze chętnie występowali w reklamach dla Orange.
Kontrakt Orange z PZPN obowiązuje do końca 2014 roku. Nie wiadomo jeszcze, czy zostanie przedłużony. W projektach sponsorskich prócz wskaźników finansowych kluczowym czynnikiem jest stabilność współpracy. Tu piłka wydaje się być po stronie PZPN, a nie piłkarzy.
Jeśli piłkarze nie zagrają dla kadry z powodu buntu, ich wartość reklamowa spadnie, bo mimo wszystko „orzełek” ma wartości dodatnie. PZPN, bo pokaże, że nie potrafi wywiązywać się z umowy, co odstraszy innych sponsorów. Natomiast Orange straci jeśli nie będzie mógł budować marki wokół kadry piłkarskiej. Firma robi to od 11 lat.
