Czy Polska jest krajem zero-jedynkowym?
Czy Polska jest krajem zero-jedynkowym? Fot. Shutterstock

Czy Polska jest krajem zero-jedynkowym? To znaczy takim krajem, w którym żyją zera i obywatele pierwszorzędni? Zdecydowanie nie, choć z perspektywy barykady, której powiększanie się wykryła niedawno jedna z pracowni badania opinii publicznej, łatwo wyrąbać taki generalny porządek rzeczy, kneblując wszelkie przejawy poczucia rozsądku, wspólnoty i tolerancji.

REKLAMA
Czy lewicowcy, liberałowie to jedynie amoralni relatywiści, którzy prowadzą kraj ku wynarodowieniu, bo roznoszą pod butami zamęt obyczajowy, historyczny i antypatriotyczny?
Czy osławione lemingi na półkach mają jedynie słoiki wypełnione bigosem, a książki dawno pospadały im za kanapy?
Czy Polacy wierzący w Boga powinni szczerze odpychać wszystko i wszystkich, którzy Bogu się nie podporządkowali?
Czy nie jest zdradą jeśli katolik w pieśni prosi Boga, żeby pobłogosławił Polskę a nie ją zwrócił, bo przecież wolną nie jest?
Czy nie pachnie też zdradą a może i bezwstydem cieszenie się z Polski Anno Domini 2013, a nie daj Boże bycie z niej dumnym? A może jest tak wspaniale, że lepiej być nie może i każdy, kto w to wątpi jest po prostu niewdzięcznikiem?
Czy media, które zauważą polski sukces na arenie międzynarodowej polskimi już nie są? Czy Lis to zwykły Fuks, bo przecież tak powinno brzmieć jego nazwisko? A może Karnowscy to podli karierowicze wyzuci z wszelkich wartości, zapamiętali w odtwarzaniu medialnego koryta, bo poprzednie im się urwało?
Czy nie należy dyskutować z działaczem LGBT o różnych konsekwencjach wychowywania dzieci przez pary homoseksualne, bo można być oskarżonym o homofobię?
Czy kobieta pochłonięta wychowywaniem dzieci i prowadzeniem domu to ograniczona kura domowa, którą koniecznie trzeba uświadamiać , „ratować” i wyciągnąć z mielizny feministycznym holownikiem? A ta, która postanowiła połączyć pracę i życie rodzinne, robiąc do tego jeszcze karierę, a na dodatek oczekując od partnera wymiany ról to pozbawiona tradycyjnych wartości zwykła „genderówka”, która niszczy polską rodzinę?
Czy ksiądz to pozbawiony prawdziwej miłości do bliźniego, skłonny do różnych bezeceństw karierowicz, pragnący dobrobytu i spokoju w zagrodzie? A może ksiądz to wzór cnót i zalet, nieomylny pasterz, którego należy słuchać i przestać się czepiać, bo jako duchowny ma najmocniejszy na Ziemi mandat Boży?
Czy słuchacze i widzowie toruńskich mediów to jedynie indoktrynowana masa o fakturze moheru? A może to w sposób oczywisty najzdrowsza narodowa tkanka o nieskazitelnym pierwiastku patriotyzmu i pierwszeństwie przed ołtarzem?
Czy Polska przeniosła stolicę do Brukseli? A może stolica w Brukseli to naturalna konsekwencja projektu europejskiego, w którym bierze udział?
Nie, nie i jeszcze 18 razy nie. Pytanie tylko – to już ostatnie – czy milcząca większość (nie trzeba szczególnych analiz, żeby dostrzec, że większość jednak skupiona jest na milczeniu) da sygnał, że jest rzeczywistość piękniejsza od tej formowanej kijem bejsbolowym.
Rzeczywistość, w której pogardę i stygmatyzowanie wypiera akceptacja, tolerancja, dążenie do wspólnych wartości i interesów ponad podziałami. To rzeczywistość, w której serce nie choruje , a rozum rozkwita.