Dystans między Katowicami a Sosnowcem to jedynie 7 km. To sąsiedztwo jednak nie należy do najłatwiejszych. Mieszkańcy nie szczędzą sobie złośliwości – obrywa się zwłaszcza tym z Sosnowca. Nie bez znaczenia są też zaszłości historyczne. – Rywalizacja ze Śląskiem jest wpisana w nasze geny i jest to zjawisko pozytywne, bo nakręca konkurencję – mówi mieszkaniec Sosnowca. Czy sąsiedzi przygranicznych krain naprawdę się nie lubią czy trwa między nimi tylko bitwa na kąśliwe żarty?
Historycznie to dwa zupełnie inne obszary. Katowice znajdowały się na terenie państwa niemieckiego, Sosnowiec – najpierw należał do zaboru pruskiego, a później rosyjskiego. Przez lata antagonizmy w dużej mierze polegały na innym poglądzie na etos pracy i solidność. Ślązacy – głównie robotnicy i przemysłowcy, funkcjonujący w małych i zamkniętych środowiskach nie utrzymywali kontaktów z Zagłębiakami.
Przeszłość
Jak tłumaczy dr Tomasz Słupik z Uniwersytetu Śląskiego po wojnie w 1945 roku wielu Polaków przyjeżdżało na Śląsk na tzw. szaber, czyli przywłaszczanie sobie pozostawionego mienia. Komuniści nie postrzegali Ślązaków jako Polaków, tylko pół-Niemców, co dodatkowo prowokowało antagonizmy. Ślązacy posługiwali się innym ( obcym) językiem, nie mogli liczyć na awans społeczny. Niewielu wtedy także kończyło studia.
To, co różni Zagłębie i Śląsk to także odmienny kod kulturowy. Zagłębiacy, w większości wyłącznie ludność napływowa nie wytworzyli tak odrębnej i wyrazistej kultury jak Śląsk. Tutaj można wskazać wiele przykładów. Ślązacy mają choćby swojego zajączka, który w Wielkanoc przynosi im prezenty, swoją gwarę czy jedyne w swoim rodzaju biesiady piwne. W tym miejscu warto też wspomnieć, ze mieszkańcy Śląska to "hanysi", natomiast cała reszta, łącznie z Zagłębiem to "gorole".
Teraźniejszość
Dziś to sąsiedztwo wygląda trochę inaczej. Z jednej strony fora internetowe pękają od kąśliwych żartów dotyczących mieszkańców obu miast (choć z przewagą żartów o mieszkańcach Sosnowca), z drugiej od ostrej, żeby nie powiedzieć chamskiej połajanki pomiędzy rywalizującymi ze sobą klubami sportowymi.
Rafał Kędzior, dziennikarz sportowy pochodzący ze Śląska mówi, że "gorole", czyli mieszkańcy nie-Śląska są bardzo często tematem żartów, choć są tylko dowcipy, które nie mają przełożenia na codzienne relacje. Sam podkreśla, że ma wielu znajomych mieszkających w Sosnowcu i to, kto skąd pochodzi nie ma żadnego znaczenia. – To stereotypy – mówi. I ze śmiechem dodaje: –Prawda jest taka, ze ma się wielu znajomych zza granicy (czyli z Zagłębia).
Na forum Interii.pl w temacie "Sosnowiec i Katowice- niechęć?" smaczków nienawiści jest więcej. Nic dziwnego, anonimowi internauci chętniej przyznają się do swoim sympatii i antypatii.
Podobnego zdania co Max, jest również Kuba, mieszkaniec Katowic, który gwarą nie mówi, jednak zapewnia, że zawsze ją zrozumie. – Na ludzi z Sosnowca patrzy się inaczej. Ciężko się z nimi dogadać, bo nie rozumieją naszego poczucia humoru, naszych żartów. Ta niechęć jest zakorzeniona bardzo głęboko, praktycznie na wszystkich płaszczyznach. Zanika bardzo powoli – mówi nasz rozmówca.
Złośliwości
Nie jest tajemnicą, że mieszkańcy obu miast patrzą na siebie spode łba i gdy tylko mogą, wśród własnych znajomych nabijają się z sąsiadów. Wydaje się, że w rankingu docinków w przewadze są Ślązacy, ale czy mieszkańcy Sosnowca pozostają im bierni?
Michał Wasik, dziennikarz sportowy pochodzący z Sosnowca uważa, że antagonizmy wynikają głównie z niepewności i kompleksów. Żałuje, że wiele osób podchodzi do tego tak bardzo brutalnie, choć jednocześnie docenia wysmakowane kawały o mieszkańcach Sosnowca. – Rywalizacja ze Śląskiem jest wpisana w nasze geny i jest to zjawisko pozytywne, bo nakręca konkurencję – mówi.
Rzecznik prasowy Urzędu Miasta Katowice Waldemar Bojarun w rozmowie z serwisem polskalokalna.pl mówił, że młode pokolenie nie czuje już żadnych różnic.
Jak twierdzą wszyscy moi rozmówcy, konflikt jest, był i będzie. Na szczęście są to głównie żarty i docinki, które nie przekładają się na animozje na uczelniach, w miejscu pracy czy relacjach prywatnych. Ślązacy po wielu latach "ukrywania" swojej odrębności, dziś czują się dumni z różnic kulturowych i lubią podkreślać swoją wyjątkowość, nie tylko mówiąc o sobie "hanysi". Żarty z "goroli", czyli w tym przypadku mieszkańców Sosnowca, tworzą dzisiaj ich tożsamość kulturową. Dziś, czyli w czasach, kiedy pamięć o historii i podziałach nie jest już tak trwała.
Skąd się biorą ludzie w Sosnowcu?
Przejeżdżają przypadkiem.
Dlaczego Hitler nie zamykał żydów w Sosnowcu?
Bo on też miał ludzkie odruchy.
Rybak z Katowic wyłowił złotą rybkę . Tradycyjnie ta się odzywa:
-Masz jedno życzenie.
-Chcę by Sosnowiec zniknął z mapy Polski.
Rybka zaczyna płakać, krztusi się i ledwo mówi przez łzy:
-Dobra masz jeszcze dwa!
Wieś Sosnowice w Guberni Częstochowskiej, miejsce zsyłki
więźniów kryminalnych. Może tutaj tkwi tajemnica?
Ich parcie na Śląsk, po II Wojnie też nie jest bez znaczenia.
Od 20 lat pracuję ( piszę po polsku ) z ludźmi z Sosnowca i stwierdzam - " kaka ". Zawsze w wiadrze wypłynie na wierzch, choćby nie wiem co - i kropka.
Max
Waldemar Bojarun
rzecznik prasowy UM Katowice
Chociaż może trochę zbyt entuzjastycznie mieszkańcy Sosnowca podkreślają, że są z Zagłębia, a nie ze Śląska. Jest to sztuczne i niepotrzebne. Podział administracyjny to nakaz odgórny i trzeba się do niego dostosować