Świat medycyny tę chorobę zna pod nazwą general anxiety disorder. W Polsce to po prostu zespół lęku uogólnionego. Okazuje się, że codzienne zamartwianie się sytuacją na uczelni, pracą, nowymi projektami, to nie objaw troski, naszych ambicji, czy wrodzonego pesymizmu, a choroba.
A to sygnał, którego nie warto zbagatelizować. Negatywne nastawianie do wszystkiego bez wyjątku co nas otacza lub ciągłe przejmowanie się pracą, szkołą, życie w stresie, to utrudnianie życia samemu sobie, ale też naszym najbliższym. Bo jest pora na codzienne obowiązki i jest pora na odpoczynek.
Zespół lęku uogólnionego to choroba
Kiedy jesteś chory? Gdy zamartwiasz się za bardzo. To wprawdzie tylko jedno zdanie wyjaśnienia, ale odpowiedź twierdząca może być wskazówką lub przypuszczeniem. Choroba objawia się też częstym zmęczeniem, bólami głowy, a stany zmęczenia muszą trwać co najmniej 6 miesięcy.
Choroba dopada około 7% populacji, jednak 2 razy częściej na siłę zamartwiają się kobiety. Na siłę, bo zespół lęku uogólnionego charakteryzuje się tym, że nasze zmartwienia nie mają żadnych przesłanek.
Niestety nie wszyscy zdają sobie sprawę z choroby – nie wiedzą nawet o jej istnieniu. Po prostu przyjmują do wiadomości, że są urodzonymi pesymistami, a dodatkowo ich objawy to efekt na przykład ambicji.
Jak informuje serwis choroby.biz istotne również mogą okazać się wpływy środowiskowe. Jeżeli w dzieciństwie człowiek obserwuje zbyt nerwowe reakcje swoich bliskich na większość informacji, będzie wykazywać nerwowe podejście do wszystkiego w przyszłości. Jednak to nie wszystkie źródła lęku – do tego dochodzi nierealistyczny obraz samego siebie, czyli tłumaczenie, że jest się gorszym od innych, a także nieadekwatny odbiór rzeczywistości – na przykład wiemy, że na grypę można umrzeć, ale takie myślenie, że dotknie to nas, jest objawem niepotrzebnego lęku, ponieważ wymyślono skuteczną szczepionkę na wirusa tej choroby, a śmiertelność i tak jest niska.
Terapia skutecznym rozwiązaniem
Jeśli chcemy pozbyć się podłoża naszego lęku musimy najpierw je zobaczyć. Konieczna jest wizyta u psychologa, a w przypadku dzieci u psychologa dziecięcego. Specjalista zdiagnozuje nasze przesadzone objawy i zaproponuje odpowiednią terapię. Dla niektórych pacjentów jest to psychoterapia grupowa, częściej jednak stosuje się psychoterapię indywidualną. Zdarza się, że terapia idzie w parze z lekami antydepresyjnymi – w tym wypadku bardzo ważne jest jednak indywidualne podejście specjalisty i jego doświadczenie. Leki nie zawsze są dobrym rozwiązaniem.
Taką szansę znajdziemy właśnie u terapeuty, który pomoże nam krok po kroku zrozumieć co się z nami dzieje i dlaczego. Z pomocą terapeuty, możemy przyjrzeć się sobie i swoim doświadczeniom obiektywnie. Zmiana myślenia będzie szła w kierunku urealniania go. Nauczymy się rozróżniać sytuacje zależne od nas i te, na które nie mamy wpływu, co automatycznie zmniejszy poziom lęku. Ucząc się adekwatnie oceniać siebie i rzeczywistość, przestajemy się jej bać, w konsekwencji podejmujemy nowe wyzwania, zaczynamy żyć pełnią życia – wracamy do zdrowia i zadowolenia z codziennego funkcjonowania. Często terapia obejmuje tzw. treningi relaksacyjne.