
Reklama.
Centralne Biuro Antykorupcyjne ostatnio było tak popularne za czasów Mariusza Kamińskiego i to niekoniecznie w pozytywnym kontekście. Dzisiaj szef CBA Paweł Wojtunik jest tym, który zamiast Donalda Tuska "wypala gorącym żelazem korupcję gdziekolwiek się pojawi" (to właśnie premier obiecywał przed wyborami w 2007 roku). Najważniejszym projektem, który prowadzą ludzie Wojtunika jest gigantyczne śledztwo w sprawie, którą nazywa się "infoaferą" lub "e-aferą".
Od 2011 roku policja i CBA zatrzymały 21 osób, co najmniej 38 jest podejrzanych. Jednak pewne jest, że to nie koniec zatrzymań. Wojtunik mówił w TVN24, że jego ludzie badają ponad 100 przetargów, w których mogło dochodzić do nieprawidłowości, w tym korupcji. Zaznaczał, że wiele podejrzanych zachowań pojawia się na styku instytucji publicznych z firmami sektora informatycznego.
Bo też tam przewijają się gigantyczne pieniądze. Tylko w 2011 roku na informatyzację urzędów i służb państwa wydano ok. 3,5 mld zł. Duża część tych pieniędzy pochodzi z budżetu Unii Europejskiej, co każe się zastanowić, czy nie powtórzy się scenariusz z sektora budowlanego. Kilka miesięcy temu, kiedy odkryto zmowę cenową między firmami budującymi drogi, Unia zawiesiła część środków przyznanych Polsce. Dopiero po interwencji ministrów Bieńkowskiej i Nowaka pieniądze odblokowano.
Na razie nie ma reakcji Komisji Europejskiej, ale intensywnie działają prokuratura i CBA. W tej chwili wydaje się, że centrum korupcyjnej sieci jest Janusz J., były wiceprezes Netline Group z Wrocławia. Biznesmen miał skorumpować urzędników Centrum Projektów Informatycznych byłego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, urzędniczkę Ministerstwa Spraw Zagranicznych i wiceprezesa Głównego Urzędu Statystycznego.
Po stronie urzędników ważną rolę ogrywał Andrzej M., były szef Centrum Projektów Informatycznych MSWiA. On i jego współpracownicy, którzy organizowali przetargi warte 1,5 mld zł, mieli przyjąć 4 mln zł. To największa udowodniona dotąd łapówka w historii III RP. Dzięki temu firma z Wrocławia w krótkim czasie zwiększyła obroty do 100 mln zł, a spory udział w tym miały kontrakty z instytucjami publicznymi. M. miał brać łapówki w różnych formach: 720 tys. zł w gotówce, motocykl, dobrej klasy SUV, kino domowe i wycieczka zagraniczna.
Jednak według CBA nie tyko Netline korumpowała urzędników. Już wcześniej zatrzymano menadżerów z polskich filii koncernów IBM i HP. W firmach miały istnieć specjalne fundusze na łapówki. Tworzono je wystawiając zawyżone faktury i odbierając część pieniędzy z powrotem.
Ale nie tylko w dawnym MSWiA dochodziło do przekrętów. Zarzuty usłyszała też Monika F., prywatnie partnerka Janusza J., która miała przyjąć pieniądze za ustawienie przetargu na obsługę polskiej prezydencji w Unii Europejskiej w 2011 roku. To zlecenie za 34 mln zł. W sprawę zamieszana jest też Małgorzata Kałużyńska, szefowa departamentu ekonomicznego MSZ. Kobieta miała być w związku z dyrektorem w spółce Cam Media. To ona, obok Netline, tworzyła konsorcjum, które wygrało przetarg.
Kolejne podejrzane miejsce to Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia, gdzie prowadzono przetarg wart 712 mln zł. Zgodnie z ustaleniami śledczych państwo poniosło straty w wysokości 1,8 mln zł.
Obok byłego wiceszefa MSWiA Witolda D., najwyższym funkcją zatrzymanym urzędnikiem jest były wiceprezes GUS Krzysztof K. W tej instytucji ogromne pieniądze przewinęły się przy okazji ostatniego spisu powszechnego.
Co gorsza, coraz częściej mówi się, że korupcja nie jest domeną tylko przemysłu informatycznego. Prawdziwą stajnią Augiasza ma być budowa dróg, na które wydaje się nieporównywalnie więcej pieniędzy niż na informatyzację.