
Aneta Zatwarnicka ma 37 lat, a od 20 trenuje karate tradycyjne. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku nic nie wskazywało, że 2 stycznia w ciężkim stanie trafi do szpitala. Lekarze stwierdzili sepsę i dawali jej kilka dni życia. Przez dwa miesiące skutecznego podtrzymywania Anety przy życiu okazało się, że trenerka ma toczeń wielonarządowy. Amputowano jej kończyny dolne, a dwa dni później dłonie. Martwica objęła także część twarzy. Anetę wspierają przyjaciele, a wśród nich Anna Lewandowska, mistrzyni świata w karate.
Gdy drugiego stycznia trafiła na Oddział Intensywnej Terapii, podejrzewano u niej sepsę, którą rzeczywiście wykryto. Wiele narządów, w tym nerki i płuca, przestało normalnie pracować. Przez okres dwóch miesięcy jej czynności życiowe były podtrzymywane przez respirator i dializy. W trakcie leczenia rozpoznano u niej toczeń wielonarządowy.
Lekarze robią co mogą, aby stan zdrowia Anety poprawiał się, a psychologowie i przyjaciele wspierają ją jak tylko mogą, aby nie przestała wierzyć, że będzie dobrze. Na Facebooku założyli specjalny profil, na którym organizują pomoc dla "wiecznie uśmiechniętej koleżanki z karate". Wśród nich jest Anna Lewandowska.
Niesamowita osobowość, która zawsze wnosiła uśmiech na sali. Startowaliśmy razem w polskiej lidze karate tradycyjnego. Dziewczyna wiecznie uśmiechnięta widząca same plusy w życiu. Marzyła, aby nauczyć się tańczyć i grać na perkusji...
Walka Anety dopiero się zaczyna
Dziś Aneta jest już "kontaktowa", odłączono ją od aparatur. Od wtorku zaczęła samodzielnie oddychać i siadać, więc stan zawodniczki zdecydowanie się poprawił. Za około dwa miesiące będzie mogła opuścić szpital i zostanie przeniesiona do ośrodka, w którym rozpocznie rehabilitacje.

