Brytyjka Joanne Milne odzyskała słuch po 39 latach.
Brytyjka Joanne Milne odzyskała słuch po 39 latach. YouTube.com / MagnificentNewsNetwork

Od kilku dni internet podbija wzruszający filmik, na którym Brytyjka Joanne Milne pierwszy raz po 39-latach usłyszała ludzki głos. Wszystko dzięki implantom, które wszczepiono w jej głowę. Podobną operację 6 lat temu przeszła Polka - Agata Wieczorek. Gdyby nie procesor, dziś prawdopodobnie byłaby głucha. I choć nie wyobraża sobie życia bez implantu, wyjaśnia, że pierwsze głosy docierające do jej głowy wcale nie były przyjemne. – Dźwięki wrzynały mi się w mózg – wspomina w rozmowie z naTemat.

REKLAMA
Kiedy przestała pani słyszeć?
Agata Wieczorek: Urodziłam się jako dziecko słyszące i prawdopodobnie około drugiego roku życia, na skutek zażywania leków, słuch zaczął mi się pogarszać. Jednak niedosłuch wykryto u mnie dopiero w szóstej klasie szkoły podstawowej. Na początku nic z tym nie robiłam, a na wszelkie wzmianki o słyszeniu, uszach etc. reagowałam alergicznie.
Kiedy zaczęła się pani leczyć?
Tak naprawdę dopiero w pierwszej klasie liceum, gdy pojawiły się problemy z językiem obcym. Zaczęłam nosić aparaty, ale nie lubiłam ich. Nie czułam się w nich komfortowo, czasem nawet je zdejmowałam, bo nie widziałam żadnej różnicy między słyszeniem w aparatach, a tym, co słyszałam, nie mając ich na uszach. Nie widziałam poprawy i wstydziłam się swojej choroby. Tymczasem mój słuch cały czas się pogarszał.
Co pani słyszała, a czego nie?
Coraz gorzej słyszałam wysokie częstotliwości. Doszło do tego, że przestałam słyszeć dzwonek do drzwi i dźwięk telefonu czy czajnika. Kompletnie dla mnie nie istniały, podobnie jak śpiew ptaków, cykanie świerszczy czy szelest papieru. Trochę lepiej było z niskimi częstotliwościami. Bardzo pogorszyło się też moje rozumienie mowy ludzkiej. Kiedy ktoś do mnie mówił, musiałam stać blisko niego, bardzo się wsłuchiwać, a dodatkowo wspomagałam się patrzeniem na usta. Lepiej słyszałam mężczyzn, bo mieli „grubsze" głosy.
Jakie to rodziło problemy w pani życiu?
Zaczęłam się izolować, zamykałam się w sobie, uciekałam w świat książek, który stawiałam ponad kontaktami z drugim człowiekiem. Świat literacki był dla mnie swego rodzaju ucieczką od rzeczywistości. W szkole siadałam zawsze blisko nauczyciela, ale nigdy nie miałam większych problemów z nauką.
Jak odzyskała pani słuch?
W 2008 roku wszczepiono mi implant i mam go już 6 lat. Na początku nie było zbyt kolorowo, bo proces rehabilitacji trwa dość długo. U mnie było łatwiej, bo cały czas pamiętałam dźwięki, które słyszałam kiedyś. Tzw. pamięć słuchowa wiele daje w procesie „uczenia się” słyszeć na nowo.
Bała się pani operacji?
Chyba nie. Raczej czekałam na efekty. Nie miałam nic do stracenia, zdawałam sobie sprawę, że to jedyne, co może pomóc, a na pewno nie zaszkodzi.
Co pani poczuła, gdy znowu zaczęła słyszeć?
To było połączenie zdziwienia z radością. Trudno wyjaśnić zdrowemu człowiekowi, jaka to radość słyszeć śpiew ptaków, spacerując po parku. Nawet jeśli na początku nie jest zbyt przyjemny dla ucha.
Bo?
Dźwięki, które słyszałam początkowo przypominały zepsute radio. Były mechaniczne, za głośne, zbyt irytujące. Musiałam się przyzwyczaić, zmuszać się, by nie wyłączać procesora, pomimo że np. bolała mnie głowa. Musiałam jak najwięcej ćwiczyć, słuchać, starać się rozumieć mowę. Poznawałam wszystkie dźwięki od nowa. Dziś nie widzę różnicy między tym, co słyszałam kiedyś, a tym co słyszę teraz, dźwięki brzmią dla mnie naturalnie. Czasem bywają głośniejsze, gdyż nie potrafię zignorować hałasu ulicznego czy gwaru rozmów w pubie. Normalne ludzkie ucho jest w stanie to zrobić. Ja muszę pogodzić się z tym, że implant nie jest ludzkim uchem i nigdy nie będę słyszała, jak zupełnie zdrowy człowiek. Cieszę się z tego, co mam i co udało mi się osiągnąć.
Jak zmieniło się pani życie?
Dużo częściej wychodzę do ludzi, bo nie mam poczucia wyobcowania i niższości wobec nich. Nie izoluję się, jestem bardziej pewna siebie. Bez niepotrzebnego stresu i poczucia niższości.
Czy miała pani nadzieję, że przyjdzie dzień, kiedy znów będzie pani słyszeć?
Miałam taką nadzieję, gdy zakładałam aparaty słuchowe, w liceum. Myślałam, że wszystko będzie już dobrze, że będę już normalnie słyszała. Kiedy okazywało się, że aparaty nie spełniają swojej roli, przyszedł kryzys, zwątpienie Myślałam, że nic mi już nie pomoże i nie ma dla mnie ratunku. Czarno patrzyłam w przyszłość. Dopiero implant dał mi nadzieję.
Czy widziała pani filmik, który krąży po sieci, na którym widać niezwykle wzruszoną kobietę, która odzyskała słuch po 39 latach?
Nie widziałam, ale słyszałam o nim i jego popularności. Ja nie płakałam, gdy usłyszałam pierwsze dźwięki. Dopiero miesiąc po operacji miałam zakładany procesor i wtedy usłyszałam to, czego mi przez kilkanaście lat brakowało. To była radość, ale też spory szok. Myślałam sobie, dlaczego jest tak głośno, skąd ten hałas? Szuranie, zamykanie drzwi, szum samochodów... To było bardzo męczące. Dlatego film z YouTube nie zachwyca mnie, ani nie wzrusza. Wiem, jaka długa droga stoi przed tą kobietą, jak wiele ćwiczeń ją czeka.

Cały czas narażona byłam na hałas i to spory, ponieważ mieszkam w Warszawie. Po podłączeniu procesora, cała gama dźwięków wybuchła w mojej głowie. Niektóre dosłownie "wrzynały mi się w mózg", na przykład przejeżdżająca karetka czy płacz dziecka. Musiałam się do tego wszystkiego przyzwyczajać. „Początek” słyszenia nie jest tak naprawdę niczym przyjemnym, tylko ciężką pracą. Pracą, która przynosi efekty, co nie zmienia faktów, że wymaga to wiele wysiłku, uporu i samozaparcia.
Czy wyobraża sobie panie jak wyglądałoby życie bez implantu?
Dziś zupełnie nie jestem w stanie funkcjonować bez procesora i nie wyobrażam sobie, jak byłoby bez niego. Gdy ściągam aparat przed pójściem spać, staję się osobą głuchą. Nie jestem w stanie wychwycić, czy ktoś do mnie mówi i co mówi. Jestem zupełnie bezbronna. Potrzebuję tego implantu jak powietrza. Doceniam to, ile mi daje i doceniam ten słuch, który dzięki niemu mam. Namawiam swoich słyszących znajomych, żeby chronili ten cenny zmysł, jakim jest słuch. Żeby na przykład ograniczyli głośne słuchanie muzyki przez słuchawki, nie przebywali długo w hałasie. Ludzie nie doceniają tego co mają i dopiero, gdy to utracą, żałują, że o to bardziej nie dbali.