![[url=http://shutr.bz/1mRhQjo]Kobiety[/url] będą dostawać z Unii pożyczki w wysokości 20-40 tysięcy na świetnych warunkach. Czemu tylko one?](https://m.natemat.pl/3a698695c5c985dc20a8f25e6032d3be,360,0,0,0.jpg)
Wsparcie otrzymają kobiety mieszkające w regionach, gdzie "bezrobocie jest stosunkowo duże". Tak określiła to wiceminister gospodarki Ilona Antoniszyn-Klik. W pilotażowej wersji programu, na którą przeznaczono aż 25 milionów złotych, pożyczki będą dostępne tylko tam, gdzie bezrobocie jest najwyższe.
Wiadomo jednak już, że wszystkim będzie kierował PARP – Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. Pożyczki od państwa nie będą obciążone marżą, zaś ich oprocentowanie będzie stałe – na poziomie 2 proc. Wkład własny zaś ma wynosić 5 proc. Do tego wszystkiego jeszcze, jeśli bizneswoman znajdzie się w trudnej sytuacji i nie będzie mogła spłacać pożyczki, będzie mogła po prostu zawiesić spłacanie – i to aż na rok. Maksymalny czas spłaty ma wynosić 5 lat. Skąd pochodzą na to środki?
Źródłem finansowania projektu pilotażowego – fundusz pożyczkowy dla kobiet są środki funduszu pożyczkowego Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) w wysokości ok. 25 mln zł, pochodzące z Agencji Techniki i Technologii, której następcą prawnym została PARP.
Wiceminister Antoniszyn-Klik zapewniała również, że same formalności mają być znacznie prostsze. – Nie będzie potrzebny rozbudowany i trudny biznesplan czy nie wiadomo jaka dokumentacja. Będzie to uproszczona procedura – zapewniała w rozmowie z serwisem Interia.pl.
Ministerstwo stawia tylko dwa warunki odnośnie tego, jak należy inwestować pożyczone pieniądze: wyłącznie na rozwój lub start firmy, a nie na jej bieżącą działalność. Pożyczkę będzie można przeznaczyć wiec na przykład na zakup usług (poza doradczymi), zakup "wartości niematerialnych i prawnych", adaptację obiektów biurowych, produkcyjnych i usługowych czy zakup materiałów i wyposażenia. Drugi warunek: firma musi być już zarejestrowana.
Czy ministerstwo wpadło na dobry pomysł? Ekspertka Kongresu Kobiet ds. rynku pracy twierdzi, że niekoniecznie. – Wsparcie kobiet jest ważne, szczególnie tych, które szukają zatrudnienia – mówi. Ale jednocześnie podkreśla, że rządowy program dotyczy tylko sytuacji, w których kobieta już ma zarejestrowany biznes, a więc nie poszukuje pracy. Gdyby chcieć wesprzeć kobiety bezrobotne, trzeba by zdjąć ograniczenie dotyczące posiadania działalności – wskazuje Rusewicz.
Kiedy więc projekt ministerstwa miałby sens? Jak mówi Rusewicz, spełnionych musiałoby tu być kilka warunków. Pierwszy to wyższe bezrobocie kobiet niż mężczyzn w danym regionie – ale w przypadku, gdy wynosimy program na skalę ogólnokrajową, taki argument traci rację bytu.
Jeśli jednak nie jest tak, że kobiety mają problemy ze zdobyciem finansowania lub rozwijaniem swoich firm, to projekt MG, w opinii Rusewicz, traci sens.
– Zauważam, że coraz więcej kobiet otwiera biznesy i odnosi sukcesy. Nie takie, że z 5-osobowej firmy robią nagle koncern zatrudniający tysiąc osób, ale działają, przynoszą zyski właścicielom – podkreśla Rusewicz. I od razu dodaje: – Jeśli jednak jest tak, że z jakichś powodów, potwierdzonych badaniami, kobiety w Polsce mają problemy z pozyskaniem dofinansowania czy rozwojem firmy, to jestem za tym i uważam to za dobry krok.
Misją Ministerstwa Gospodarki jest stworzenie najlepszych w Europie warunków prowadzenia działalności gospodarczej – dotyczy to także kobiet. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w Polsce sytuacja kobiet na rynku pracy różni się od sytuacji zawodowej mężczyzn. Należy podkreślić, że stopa bezrobocia wśród kobiet jest wyższa niż stopa bezrobocia wśród mężczyzn. Pomimo że kobiety są lepiej wykształcone i chętniej podnoszą swoje kwalifikacje, częściej pozostają bierne zawodowo. Projekt pilotażowy ma na celu aktywizację kobiet w regionach o najwyższym stopniu bezrobocia wśród kobiet. Pożyczki mogą poprawić sytuację kobiet na rynku pracy i zachęcić do zakładania własnej działalności gospodarczej. Praca na własny rachunek, cechująca się elastycznością czasu pracy oraz możliwością samodzielnego decydowania o wypełnianiu obowiązków, jest też jednym ze sposobów na pogodzenie życia rodzinnego z zawodowym.
Wygląda więc na to, że z jednej strony argument jest - wyższe bezrobocie wśród kobiet, mimo rozwijania kwalifikacji. Z drugiej strony - czy jeśli celem jest aktywizacja bezrobotnych, to czy powinien istnieć w programie wymóg posiadania zarejestrowanej działalności?