Donald Tusk odniósł się publicznie do słów Pawła Piskorskiego, który oznajmił, że kierowany przez Tuska Kongres Liberalno-Demokratyczny był finansowany przez niemiecką CDU. Premier stwierdził, że stanowisko Piskorskiego składa się z „prawd, półprawd, insynuacji i zwykłych kłamstw”. – Nie brałem żadnej pożyczki od CDU, ani jako szef KLD, ani jako zwykły obywatel, ani później jako szef PO – oświadczył Tusk.
Podczas wtorkowej konferencji prasowej, podczas której Donald Tusk i Radosław Sikorski mówili o korzyściach, jakie przyniosło Polsce członkostwo w Unii Europejskiej, dziennikarze poruszyli także temat wypowiedzi Pawła Piskorskiego. Zasugerował on tygodnikowi "Wprost", że w latach 90. Kongres Liberalno-Demokratyczny był finansowany przez niemiecką CDU.
W związku z powstałym zamieszaniem premier zaapelował do Piskorskiego, by ten ujawnił publicznie dowody, jakie rzekomo posiada. Według szefa rządu słowa Piskorskiego, który obecnie kandyduje do Parlamentu Europejskiego z listy komitetu Europa Plus-Twój Ruch, są częścią jego kampanii wyborczej. Tusk zauważył ponadto, że Piskorski wydaje obecnie książkę, więc rozgłos może być mu potrzebny także do jej promowania.
Według Tuska Piskorski ma obecnie "poważne problemy o charakterze procesowym", zatem może dodatkowo dążyć do stworzenia wrażenia, iż premier się na nim mści.
Szef rządu oświadczył jednocześnie, że nie pozwie Piskorskiego w trybie wyborczym, ponieważ będąc osobą, która nie kandyduje w wyborach do Parlamentu Europejskiego, nie może tego zrobić. Jeśli premier podejmie kroki prawne w tej sprawie, to zrobi to po wyborach, by nie robić Piskorskiemu przedwyborczej "reklamy".
Tusk zastrzegł jednak, że nie wie jeszcze, czy pozwie Piskorskiego. – Widzę, że materiał przygotowany przez "Wprost" jest przygotowany perfekcyjnie i z pomocą prawników. Kiedy rozmawiałem z prawnikami, powiedzieli, że bardzo trudno byłoby przyczepić się do sformułowań typu "słyszałem", "jak powiedział mi pewien przedsiębiorca", "wydaje mi się oczywiste". Szczególnie jeśli wśród świadków są osoby zmarłe – zaznaczył szef rządu.
Tusk zauważył, że jako urzędujący premier nie może pozywać każdej osoby, która go obraża czy oczernia, ponieważ przez cały czas musiałby przebywać na salach sądowych. Przypomniał przy tym, że do tej pory tylko dwukrotnie zdecydował się na proces. Za pierwszym razem wygrał w sądzie z Andrzejem Lepperem, za drugim – z tygodnikiem "Nie".
– Wiarygodność Pawła Piskorskiego nie różni się niczym od wiarygodności jego oświadczeń majątkowych. (...). Doskonale pamiętam, dlaczego wyrzuciłem go z PO – dodał Tusk, odnosząc się do wydarzeń z 2006 roku.
Piskorski został wówczas wykluczony z Platformy po tym, jak jedna z gazet napisała, że razem z żoną kupił w 2005 roku ponad 320 hektarów ziemi pod zalesienie. Ziemia miała kosztować 1,25 mln zł. Według dziennikarzy łączna wartość środków wymienionych przez Piskorskiego w oświadczeniu majątkowym za 2005 rok była mniejsza od tej kwoty. Piskorski został usunięty z PO, ponieważ partia uznała, że wątpliwości dotyczące jego aktywności biznesowej szkodzą jej wizerunkowi.
– Podjęliśmy decyzję o tym, że publiczne funkcjonowanie Pawła Piskorskiego nie jest możliwe, w związku z ciągłym pojawianiem się takich dwuznaczności – mówił w 2006 roku Tusk.