- Nikt się jeszcze nie zdobył na to, by napisać prawdę o polskiej polityce sprzed 20 lat - przekonywał w poniedziałkowym programie "Kropka nad i" na antenie TVN24 Paweł Piskorski. W ten sposób były Polityk Platformy Obywatelskiej, a dziś kandydat Twojego Ruchu-Europy Plus w wyborach do Parlamentu Europejskiego odniósł się do oskarżeń, które w najnowszym "Wprost" i swojej książce kieruje pod adresem premiera Donalda Tuska.
- Insynuacje Piskorskiego są nieprawdą, nie pokazał na nie żadnych dowodów - komentował więc drugi z gości Moniki Olejnik, były minister administracji i cyfryzacji Michał Boni. Zastępował on jednak Jana Krzysztofa Bieleckiego, którego Paweł Piskorski oskarża o negocjowanie funduszy z byłym kanclerzem Niemiec Helmutem Kohlem, a który nie chciał przyjść dziś do studia "Kropki nad i".
W ocenie Michała Boniego, były prezydent stolicy "wymknął się sztabowi" ugrupowania Janusza Palikota i robi sobie prywatną promocję książki dzięki trwającej kampanii wyborczej. Piskorski przekonywał jednak, że książkę napisał "pro publico bono" i nie zarobi na niej ani złotówki.
- Jak pozwą mnie do sądu, to będę te dokumenty przedstawiał - mówił natomiast o dowodach w postaci dokumentów, które ma posiadać. Nie chce ich ujawniać dzisiaj, ponieważ w jego ocenie "sprawa jest nadinterpretowana". - W tej sprawie jest potrzebna komisja historyków, a nie śledcza. Z mojej perspektywy to nie było łamanie prawa - stwierdził.