Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego w trybie natychmiastowym wstrzymał budowę autostrady A1. Powodem decyzji jest wiadukt zagrażający bezpieczeństwu i życiu ludzi. Wstrzymania prac domagał się sam wykonawca robót. Wiadukt groził zawaleniem.
Inspektor wysłał pismo do katowickiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Inspektor prosi w nim o przedstawienie ekspertyzy, czy dotychczas wykonane prace pozwalają na dokończenie inwestycji. Jeśli nie będzie to możliwe, potrzebny będzie nowy projekt budowlany. Przedstawiciel GDDKiA ma 30 dni aby odpowiedzieć na postawione pytania.
Dokument został dziś ujawniony na stronie internetowej Jerzego Polaczka. Wadliwy wiadukt znajduje się w miejscowości Mszana i jest częścią odcinka Świerklany - Gorzyczki.
Wiadukt buduje austriacka firma Alpine Bau, która od dawna zgłaszała zastrzeżenia do projektu. Prace nad wiaduktem miały być zakończone 26 lipca. - Na razie nie wiadomo, czy wstrzymanie prac na obiekcie mostowym zagrozi terminowemu zakończeniu prac na autostradzie. Wszystko zależy od wyników ekspertyz - mówi w rozmowie z Rynkiem Infrastruktury Karolina Szydłowska, rzeczniczka firmy Alpine Bau.
Dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR Adrian Furgalski nie jest zdziwiony wstrzymaniem prac na budowie autostrady A1. - Ten projekt był od dawna poddawany w wątpliwość. Finał tej sprawy pokazuje, jak bardzo nieodpowiedzialne podejście generalnej dyrekcji przy budowie takich obiektów - mówi ekspert.
Według Furgalskiego, sygnały o wadliwym projekcie pojawiały się już dwa lata temu, a pomimo to, GDDKiA nie rozwiązała problemu. - To kompromitacja agencji rządowej. Minister Sławomir Nowak powinien wreszcie wyciągnąć wnioski z tego co się tam dzieje - mówi Furgalski. Strony przerzucały się do tego czasu ekspertyzami dochodzącymi jakości obiektu. Zostały nawet zrobione pewne korekty, choć według wykonawcy były kosmetyczne i nie rozwiązywały problemu.
Wstrzymanie prac na A1 to kolejny kamyczek w ogródku GDDKiA. Według Furgalskiego, jej działacze uważają się za najmądrzejszych i nie słuchają żadnych uwag od wykonawców. - Mamy do czynienia z prawie gotowym wiaduktem. Bogu dzięki, że służby nadzoru zatrzymały inwestycje. Pytanie tylko, gdzie są inspektorzy Generalnej Dyrekcji, którzy dopuścili do powstanie prawie gotowego bubla - mówi ekspert.
Obecna sytuacja jest wynikiem braku dialogu z wykonawcami. Ostatnie pęknięcia na niektórych odcinkach autostrady również nie są w większości winą wykonawców. Taśmy łączące odcinki dróg były czasem nawet podwójne. Problem tkwił w złej technologii wybranej przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad.